I hear your heart, cry for love. But you won’t
let me make it right.
You were hurt, but I decide. If that you were
worth the fight.
Every night, you lock up. You won’t let me come inside.
But the look, in your eyes. I could turn the tide.
Every night, you lock up. You won’t let me come inside.
But the look, in your eyes. I could turn the tide.
- Możesz to w końcu zrozumieć?!
- A możesz się w końcu odczepić?!
- Heidi! Nie pozwolę, żebyś kolejne trzy dni
przesiedziała w domu!
- Han, a co mam
robić?! Chodzić na treningi, mecze i udawać, że nic się kurwa nie stało, kiedy
jest zupełnie inaczej?!
- Nie. Ale nie chcę, żebyś marnowała kolejne godziny!
Wiem, że ci na nim zależy, ale czas się ogarnąć!
- To nie jest takie proste!
- Właśnie, że jest! Wstawaj! Idziemy się zabawić!
- Co?- zdziwiłam się.
- To co słyszysz. Idziemy do klubu. Będziemy się bawić
najlepiej jak się da! Za godzinę tu wracam i masz być gotowa!- oznajmiła i
wyszła.
Wiedziałam, że przyjaciółka nie odpuści, więc leniwie
poszłam do pokoju. Wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy. Od razu schowałam je z
powrotem, z myślą, że kiedy Hannah by je zobaczyła to własnoręcznie by mnie
udusiła. Pół godziny później byłam gotowa i czekałam na
przyjaciółkę.
- I to mi się podoba.- powiedziała
wchodząc.
- Możemy iść i mieć to już z głowy?
- Heidi, wiesz że robię to wszystko z myślą o tobie.
- Wiem i doceniam to, że marnujesz na mnie czas.-
uśmiechnęłam się lekko.
- Nawet tak nie mów. Jesteś dla mnie jedną z
najważniejszych osób na świecie.- przytuliła mnie.
Na miejscu byłyśmy około dwudziestej drugiej. Od razu
poczułam odór alkoholu i papierosów.
- Pokaż mu co stracił.
Zaśmiałam się i ruszyłam do baru. Przyjaciółka była zaraz
za mną.
- Już się za barmana
bierzesz?
- Nie sądzisz, że on nie wygląda na dorosłego?
- Sądzę, ale co mi do tego?
- Racja. A! i nie biorę się za niego. Może i ma fajną
fryzurę, ale nic mnie do niego nie ciągnie.
- Rozumiem, w końcu ten chłopak,
który tak bacznie ci się przygląda jest lepszy.- puściła mi oczko.
- Ale zabawna jesteś. Odpuść.
- No co wolisz tego emo
lub wytatuowanego?
- Czego chcesz? Ten z tatuażami jest słodki.- zaśmiałam
się.
Uniosła brew.
- Nie w tym sensie. Han, ogar! Przyszłam się zabawić, ale
to nie znaczy, że już szukam nowego chłopaka.
- Powiedz, to temu blondynowi, który tak cię obserwował.
Spojrzałam w stronę, którą pokazywała. Rzeczywiście w
naszą stronę zbliżał się ten chłopak. Ale przecież nie musiał iść do mnie albo
w ogóle do nas, przecież stałyśmy przy barze, a wokoło było pełno dziewczyn.
Na moje szczęście tak właśnie się stało. Usiadł obok nas i zamówił
drinka. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie zwracałam na to uwagi.
- Idę potańczyć.- oznajmiłam i nie czekając na odpowiedź
przyjaciółki ruszyłam na parkiet.
Akurat kiedy byłam na parkiecie puścili jedną z moich
ulubionych piosenek. Don't wake me up -
Chrisa Browna. Olałam wszystkich dookoła i zaczęłam tańczyć. W końcu
czułam, że żyję. Mogłam chociaż na chwilę oderwać się od tych wszystkich
smutków.
- Hej piękna.- usłyszałam męski głos i poczułam ręce na
talii.
- Czee...
Przeżyłam mini zawał. W pierwszej sekundzie myślałam, że
to Marcel. Dopiero później dotarło do mnie, że to tylko ten chłopak, który tak
bacznie mi się przyglądał.
- Cześć.- odparłam.
- Jestem Daren.- uśmiechnął się.
- Heidi.- odwzajemniłam uśmiech.- Przyjaciółka mówiła, że
mnie obserwowałeś.
- Aż tak to widać?- zaśmiał się.- Trudno nie zauważyć tak
ślicznej dziewczyny.
- Nie przesadzajmy.- zarumieniłam się.
- Nie przesadzam- uśmiechnął się.- Widzę, że mój kumpel
zainteresował się twoją przyjaciółką.- pokazał na nią.
- No to się zmartwi, kiedy się dowie, że ona ma chłopaka.
- Oj, na pewno będzie mu przykro.- przyznał.- A ja też
będę musiał się smucić?
- W moim przypadku jest to bardziej skomplikowane niż
myślisz, ale można raczej powiedzieć, że już nie mam chłopaka.
