poniedziałek, 22 lipca 2013

ważne !

Miśki moje kochane !
Od dzisiaj przez dwa tygodnie zbieram wiśnie. Od ósmej rano do szóstej/siódmej wieczorem i później jestem strasznie zmęczona. Przez to możliwe, że rozdział pojawi się dopiero jakoś około szóstego sierpnia. :c
Jeśli wcześniej znajdę wolną chwilę to postaram się coś napisać, ale jeśli mam być szczera to wątpię, że mi się uda :'c
Przepraszam i mam nadzieję, że mnie zrozumiecie :)
Jakby to powiedziała moją była pani od polskiego: "ja nie jestem maszyną" xd

Do napisania. Kocham Was <3

środa, 17 lipca 2013

53. Heidi takie rzeczy obowiązkowo musisz mi mówić!

Nagle ktoś zasłonił mi słońce.
- Kimkolwiek jesteś i z jakiegokolwiek powodu zakłócasz mi opalanie, odejdź.- mruknęłam.
Poskutkowało. Ktoś się oddalił. Niestety tylko na chwilkę. Coś ciężkiego i mokrego leżało na mnie.
- Marcel!- pisnęłam.- Złaź ze mnie.
- Na mokro lepiej się opalisz.- zaśmiał się.
- Ale jeśli wcześniej zejdę na zawał, nic mi to nie da.- zaśmiałam się.
- Oczywiście.- zawtórował mi.
- Długo tak będziesz jeszcze na mnie leżał?
- Tak, jesteś bardzo wygodna.- pocałował mnie.
- Miałam się opalać, a nie trzymać cię na brzuchu.- uniosłam brew.
Zaśmiał się pod nosem i zszedł ze mnie.
- Dziękuję bardzo kochanie.- uśmiechnęłam się i przewróciłam na plecy.
- Teraz to kochanie.
- Posmaruj mi plecy proszę.- puściłam mimo uszu jego uwagę.- Marcel!- wrzasnęłam kiedy rozpiął mi stanik od stroju kąpielowego.
- Tak się lepiej opalisz.- puścił mi oczko.
Gdyby nie miał trochę racji to dostałby ode mnie po głowie. Mruknęłam coś jeszcze pod nosem i ponownie zamknęłam oczy. Marcel posmarował mi plecy i najprawdopodobniej położył się obok.
Praktycznie cały dzień spędziliśmy na plaży. Nawet dałam mu się namówić na wejście do wody. Pod wieczór zaczęliśmy się zbierać.
- Ale się spiekłam.- jęczałam.
- Trzeba było dłużej leżeć.- wyśmiał mnie.
- Byłam posmarowana kremem z filtrem.- tłumaczyłam.
- Widocznie za słabym.
Klepnęłam go w ramie z uśmiechem.
- Wiesz, która godzina? Bo telefon mi się ładuje w domu.- zapytał.
Zaczęłam grzebać w torebce, ale nigdzie nie mogłam znaleźć telefonu. Sprawdziłam kieszenie, ale tam też go nie było. Zaczęłam się rozglądać dookoła siebie.
- Co jest?
- Cholera, chyba gdzieś mi wypadł.- oznajmiłam.
- Na pewno dobrze sprawdziłaś?
- Tak, nie ma go.
- Poszukaj tu, a ja rozejrzę się po drugiej stronie ulicy.
- Dobra.- odparłam i zaczęłam jeszcze raz, na wszelki wypadek, przeszukiwać torebkę.
Po chwili usłyszałam Marcela, który krzyczał, że go znalazł.
Odwróciłam się i z mojej twarzy momentalnie zszedł uśmiech.
- Marcel uważaj!!- wrzasnęłam z całych sił, ale było za późno.
Na moich oczach jakiś mężczyzna potrącił blondyna. Kiedy facet zorientował się co zrobił szybko zmysł się z miejsca wypadku. Na szczęście udało mi się zapamiętać numery rejestracyjne auta. Sekundę później siedziałam zapłakana obok mojego chłopaka. Leżał nieprzytomny z telefonem w ręce. Wzięłam urządzenie i najszybciej jak potrafiłam wezwałam karetkę. Później paskiem od torebki ucisnęłam mu udo, z którego ciekła krew.
- Marcel, odezwij się, proszę.- coraz bardziej płakałam.
Żadnej reakcji.
Szybko sprawdziłam puls. Mało wyczuwalny, ale był. Teraz najważniejsze, żeby pogotowie przyjechało tak szybko jak się tylko da.
Ludzie mijali nas i nic sobie z tego nie robili. Nikt się nie zatrzymał i nie zapytał czy potrzebuję pomocy. To chyba oczywiste, że potrzebowałam!
- Marcel, błagam powiedz coś. Obudź się!- przetarłam ręką oczy.
Siedziałam tam z jego głową na kolanach. Głaskałam go delikatnie po twarzy.
To zdecydowanie najgorsze wakacje w moim życiu. Dlaczego musiałam zgubić ten pieprzony telefon. Mogłam bardziej go pilnować.
Dość tego użalania się nad sobą. Czasu nie cofnę, chociaż strasznie bym chciała. Teraz muszę się uspokoić i wierzyć, że wszystko będzie dobrze.

