czwartek, 31 stycznia 2013

21. No to zaszalałaś, moja droga.

- Tak właściwie to sama nie wiem.- odparłam.
- No dawaj. Ktoś na pewno ci się podoba.- drążyli temat.
- Nie dacie mi teraz spokoju, co nie?- zaśmiałam się.- Od zawsze podkochiwałam się w piłkarzach.- oznajmiłam.
- Nie żeby coś, ale za dużo to mi tym nie powiedziałaś.- odezwał się Mario.
- A ja właśnie myślę, że powiedziałam aż za dużo.- stwierdziłam.
- Zrozumiałem aluzję. Chyba.
- Znając życie pomyślałeś coś zupełnie innego.- zaczęłam się śmiać.
- Chodzi ci o Felipe?- szepnął mi do ucha.
- Wiedziałam, ze o tym pomyślisz. Zaskoczę cię nie chodzi o niego.
- To o kogo?!
Chciałam im powiedzieć, ale przerwał mi telefon. Dzwonił Marcel.
- I jak tam się bawicie?- zapytał kiedy odebrałam.
- Dobrze, chłopaki mnie upili, więc mają ubaw.- stwierdziłam.
- To ciekawie.- zaśmiał się.
- A ty jak tam? Jeszcze niańczysz siostrę?
- Na szczęście nie. Siedzę sobie w domu i się nudzę.
- To wpadaj do nas. Tutaj nie będziesz się nudził, na pewno nie z nami.
- No zobaczę, chociaż o tej godzinie nie uśmiecha mi się wychodzić z domu.- zauważył.
- No trudno, najwyżej zobaczymy się na waszym kolejnym meczu.

#Hannah
Kiedy Heidi się od nas odczepiła, udaliśmy się w stronę kina. Po drodze kilka razy zaczepiały nas fanki Marco, ale on grzecznie odmawiał zdjęć itd, mówiąc że jest na randce i chciałby mieć chwilę prywatności.
- Mogłeś dać jej ten autograf.- powiedziałam, gdy odprawił kolejną dziewczynę.
- Teraz skupiam się tylko na tobie piękna.- oświadczył.
- To słodkie.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
- Dziewczyny! To Marco Reus!!!!!- usłyszeliśmy jakąś dziewczynę, później w parku rozniósł się pisk około dziesięciu kolejnych.
Odwróciliśmy się, a nasze oczy napotkały tabun fanek, biegnących w naszą stronę.
- Gotowa na ucieczkę?
- Nie.
- No to biegniemy!- zaśmiał się i już po chwili biegliśmy.
Po prawie dziesięciu minutach udało nam się uciec od tych wszystkich hotek. Kilka minut spaceru i znaleźliśmy się pod kinem.
- Teraz zdecydowanie przyda mi się odpoczynek. Jeszcze nigdy nie byłam na takiej randce.- stwierdziłam.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz.
- Nie gadaj już tylko wchodź.- zaśmiałam się.
Udało mi się ubłagać chłopaka na komedię romantyczną, chociaż on ciężko upierał się przy horrorze. Po filmie wyszłam z sali cała uryczana, ale przy takich filmach to u mnie tradycja. Wskoczyłam szybko do łazienki, zeby się ogarnąć.
- A może pójdziemy do mnie?- zaproponował blondyn.
- Czemu nie. W końcu zobaczę jak mieszkasz.- uśmiechnęłam się.
Spacerkiem udaliśmy się do domu mojego nowego chłopaka.
Marco Reus moim chłopakiem.
Moim.
Jeszcze do tego nie przywykłam. Wiem, ze jestem w nim zakochana, całujemy się i w ogóle, ale ciągle traktuję go jako przyjaciela.
To źle?
Chyba nie, przecież w związkach o to chodzi, żeby być dla siebie najlepszymi przyjaciółmi.
Przynajmniej na tak uważam.
- Niezła chata.- przyznałam gdy byliśmy na miejscu.
- Dziękuję.- uśmiechnął się i wpuścił mnie do środka.
- Napijesz się czegoś? Kawa, herbata, może coś mocniejszego?
- Możesz dać coś mocniejszego, ale nie myśl ze się upiję.
- Sie wie.
Jakoś trzy godziny później moje postanowienie zostało złamane, zalałam się.
Ups.
Każdemu może się zdarzyć, poza tym jestem juz dorosła więc mogę.
Humor miałam świetny. Śmiałam się ze wszystkiego, co tylko zobaczyłam lub usłyszałam.
- A może położysz się spać?
- HAHAAHAHAHAHAHAHAHA.- wybuchnęłam śmiechem.
- Kochanie, chodź idziemy do łóżka.
- Uuuuu, ale z ciebie niegrzeczny chłopczyk.- uśmiechnęłam się chytrze.
Podeszłam do niego i zaczęłam całować. Po chwili Marco stał już bez koszuli.
Uhuhuuuu ! No klatę to masz kochany zajebistą!
Chwilę później leżałam na łóżku bez koszulki. Blondyn pochylił się nade mną i zaczął namiętnie całować. Cała moja szyja, obojczyki i brzuch zostały obdarowane pocałunkami.
- Uwierz, ze jeszcze z nikim nie poszłam do łóżka na pierwszej randce, kochany.- powiedziałam i dorwałam jego spodnie.
- Czyli jestem wyjątkowy.- uśmiechnął się zabójczo pozbawiając mnie moich.
Ze stanikiem Marco też nie miał większych kłopotów.
Szkoda, ze jutro nie będę nic pamiętała. Jestem ostro zalana, ale pewnie jeśli byłabym trzeźwa to nie doszłoby do niczego takiego.
- Jesteś na serio piękna.- oznajmił patrząc na mnie.
- To na co czekasz? Będziesz tak stał?- odezwałam się z przebiegłym uśmieszkiem.
Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Od razu dopadł do mnie i zaczął całować. Z każdym każdą sekundą całował mnie zachłanniej. No i stało się poszłam do łóżka na pierwszej randce, do tego kompletnie pijana.
Jakby to powiedziała Heidi - Raz się żyje mała, zaszalej!
A co mi tam. Najwyżej jutro zapadnę się pod ziemię. Walić to!

