piątek, 9 sierpnia 2013

54. Tak strasznie cię kocham Marcel.

Wcale nie chcę tu być. Nie chcę patrzeć na te wszystkie kabelki, bandaże i jego kompletnie nieprzytomną twarz.
Nawet się nie zorientowałam, kiedy zaczęły lecieć mi łzy. Złapałam Marcela za rękę i delikatnie pocałowałam.
- Jego stan jest stabilny.- usłyszałam kobiecy głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam brunetkę około pięćdziesiątki. Uśmiechała się ciepło do mnie.
- Jestem Maria. Zajmuję się twoim…- zacięła się.
- Chłopakiem.- mruknęłam i spuściłam głowę.
Zapadła krępująca cisza. Na szczęście nie na długo.
- Nie martw się, jest tutaj pod dobrą opieką.
- Mam taką nadzieję.- uśmiechnęłam się pusto.
- Mogę cię na chwilę przeprosić? Muszę sprawdzić czy wszystko jest dobrze.
Skinęłam głową na zgodę i wyszłam na korytarz. Usiadłam na podłodze i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Ludzie przechodzili obok mnie i tylko dziwnie spoglądali. Nagle zadzwonił telefon.
- Jak się trzymasz?- zapytała Han.
- Nie za dobrze.- przyznałam.- Hannah to moja wina, to wszystko przeze mnie.
- Nawet tak nie mów.- usłyszałam Marco.
- Co ty tam robisz?- zdziwiłam się.- I skąd wiesz co się stało?
- Han mi powiedziała, ale już można o tym przeczytać w każdej gazecie.- odparł.
- No tak, uroki sławy.- wycedziłam przez zęby.
- Taa.- przytaknął.
- A co z Marcelem?- wtrąciła Han.
- Podobno jego stan jest stabilny, ale doznał licznych obrażeń.
- Heidi nie płacz, to nic nie da. Musisz się uspokoić i być dobrej myśli.
- Oddałabym wszystko, żebyś teraz tu ze mną była. Kocham cię Hannah.
- Też cię kocham Zielona. A teraz obiecaj mi, że się trochę ogarniesz.
- Dobrze.
Rozmawiałam z przyjaciółką, dopóki pielęgniarka nie wyszła z Sali. Od razu zajęłam jej miejsce. Niedługo po tym przyszedł lekarz. Usiadł obok mnie i wyjaśnił wszystko dokładnie.
- Mogą wystąpić powikłania, w wyniku których pacjent może mieć amnezję tymczasową.- oznajmił i skierował się do wyjścia.
Wszystko musi pójść po myśli lekarzy. Marcel nie może mieć amnezji. Sama przez to przechodziłam i nikomu tego nie życzę. Do tej pory nie pamiętam, niektórych urywków z własnego życia.
- Będzie dobrze, musi być dobrze.- szepnęłam.

- Heidi. Heidi obudź się.
Ktoś zaczął mną delikatnie potrząsać. Chyba sobie przysnęłam. Przetarłam oczy i ujrzałam Matsa.
- Co ty tu robisz?- zdziwiłam się.
- Słyszałem co się stało i muszę tu być.- kiwnął głową na Marcela.
- Przyleciałeś sam?
- Tak. Hannah chciała lecieć, ale Marco jej nie pozwolił.- zaśmiał się cicho.
Kompletnie nie spodziewałam się tutaj Hummelsa, ale jego obecność bardzo mi pomogła. Potrzebowałam kogoś bliskiego. Przez jakiś czas siedzieliśmy w kompletnej ciszy.
- Boję się o niego.- powiedziałam.
- Ja też. Nie za ciekawie to wszystko wygląda.
- Lekarz powiedział, że jeśli coś pójdzie nie tak, to Marcel może mieć amnezję.- mruknęłam.
- Wszystko będzie dobrze.- przytulił mnie.- Wiesz kiedy się wybudzi?
- Nie mają pojęcia to może potrwać kilka miesięcy.- rozpłakałam się.
- Nie płacz. Musimy być dobrej myśli.
- To miało być zupełnie inaczej.
Siedzieliśmy razem przy  łóżku Marcela prawie do północy. Później wygoniły nas pielęgniarki. Nie pomagały nawet moje bardzo wyszukane argumenty.
Udało mi się namówić Matsa, żeby nie wynajmował specjalnie pokoju w hotelu i poszedł ze mną.
- Tylko jest jeden mały szczegół.- zaczęłam.
- Co jest?
- Jedno łóżko.- zaśmiałam się niezręcznie.
- Damy radę.- puścił mi oczko.
Kiedy dotarliśmy do domku, usiadłam w fotelu i znowu zaczęłam płakać. Brunet usiadł na oparciu i przytulił mnie.
- Hej, nie załamuj się, będzie dobrze. Wiem, że to tylko głupie gadanie, które tak naprawdę gówno daje, ale mi też nie jest łatwo. Marcel to mój najlepszy przyjaciel, więc w pewnym sensie wiem jak się czujesz.
- Dziękuję, że tu jesteś.- przetarłam oczy i ziewnęłam.
- Nie dziękuj. A teraz kładź się już spać. Musisz odpocząć. Idź do łóżka, a ja zrobię herbatę, okej?
- Dobrze, łazienka jest naprzeciwko sypialni, tam możesz się odświeżyć i przebrać.
Po dziesięciu minutach siedziałam pod kołdrą z kubkiem gorącej herbaty, a obok mnie leżał Mats.
- Jak myślisz, ile to może potrwać?- zapytałam.
- Nie mam pojęcia, miejmy nadzieję, że jak najkrócej.
- A co sądzisz o tej amnezji?
- Nie przyjmuję tego do wiadomości. Wszystko pójdzie zgodnie z planem.
- Chyba pierwszy raz w życiu tak strasznie się o kogoś boję.- przyznał.
- Teraz musimy być dobrej myśli.