- Nie! Nie ma mowy, żebym tu została!- krzyknęłam do jednego z lekarzy.
- proszę mnie posłuchać...
- Nie! Nie rozumie pan, że ja nie odpuszczę?!
Kłóciłam się z nim od kiedy tu przyjechali. W końcu mężczyzna zadał sobie sprawę, że nie dam się tak łatwo spławić i pozwolił mi wsiąść. Złapałam Marcela za rękę i powtarzałam sobie w duchu, że wszystko będzie dobrze. Do szpitala dojechaliśmy w trzydzieści minut. Zostawili mnie w recepcji i zabrali gdzieś Marcela. Wiedziałam, że teraz niczego się nie dowiem, więc usiadłam i starałam się uspokoić.
Zupełnie inaczej miały wyglądać te wakacje.
Siedziałam w poczekalni ponad trzy godziny. Kiedy jeden z lekarzy zszedł na dół od razu go dopadłam.
- O! Witam panno Heidi.- przywitał mnie z uśmiechem.
- Skąd pan mnie zna?- zdziwiłam się.
Głupia jestem. Przecież chodzę ze sławnym piłkarzem, jak mogą mnie nie znać!
- Jest pani dziewczyną Marco Reusa.- wyjaśnił.
- Marco?!- krzyknęłam nie ukrywając szoku.
- No tak.- odparł pokazując mi jakąś gazetę.
Na pierwszej stronie było zdjęcie, z dnia kiedy pomagałam Reusowi w przygotowaniach do zaręczynowej kolacji dla Han. Do tego wielki, biały tytuł "Marco Reus i jego nowa miłość! Ciężarna dziewczyna zamieniona?" A pod spodem krótki artykuł i kilka zdjęć z tamtego dnia.
- Proszę pana to jakaś pomyłka. Ja nie jestem jego dziewczyną. Marco Reus to mój przyjaciel.- sprostowałam.
- Rozumiem, nie chcecie się jeszcze ujawniać.- puścił mi oczko.
- Tu się nie ma co ujawniać! Ja jestem dziewczyną Marcela Schmelzera, którego jakieś cztery godziny temu tutaj przywieziono, ponieważ został potrącony.- oznajmiłam poddenerwowana.
Mężczyzna widocznie był zaskoczony, ale chyba udało mi się go przekonać, że to co powiedziałam było prawdą.
- Mogę się dowiedzieć co z nim?- dodałam po chwili.
- Proszę chwilę zaczekać. Zaraz przyślę odpowiednią osobę.- powiedział i znikł gdzieś.
W tym czasie zadzwoniłam do Han. Do póki nie dowiem się co jest z Marcelem postanowiłam nic jej nie mówić. Kiedy odebrała, zapytałam czy widziała co jest na pierwszych stronach gazet. Odparła, że tak i zaczęła się śmiać. Nie wiem czemu, ale zaczęłam płakać.
- Zielona co jest?- zapytała zmartwiona.
- Marcel miał wypadek.- odparłam.
- Co? Dlaczego od razu mi nie powiedziałaś?!
- Nie chciałam cię martwić.
- Heidi takie rzeczy obowiązkowo musisz mi mówić!- zdenerwowała się lekko.- Jak to się stało?
Opowiedziałam jej całą tą cholerną historię. Wtedy przyszedł lekarz.
- Zadzwonię później. Przyszedł lekarz.- westchnęłam i rozłączyłam się.- Dzień dobry. Co z nim?
- Proszę za mną.
Szybko wzięłam torebkę i poszłam za nim. Wjechaliśmy windą na czwarte piętro. Jak się domyśliłam, tutaj leżał Marcel. Mężczyzna zaprowadził mnie do swojego gabinetu.
- Wyjdzie z tego.- zaczął, a mi od razu ulżyło.- Miał liczne złamania i pęknięcia. Do tego nadciętą tętnicę udową, ale na jego szczęście tym zajęli się dobrze w karetce. Dobrze, że pani wcześniej próbowała tamować krwawienie. Możliwe, że gdyby nie pani, pacjent by nie przeżył.
- Mogę go zobaczyć?
- Tylko na chwilę.- uśmiechnął się do mnie pocieszająco.
- Dobrze.- mruknęłam i wstałam.
~*~
buahahahaha! ja to jednak jestem wredna xd no, ale już za długo było dobrze ^^^
już niedługo na serio kończę to opowiadanie. Nie dlatego, że nie chce mi się go pisać :) po prostu kończą mi się pomysły :c
http://wszystkoowjednym.blogspot.com/ -> spis opowiadań o piłkarzach :3 (zostawiajcie swoje linki ♥)
przy okazji, chciałam wam podziękować za te wszystkie nominacje do Liebster Awards, 40.000 wyświetleń i wszystkie komentarze *-* nawet nie wiecie jak się cieszę, że to opowiadanie wam się podoba ♥
KOCHAM WAS BARDZO MOCNO MISIAKI ♥