- Mam skłamać i powiedzieć, że mi przykro?
- Lepiej nie, wolę szczerych ludzi.- powiedziałam dość
ostro.
Od razu pomyślałam o Marcelu. Przypadek? Nie sądzę. Już
naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Tu już chyba nie ma co ratować. Może nie
będę sprawiedliwa, ale to on wszystko zakończył tym "Chyba będzie lepiej jeśli zrobimy sobie przerwę". Wiem,
że to oznacza koniec. Mógł mi wprost powiedzieć, a nie robić jakieś aluzje.
Oczywiście, że jest mi przykro i to cholernie, ale co ja mogę? Przecież nie
będę go na siłę do siebie ciągnęła.
"Jeśli kogoś
kochasz pozwól mu odejść.. Jeżeli wróci jest Twój na zawsze...Jeżeli nie wróci
nigdy nie był Twój"
- Chyba koleżanka cię woła.- Daren przerwał moje
rozmyślenia.
- Rzeczywiście. Poczekasz chwilkę?
Kiedy się zgodził zostawiłam go i poszłam do Han.
- I jak tam?- zapytała z uśmiechem.
- Zaskakująco dobrze.- odparłam.
- Czyli Daren jest fajnym chłopakiem?
- Nawet bardzo. Świetny materiał na przyjaciela, może
nawet chłopaka.- zaśmiałam się.- Oczywiście nie mówię, że dla mnie.
- To teraz muszę ci coś powiedzieć i kompletnie nie wiem
jak na to zareagujesz.
- O co chodzi?
- Marcel tutaj jest. I bardzo prawdopodobne jest to, że
widział jak tańczyłaś z Darenem.
- Skąd wiesz?
- Mats i Marco mi powiedzieli. Przyszli z nim.
- Wiesz co jest zaskakujące? To, że jestem z tego
zadowolona. Chyba naprawdę pokażę mu co stracił. Niech chociaż wygląda, że za
nim nie tęsknię.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się nie zamartwiasz.
- To dobrze, a teraz wracam do Darena.- zaśmiałam się.
Kiedy byłam obok chłopaka znów zaczęliśmy tańczyć i
rozmawiać. Poczułam się dużo lepiej. Co tu dużo mówić, po prostu kocham być w
centrum uwagi.
- A może chcesz dać się zaprosić na randkę?- zapytał
nagle.
- A jak myślisz? Chcę?
- Nie wiem, ale coś mi mówi, że nie jesteś zbyt
zainteresowana.
- Musisz bardziej uwierzyć w siebie.- zaśmiałam się.- Bo
ja się zgadzam.
- Naprawdę?
- A wyglądam jakbym żartowała?
Pewnie każdy się zastanawia dlaczego to robię. Sama nie
wiem. Chyba dlatego, że nie chcę, żeby Marcel wiedział, że przez niego cierpię.
W końcu gdzieś tu jest, więc muszę zachować pozory. Jasne, że nadal go kocham. Jednak nie pozwolę
się tak traktować i pokaże mu, że to on powinien żałować. W końcu jestem
twarda! A przynajmniej chcę, żeby każdy tak myślał.
- Pasuje ci jutro?
Z początku nie zareagowałam na pytanie chłopaka, bo
zauważyłam w tłumie Marcela. Głupio się na niego gapiłam, dopóki nie odwrócił
wzroku i nie spojrzał na mnie.
- Jasne.- uśmiechnęłam się do Darena.
- To wpadnę około osiemnastej.- oznajmił.- On tutaj jest
prawda?
- Kto?- zdziwiłam się.
- No twój były.
- Skąd te przypuszczenia?
- Może dlatego, że przez dobry moment ‘trochę’ zagapiłaś
się na tamtego chłopaka.
- No dobra, masz mnie.- zaśmiałam się.
- Chcesz mu utrzeć nosa?
- No może trochę.- przyznałam.
- To jesteś z odpowiednią osobą.- odparł.- Musisz mi
zaufać.- szepnął.
Pokiwałam twierdząco głową. Wiedziałam, że Marcel na
pewno się tu patrzy, więc postanowiłam zdać się na Darena.
Chłopak uśmiechnął się i objął mnie w talii. Położył dłoń
na moim policzku i zaczął mnie delikatnie całować. Z początku byłam przeciwna,
ale spodobało mi się to i zaczęłam odwzajemniać jego pocałunki. Zarzuciłam ręce
na jego szyję i uśmiechnęłam się.
- Dzięki.
- To jeszcze nie koniec.- oświadczył.
Pochylił mnie i ponownie zaczął całować.
Kątem oka zauważyłam Marcela. Praktycznie się w nim
gotowało. Gdyby był jak wszyscy typowi faceci już dawno rozpętałaby się tutaj
bójka. Jednak Marcel nie jest jak wszyscy inni. Jest naprawdę wyjątkowy, przy
najmniej dla mnie. Widocznie ja dla niego nie. Smutne, ale prawdziwe.
