- Nikt cię już nie skrzywdzi kochanie.- poprawiłem jej
opadający kosmyk włosów i wyszedłem.
Na dole nie było już prawie nikogo.
- Co z nią?!- prawie wrzasnęła Han.
- Śpi.- odparłem.
- Co tam się w ogóle stało?- zapytała.
- ... i wtedy wszedłem do pokoju. Wykastruję tego gnoja
jak psa.
- A ja z chęcią ci pomogę.- wtrącił Mats.
- Boże, to już drugi raz. Przecież ona się załamie.
- Hannah, płakanie nic tu nie da.- Marco ją przytulił.
- Wiem, ale jest mi tak źle, że ona znów tak cierpi.
- Czasu nie cofniemy, teraz tylko możemy spróbować jej
jakoś pomóc.- powiedział Mario.
- Poza tym Han, nie możesz się teraz denerwować, to
szkodzi dziecku.- oznajmił Marco.
- To nie jest takie łatwe.
- Musisz być silna. Dla Heidi, dla mnie.- pocałował ją.
- Idźcie już do domu. Nie ma sensu, żebyście tu
siedzieli. Ja z nią zostanę. To chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Chłopaki,
powiecie trenerowi, dlaczego mnie nie ma na treningu.- zaproponowałem.
- Han ty się nawet nie odzywaj. Musisz odpocząć.-
zarządził Marco.
- Dobra.- poddała się.- Ale jeśli będziecie czegoś
potrzebować to od razu do mnie dzwonisz.- zwróciła się do mnie.
- Oczywiście.- przytuliłem ją.
Odprowadziłem ich do wyjścia, a kiedy zostałem sam
wróciłem do Heidi.
#Heidi
Obudził mnie czyjś dotyk na twarzy. Lekko się
przestraszyłam, bo bałam się że to znowu może być Daren. Wzdrygnęłam się.
- Spokojnie. Heidi to ja, nie musisz się bać.- usłyszałam
szept Marcela.
Cofnął dłoń.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Ale co?
- Dlaczego zabrałeś dłoń?
- Pomyślałem, ze możesz się bać takich gestów, no wiesz
po tym co się stało- odparł.
- Miałabym się ciebie bać? Jesteś teraz osobą, której
najbardziej potrzebuję.- przytuliłam go.
- Wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.- uśmiechnął
się.
- Wiem.- odwzajemniłam gest.- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Misiek.- pocałował mnie w policzek.
Nie zasługuję na tak wspaniałego chłopaka. Robi wszystko,
żebym czuła się bezpieczna i kochana. Nie sądziłam, że kiedyś kogoś takiego
spotkam.
- Może położysz się spać? Jest trzecia, powinnaś
odpocząć.- zaproponował.- Ja będę na dole.
- Marcel.- złapałam go za dłoń.- Nie zachowuj się
jakbyśmy dopiero się poznali. Chcę żebyś był obok mnie. Wtedy czuję się
bezpieczna.- pocałowałam go.
Zrobiłam to bardzo delikatnie, bo jednak jakieś obawy
przed takimi gestami, po takim przeżyciu, zawsze będą. Zaskoczyłam go tym, ale
wiedziałam że jest zadowolony. Ja też byłam, szczególnie z tego, że wzięłam się
w garść i nie zachowywałam tak jak poprzednio.
- Zostaniesz?- zapytałam.
- Oczywiście, że tak.- odparł.
Ułożyłam się na jego klatce piersiowej i wdychając moje
ulubione perfumy zasypiałam. Ostatnie co pamiętam to, to że Marcel delikatnie
mnie objął.
- Wstajemy królewno. Już prawie trzynasta.- Marcel
próbował mnie obudzić.
Postanowiłam się trochę z nim pobawić i tak od razu się
nie budzić.
Mruknęłam i obróciłam się plecami do niego.
- Heidi Kochanie wiem, że ty wręcz uwielbiasz spać, ale
zaraz pewnie wpadnie tutaj Hannah, a nie chcesz być chyba budzona przez nią
co?- zaśmiał się.
- Marcel Kochanie, Misiu, Skarbie mój, daj mi jeszcze ze
trzy godzinki.- prosiłam z zamkniętymi oczyma.
- Trzy godziny? Heidi to nie pora na zapadanie w sen
zimowy. Tak długo będziesz mogła spać jak już urodzisz mi gromadkę dzieci.-
zażartował i zaczął mnie całować.
- Na to właśnie czekałam.- zaśmiałam się.- Naprawdę
chcesz mieć ze mną dzieci?- zapytałam i położyłam się na nim.
- Chyba jasno się wyraziłem.- uśmiechnął się.- Ale najpierw
ty i ja przed ołtarzem przyrzekający sobie miłość do końca życia.- ponownie
mnie pocałował.