Cztery miesiące.
Cztery długie, okropne miesiące.
Od czterech cholernych miesięcy Marcel się nie budzi. Codziennie przychodziłam do niego z samego rana i wychodziłam późno w nocy.
Dzisiaj mamy drugi grudnia. Nasza rocznica.
Ten dzień powinien być wspaniały, powinniśmy razem gdzieś wyjść, na romantyczną kolację…
Nadrobimy wszystko kiedy Marcel wyjdzie ze szpitala.
- Jedziemy?- Han przerwała moje przemyślenia.
Kiedy zbliżał się początek sezonu Mats wrócił do Dortmundu. Już następnego dnia Hannah była u mnie. Mimo, że tak jak Marco, nie pochwalałam tego, że przyleciała tu pomimo jej „stanu” strasznie się ucieszyłam, kiedy ją zobaczyłam. Teraz moja przyjaciółka jest już w siódmym miesiącu ciąży i Marco przylatuje do nas (do niej) kiedy tylko może.
Leah i rodzice Marcela zjawili się dzień po Hummelsie. Cała trójka była równie roztrzęsiona co ja. Byłam pewna, że jego rodzicielka będzie na mnie wściekła. Jednak kiedy się zobaczyłyśmy wpadłyśmy sobie w ramiona i zaczęłyśmy płakać.
- Tak, jedziemy.- odparłam bez wyrazu.
Drogę do szpitala znam już dosłownie na pamięć. Kolejny raz w drodze milczałyśmy. Kiedy dotarłyśmy na miejsce od razu udałam się do Sali numer sto sześćdziesiąt dziewięć. W środku tradycyjnie siedziała pani Schmelzer. Przywitała nas uśmiechem. Przysunęłam sobie krzesełko i usiadłam po drugiej stronie łóżka.
- Rozmawiałaś już z lekarzem?- zapytałam.
- Tak.- odpowiedziała kobieta.
- I co mówił?- dopytywałam poprawiając blondynowi pościel.
- W ciągu tygodnia powinien się wybudzić.- oznajmiła z lekkim uśmiechem na ustach.
Poczułam tysiące motyli w brzuchu. Myśl, że w ciągu najbliższego tygodnia mogę zobaczyć jego cudne oczy i porozmawiać z nim, dodał mi sił.
Chwilę później mama mojego chłopaka wyszła na kawę.
- Rozumiesz, tydzień.- szepnęłam do Han.
Poczułam, że w oczach zbierają mi się łzy. Byłam strasznie szczęśliwa.
- Jak na razie to najlepsze co mogłam usłyszeć w naszą rocznicę.- uśmiechnęłam się do siebie i złapałam jego dłoń.- Tak strasznie cię kocham Marcel.
- Może będzie jeszcze lepiej i wybudzi się dzisiaj. W waszą rocznicę.- Han położyła mi dłoń na ramieniu.
- Nawet nie wiesz ile bym za to dała.- westchnęłam.- Wszystkiego najlepszego kochanie.- pocałowałam go w policzek.- Idę chwilę porozmawiać z lekarzem.
Z lekarzem rozmawiałam prawie godzinę. Dowiedziałam się, że szanse, iż Marcel wybudzi się dzisiaj lub jutro wynoszą nie więcej niż sześćdziesiąt procent. Jak dla mnie to i tak była wspaniała wiadomość.
- To zdecydowanie najlepszy dzień od ostatnich czterech miesięcy.- szepnęłam pod nosem i wróciłam na salę.
- Pomożesz mi? Poprawimy mu poduszkę.- zapytała przyjaciółka.
- Oczywiście. Ja go przytrzymam, a ty ją poprawisz.- oznajmiłam.
~*~