#Marcel.
- Stary co jest?- usłyszałem Matsa.
- Ona mnie nie kocha.- powiedziałem cicho.
- Jak to?- nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Zobacz sobie.- pokazałem na zielonowłosą.
- O kurwa.- podsumował.
- No właśnie.
- Idę z nią pogadać.
- Nie!- zabroniłem.- Nie warto.- dodałem i ruszyłem w
stronę baru.
Naprawdę jestem kompletnym idiotą. Jak mogłem stracić
taka dziewczynę?! Po co tak na nią naskoczyłem z tą ciążą?! Ale z drugiej strony,
skąd ja mogłem wiedzieć, że ktoś ją zgwałcił.
Gdybym wcześniej wiedział. Zabiłbym własnoręcznie tego
chuja.
- Marcel, musisz o nią walczyć.
- Hannah? Co ty tu robisz?
- Przyszłam z Heidi, sama ją tu wyciągnęłam.- odparła.- Nie
wmawiaj sobie, że ona cię nie kocha.
- Jak mam sobie nie wmawiać skoro tak jest?
Pokręciła przecząco głową.
- Ona to robi tylko dlatego, bo chce żebyś zobaczył, że
jest silna, że jej nie zależy.
- A tak nie jest?
- Nie! Gdybyś ją widział przez ostatnie dni, na pewno
zmieniłbyś zdanie. To był kompletny wrak człowieka. Nie było jej nawet dzisiaj
na meczu, bo nie chciała się rozsypać. Ona cię naprawdę potrzebuje. Ja się o
nią boję. Marcel proszę obiecaj mi, że nie odpuścisz. Proszę.
- Dobrze, obiecuję. Ale jak mam to zrobić?
- Nie mam pojęcia, ale jeśli naprawdę ją kochasz musisz
coś zrobić. Ja przyprowadziłam ja tutaj, bo wiedziałam, że też będziecie. Cały
czas udaję przed nią. Wmawiam jej, żeby się nie przejmowała, bo boję się, że
jeśli powiem coś innego to może się źle skończyć.- oznajmiała.- Ale nie
sądziłam, że to tak daleko zajdzie.
- Nie rozumiem.
- Ten chłopak, z którym się całowała, Daren. Ona idzie
jutro z nim na randkę. Przepraszam.
- Han nie masz za co przepraszać. To ja zawaliłem sprawę
i muszę to teraz odkręcić. Tylko kompletnie nie wiem jak.
- Damy radę. Nie możemy się poddać.
#Heidi
Kiedy wróciłam do domu, to był koniec. Znów skoczyłam pod
koc z lodami i ryczałam. Przed Han muszę udawać silną. Nie chcę jej robić
kłopotów. Wcale nie chcę udawać, że wszystko gra.
- Ja chcę tylko, żeby Marcel wrócił!- krzyknęłam.
Na tą cała randkę też wcale nie chcę iść. Ale zrobię to,
bo wiem że Hannah będzie wtedy spokojna. Niepotrzebnie robię temu chłopakowi
nadzieję. Chyba będę musiała mu powiedzieć, że raczej nic z tego nie będzie.
Zasnęłam na kanapie z pudełkiem po lodach. Kiedy się
obudziłam, byłam w cholernie złym humorze. Miałam jakieś głupie przeczucie, że
coś głupiego się dzisiaj stanie. Około piętnastej zaczęłam się szykować.
- Hej zielona!- Han mi przerwała.
- No hej piękna.- zaśmiałam się.
- Jak tam? Gotowa na randkę?
- Nie, bo pewna dziewczyna mi przerwała.
- Sorki.- uśmiechnęła się.- Już uciekam. Chciałam tylko
życzyć dobrej zabawy i powiedzieć, że nie będzie mnie w domu, bo idę do Marco.
- Okej. To pa.
Kilka minut przed czasem byłam gotowa i czekałam na
Darena. Może nie będzie aż tak źle i chociaż na chwilę zapomnę o Marcelu.
Stałam przed lustrem i przyglądałam się temu jak
wyglądam. W pewnym momencie w oczy rzucił mi się wisiorek. Złapałam go i lekko
się uśmiechnęłam.
Dokładnie pamiętam dzień, w którym go dostałam. Mimo, że
wywołuje on we mnie bardzo różne uczucia nie mam zamiaru go ściągać.
Dopóki noszę ten wisiorek, ciągle mam nadzieję, że
jeszcze wszystko się ułoży.
~*~
Miałam napisać ten rozdział po meczu z Realem, ale byłam zbyt szczęśliwa, żeby napisać taki rozdział ;D
Podoba wam się? Bo ja mam co do niego mieszane uczucia xd
no, ale ostateczną ocenę pozostawiam wam ♥
zapraszam ;3 -> http://imagineitifyoucan.blogspot.com/
aaaaaw ;_________;
♥