#true ♥

piątek, 12 lipca 2013

52. Daj mi go do telefonu.


- Ale się uśmiałeem.- Marco odparł z sarkazmem.
- Dobra, a teraz coś poważniejszego.- zaczęła Heidi.- Mam do ciebie sprawę.- zwróciła się do mnie.
- Mam się czegoś obawiać?- zdziwiłam się.
- Po powrocie z Ibizy przeprowadzam się do Marcela.- powiedziała niepewnie.
- Co? Zostawiasz mnie?
- Dasz radę. Tylko nie krzycz.- zaśmiała się.
- A co z domem?- zapytałam zmieniając temat.
- Leah w nim zamieszka.- oznajmiła.
Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- A od kiedy to wy się tak kochacie?
- W końcu to siostra mojego chłopaka, musiałam się do niej przekonać.- zaśmiała się.
- Marcel ja cię kocham normalnie. Udało ci się ją zmienić w ciągu...- zawahałam się.- Ile wy już jesteście razem?
- Osiem miesięcy.- podpowiedziała mi Heidi.
- No właśnie zmieniłeś ją w osiem miesięcy, a mnie się to nie udało przez kilkanaście lat. Ty jesteś niewiarygodny.
- Uznam to za komplement.- odparł.
- I dobrze, bo to był komplement.
- Bo zacznę się robić zazdrosny.- wtrącił Marco.
- Nie masz o co głuptasie.- zaśmiałam się.- My się zbieramy, bo zaraz mamy wizytę u lekarza.
- Wyślij mi zdjęcie mojego chrześniaka.- Heidi puściła mi oczko.
- Nie ma sprawy. Miłych wakacji.- uśmiechnęłam się i przytuliłam ich.
Wyszliśmy z lotniska i pojechaliśmy do pani doktor.