Pierwsze co to chcę was przeprosić za to, ze nie dodałam rozdziału wtedy kiedy miałam dodać, ale po wiśniach wyjechałam na wakacje, a jak wróciłam byłam zmęczona.
Mam też wiadomość dotyczącą opowiadania, które miałam zacząć pisać kiedy skończę to. Mianowicie, na razie nie będę tam nic dodawała, bo mam pomysł, jak przedłużyć to ♥
Jak pisałam ten rozdział to sie poryczałam,bo sobie wyobraziłam jakby naprawdę Marcel miał jakiś wypadek i przez tyle czasu był w śpiączce ;_;
i mam dylemat co do tego kiedy Marcel ma się wybudzić, no ale może coś wymyślę ><

12 komentarzy:

  1. BOŻE BOŻE BOŻE BOŻE PRZEDŁUŻASZ TO ???!!!!
    JEZU NAWET NIE WIESZ JAK SIĘ CIESZE ♥ I NIE PŁACZ, POWIEDZIAŁABYM, ŻE TO TYLKO OPOWIADANIE, ALE SAMA TEGO TAK NIE TRAKTUJĘ ♥ A NO I MARCEL MA SIĘ WYBUDZIĆ ZARAZ, TERAZ, NATYCHMIAST! ♥ ILY :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest boski.
    On musi się wybudzić. nie może mieć amnezji.
    Wszystko musi się skończyć dobrze.on musi pamiętać.
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. niech się obudzi natychmiast! teraz!!
    to faktycznie będzie dla Heidi wtedy wspaniały dzień...
    świetny rozdział ;3
    weny ;*
    do następnego :P

    OdpowiedzUsuń
  4. nawet nie wiesz jak sie ciesze ze przedluzasz :***** rozdzial zajebisty !!!! Tez sie prawie poplakalam :/ mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze :p zycze weny !!!!!! :D czekam na kolejny genialny rozdzial, mam nadzieje ze szybko dodasz :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny, BOSKI! Coś tak czuję, że Marcel się obudzi, właśnie jak będą mu poprawiać tą cholerną poduszkę. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;D Nie masz za co przepraszać, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi ;] Ale jeśli to ci pomoże pozbyć się wyrzutów sumienia to możesz dodać niedługo nowy ;D;D;D -estę geniuszę haha- Bardzo fajnie, że przedłużysz. Pozdrawiam, ściskam gorąco i zapraszam na nowy rozdział do siebie: http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. BOŻE BOŻE BOŻE JAK JA SIE CIESZĘ ŻE JUŻ WRÓCIŁAŚ I DODAŁAŚ TEN CUDOWNY ROZDZIAŁ *_*
    Kocham cię dziewczyno *.*
    Też tak jakoś czuję, że Marcel się obudzi jak będą mu poduszkę poprawiać. W końcu by się "zobaczyli" do tego w rocznicę ;-;
    Dawaj sszybko następny rozdział
    + Zgadzam się z koleżanką wyżej. Jeśli to pomoże ci się pozbyć wyrzutów sumienia to dodaj szybko nexta :3

    Miśka <3 ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. boski rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :) bardzo lubię twoje opowiadanie i cieszę się, że jeszcze nie kończysz x

    OdpowiedzUsuń
  9. on. ma. się. teraz. wybudzić. ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie, że przedłużasz :D Szkoda mi Marcela, więc ma się wybudzić!! Rozdział genialny, bo w końcu jakże inaczej wszystkie są fantastyczne. Poprzedni coraz to lepszy od następnego:d
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny, możesz już wstawiać następny ^.^

    OdpowiedzUsuń