- Mogę ci to przyrzec tu i teraz.- spojrzałam mu w oczy.-
Kocham twoje oczy.- zaśmiałam się.
- A ja twój śmiech.- odparł.
- Proszę cię, on jest beznadziejny.
- Dla mnie jest uroczy, jak cała ty.- pocałował mnie w
czubek nosa.
- Jesteś najlepszym co mnie spotkało.- przyznałam.-
Wiedz, że jeszcze nikomu czegoś takiego nie mówiłam.
- To jestem jakiś wyjątkowy?- zdziwił się.
- Najwidoczniej.-
puściłam mu oczko.
- To może wstaniesz w końcu królewno?
- Musiałeś popsuć taka chwilę książę?
- Tak, ponieważ nie chcę zostać pożarty przez smoka,
który się o ciebie strasznie martwi.
- To wiele wyjaśnia. Zaraz do niej zadzwonię.
Hannah odebrała po pierwszym sygnale. Jakby czatowała przy
telefonie. Pogadałam z nią chwilę. Zdziwiła się moim nastawieniem, ale wiedziałam,
że jest dumna i szczęśliwa. Chciała wpaść, ale oznajmiłam, że dzisiaj Marcel w
zupełności mi wystarczy i że może to przekazać innym.
- Załatwione. Możemy cały dzień tu leżeć. Jak dla mnie
bosko.
- A mam inne wyjście.- zaśmiał się.
- Fajnie, że się zgadzamy.
- To co robimy?- zapytał.
Spojrzałam na
niego znacząco, chyba domyślił się o co mi chodzi.
- Ale, jesteś pewna? Heidi to zależy wyłącznie od ciebie.
- O to chodzi. Nie jestem pewna i nie dowiem się tego
póki nie spróbuję, a tylko ty możesz mi pomóc.- zaczęłam go całować.
- Dlaczego ja nigdy nie umiem ci odmówić?- odparł.
- Umiesz, jeśli chodzi o chodzenie o kulach.- zaśmiałam
się i wplątałam ręce w jego włosy.
- Pamiętaj, że chodziło o twoje zdrowie.- przypomniał mi
zdejmując mi bluzkę.
- A teraz chodzi o moją psychikę.- oznajmiłam, odwiedzając
się tym samym.
- Sprytne.- zaśmiał się i namiętnie mnie pocałował.
Z każdym pocałunkiem kochałam go bardziej. Marcel to
jedyny chłopak, którego szczerze pokochałam. Wiem, że zostanie tak już na
zawsze.
Kiedy blondyn zaczął rozpinać mi stanik, przeszły mnie
ciarki i wszystko wróciło.
- Chyba jednak nie dam rady.- westchnęłam.
- Nie przejmuj się.- przytulił mnie.- Nie musimy się śpieszyć.
- Dziękuję.- pocałowałam go.
- Nie masz za co.- uśmiechnął się i sięgnął po coś do
spodni.- Znalazłem go na podłodze, kiedy cię szukałem.- wręczył mi wisiorek.
- Miałam go szukać, no ale…- spuściłam głowę.
- Teraz już wszystko będzie dobrze.- mocniej mnie objął.
- Zapniesz mi?-zapytałam.
Nic nie mówiąc wziął wisiorek i zapiął mi go.
Podziękowałam mu z uśmiechem.
- A może wybierzemy się na spacer?- zaproponował.
- A wiesz, ze to jest dobry pomysł. To idę się przebrać.-
oznajmiłam i wstałam.
Poszłam do garderoby i przez kolejne kilka minut
zastanawiałam się co założyć. Kiedy w końcu się zdecydowałam, gotowa wróciłam
do pokoju.
- Idziemy?
- Tak.- wyszczerzyłam się.
~*~
pisałam ten rozdział chyba trzy dni, ale w końcu jest ♥ jakie to wszystko słodkie ;___; muszę im jakoś namieszać, bo nie wyczymię ! xd
STO LAT DLA NASZEGO STARUCHA MARCO ♥
od razu złoże wam życzenia z okazji jutrzejszego dnia dziecka ♥
tradycyjnie: ZDROWIA SZCZĘŚCIA POMARAŃCZY NIECH CI [imię ulub. piłkarza] NAGO TAŃCZY ♥
(info, dla tych, którzy czytają mojego bloga z imaginami. Sorka, że nic nie dodaję, ale nie mogę wejść na tego bloga ;___; ♥)
a na koniec, chciałam wam z całego serducha podziękować za każdy komentarz, który jest dla mnie motyacją, za ponad 30.000 wyświetleń i za to, że w ogóle to czytacie. Jesteście Najlepsze. Każdą z Was bardzo mocno kocham ♥ ;**