#Heidi
Lot minął mi na rozmowie z Marcelem i słuchaniu muzyki. Pod wieczór byliśmy na miejscu. Od razu poczułam się lepiej.
- To będą niezapomniane wakacje.- westchnęłam.
- Z tobą na pewno.- pocałował mnie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w stronę taksówki. Mężczyzna zawiózł nas do domku, który wcześniej wynajął Marcel. Zostawiliśmy rzeczy i wyszliśmy na spacer brzegiem plaży. Kiedy wróciliśmy do domu było już sporo po drugiej. Szybko się wykąpałam i wskoczyłam do łóżka. Chwilę później Marcel był obok mnie.
- I jak pierwsze wrażenia?
- To wszystko mnie zauroczyło.- przyznałam.- Jak na razie jestem zachwycona. Oby tak było do końca.- pocałowałam go.
- Na pewno będzie.- przytulił mnie.
- Dobranoc.
- Kolorowych Misiek.
Ułożyłam się wygodnie w jego ramionach i zasnęłam.
Około dwunastej obudził mnie szum fal. Uśmiechnęłam się i przetarłam zaspane oczy.
- Długo się tak przyglądasz?- zapytałam.
- Jakieś dwadzieścia minut, no może trzydzieści.- zaśmiał się.
- Chyba nie zrobiłam nic głupiego przez sen?
- Poza tym, że mnie skopałaś to nie.
- Przepraszam. Wiesz, że nie chciałam.
Nagle blondyn wybuchnął śmiechem. Wtedy zdałam sobie sprawę, ze robił sobie ze mnie żarty. Walnęłam go poduszką w ramię i zaczęłam się śmiać. W pewnym momencie za bardzo się wychyliłam i zleciałam z łóżka. Na szczęście nic sobie nie zrobiłam, choć znając mnie mogło się różnie skończyć.  Zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej, a Marcel tylko patrzył na mnie jak na idiotkę.
- Nigdy nie widziałeś jak człowiek spada z łóżka?
- Nigdy nie widziałem, żeby ktoś się po tym śmiał tak bardzo jak ty.
Ogarnęłam się i wyszliśmy trochę pozwiedzać.
Muzea, starówki, kościoły, plaża... a pod wieczór zabawa w klubie.
Większość mężczyzn była mną konkretnie zainteresowana, ale na ich nieszczęście Marcel ciągle był przy mnie. Przez całą noc tańczyliśmy, piliśmy i śmialiśmy się razem. Do domu wracaliśmy pieszo trzymając się za ręce.
- Mam najcudowniejszego chłopaka na świecie i możecie mi go cholernie zazdrościć!- wrzasnęłam i pocałowałam blondyna.
- Jesteś szalona.- zaśmiał się.
- Dopiero teraz to odkryłeś?- włożyłam mu rękę pod koszulkę i przygryzłam wargę.
- Nie kuś, do domu jeszcze kawałek.- mruknął.
- Przecież ja nic nie robię.- odparłam niewinnie.
Spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- Ja wiem co to wszystko oznacza kochanie.
- Skoro wiesz, to może byś trochę przyśpieszył?
- No nie wiem.- droczył się ze mną.
- Marcel, jestem kompletnie pijana i do tego napalona. Wykorzystaj to. Taka sytuacja może się szybko nie powtórzyć.- bełkotałam.
Widziałam zdziwienie na jego twarzy. Kompletnie nie miałam panowania nad tym co robiłam, myślałam i mówiłam. Dlatego nie dziwiłam się, że był tak zszokowany tym co się działo.
Po chwili zaśmiał się jak gdyby nigdy nic. Złapał mnie ponownie za rękę i dalej szliśmy do domu. Mimo sporej ilości alkoholu we krwi starałam się podziwiać Ibizę nocą. To miejsce było cudowne. Pomyśleć, że właśnie skończył się drugi, właściwie trwał już trzeci, dzień naszego pobytu tutaj.
- Przeszło ci już trochę?- zaśmiał się, kiedy byliśmy na miejscu.
- Trochę.- zaśmiałam się i puściłam mu oczko.
Weszliśmy do środka i od razu przemieściliśmy się do sypialni.
Niezapomniana noc na Ibizie.
Obudziłam się około czwartej rano, przez głośne grzmoty. Ziewnęłam i podeszłam do okna. Na dworze rozpętała się porządna burza. Uśmiechnęłam się pod nosem. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu ubrań. Po prawie dziesięciu minutach szukania stwierdziłam, że szybciej będzie jeśli założę nowe ubrania. Szybko wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy, chwyciłam aparat i wybiegłam z domu, tak żeby nie obudzić Marcela. Nie wzięłam statywu, żeby nie robić sobie zbędnego ciężaru. Pobiegłam około dwustu metrów za dom. Był tam świetny widok na Morze Śródziemne, a jeszcze lepszy na pioruny. Nagrałam krótki filmik powitalny, żeby opowiedzieć gdzie jestem. Później przystąpiłam do najlepszego. Zdjęcia wychodziły cudowne. Każde lepsze od poprzedniego. Byłam tak pochłonięta robieniem zdjęć, ze nie zauważyłam dzwoniącego telefonu. Dopiero, trzy godziny później, kiedy burza się zakończyła, a ja wracałam szczęśliwa do domu, na drodze spotkałam Marcela.
- Gdzieś ty była?- prawie krzyknął.
- Na polanie niedaleko domu. Przebudziłam się, była burza...- tłumaczyłam się.
- Mogłaś mi zostawić wiadomość. Obudziłem się a ciebie nie było. Telefonu też nie odbierałaś. Bałem się, ze coś ci się stało.- przytulił mnie mocno.
Czułam jak mocno i szybko biło mu serce. Zdałam sobie sprawę, ze naprawdę mocno go wystraszyłam.
- Przepraszam.- powiedziałam ze skruchą.
- Najważniejsze, ze nic ci nie jest.- pocałował mnie w czoło.
Objął mnie ramieniem i wróciliśmy do domu. Przebrałam się i razem zjedliśmy śniadanie.
Około dziesiątej poszliśmy na plażę. Kiedy Marcel poszedł po coś do picia, zadzwonił mi telefon.
- No hej co tam słychać?- zapytała Han.
- Dobrze, siedzimy na plaży i się smażymy.- odparłam.- A co tam u was?
- Wszystko po staremu, siedzimy u Marco i oglądamy filmy.
- Zabrałby cię gdzieś a nie.- zaśmiałam się.
- To jemu to mów a nie mi.- zawtórowała mi.
- Daj mi go do telefonu.- zarządziłam.
- Przykro mi, ale wyszedł do sklepu na zakupy. Na razie siedzę z Mario i Kevinem.
- Ma szczęście. Pozdrów ich ode mnie. Muszę kończyć, zadzwonię później. Pa.
- No pa.- powiedziała i się rozłączyłam.
Ułożyłam się wygodnie na kocu i przymknęłam oczy. Wsłuchiwałam się w szum morza i czułam na ciele ciepły wiatr.

~*~
Wiem, że tym, że tak długo na rozdział czekaliście zasłużyłam sobie na spalenie na stosie. XD
ale po prostu nie mogłam się za niego zabrać :o
Przepraszam, mam nadzieję że mi wybaczycie ♥

hahahahahahahahahahahaha xd ♥