Obudziłam się około dziesiątej. Nie w swoim łóżku. Obok leżał Marco Reus.
Ja chyba śnie !
Kiedy wszystkie wspomnienia z wczorajszej nocy powracały, poczułam ból w skroniach.
- No to zaszalałaś, moja droga. Heidi będzie dumna.- mruknęłam ze śmiechem pod nosem.
Siedziałam i patrzyłam na śpiącego chłopaka obok.
Ile ja wczoraj wypiłam ?!
Zaczęłam się uśmiechać. Sama do siebie. Bez powodu.
A może jednak był jakiś powód?
Może ten powód właśnie się do mnie uśmiecha?
- Hej. Jak się spało?- zapytałam.
- Znakomicie, bo z tobą.- odparł nadal uśmiechnięty.
Zaśmiałam się pod nosem i pocałowałam go. Mogłabym tam leżeć i się nie ruszać przez kolejnych kilka lat. No, ale niestety za dwie godziny Marco ma trening. Jutro znów grają z Realem.
- Widzimy się wieczorem?- zapytał, zapinając mi stanik.
- Jeśli wyrwę się od dziewczyn to tak, ale szanse są naprawdę marne.- zaśmiałam się.
- Ale jutro na meczu będziesz?- upewnił się.
- Nie ma innej opcji!
Zrobiliśmy lekki porządek po wczorajszym wieczorze i poszliśmy przygotować prowizoryczne śniadanie. W naszym wykonaniu to płatki z mlekiem.
- To ja uciekam. Do zobaczenia.- pożegnałam się z Marco i wyszłam.
~*~
No i mamy xd Przyznam szczerze, że ten rozdział mi się podoba :D a wy co o nim sądzicie? : 33

pytania? -> http://ask.fm/account/questions

środa, 23 stycznia 2013

20. Ona powie ci teraz całą prawdę.

Zwlekłam się z łóżka około dwunastej. I pomyśleć, ze chłopaki już ponad trzy godziny biegają za piłką. Z całego serca im współczuję. Hannah musiała już wstać, bo nie było jej w pokoju. No chyba, że spadła z łóżka. Obeszłam je, ale nigdzie nie było przyjaciółki. Znalazłam ją dopiero w kuchni przy misce płatków. Wzięłam porcję dla siebie i usiadłam obok. Pogadałyśmy trochę, a później Han zmyła się do siebie, bo wychodziłam na spotkanie z Zuzą. Podeszłam po nią i ruszyłyśmy w drogę.
- Powinnaś się zejść z Łukaszem.- wypaliłam nagle.
- To ty nic nie wiesz?- zdziwiła się.
- Ale co mam wiedzieć?
- No ja i Łukasz jesteśmy razem.- uśmiechnęła się.
- Serio?!- przytaknęła.- Nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Ja też, ale tak oficjalnie mnie nie poprosił.
- Lada dzień to zrobi. Pewnie planuje coś romantycznego.- uniosłam brwi.
- Dzisiaj się z nim widzę, może się zbierze.- zaśmiała się.
- No raczej, ze tak.
Wybieranie telefonu poszło mi dość sprawnie. Po piętnastej byłam już w domu. Zapowiada mi się samotny wieczór z filmami. Naszykowałam sobie kilka filmów i postanowiłam zadzwonić do chłopaków.
- No hej. Masz czas, zeby wpaść do mnie na wieczór filmowy około siedemnastej?- zapytałam kiedy Marcel odebrał.
- Sorry, ale siostra ma urodziny i muszę siedzieć w domu.- oznajmił.
- No trudno. Pozdrów ją ode mnie.
- Nie ma sprawy. JA kończę. Cześć.- rozłączył się.
Wybrałam numer Felipe i zadzwoniłam.
- Hej hej, co tam?- odebrał.
- Masz ochotę na wieczór filmowy?- zapytałam.
- Hmmm, to zależy jakie filmy.- zaśmiał się.
- Możemy oglądać wszystko, oprócz Titanica i bardzo strasznych horrorów.- oznajmiłam.
- Niech będzie, a kogo już skombinowałaś?
- Jak na razie tylko ciebie, więc możesz zadzwonić do Mario czy nie ma ochoty.
- No spoko. To gdzieś o siedemnastej będziemy. Pasuje?
- Idealnie. To do zobaczenia.
- No pa.
Schowałam telefon do kieszeni i poszłam zobaczyć jak tam u mnie z zapasem jedzenia. No nie za dobrze. Wzięłam kurtkę i wyszłam do sklepu. Było zimniej niż myślałam.
- O! Kogo moje piękne oczy widzą!- krzyknęłam.
Podeszłam bliżej Han i Marco.
- No co tam słychać?- zapytałam.
- Jak na razie ciebie.- zaśmiała się Han.
- Ale mi pocisnęłaś.- odparłam z sarkazmem.
- A ty gdzie się wybierasz?- zaciekawił się Reus.
- Do sklepu. Muszę kupić coś do jedzenia, bo urządzam sobie wieczór filmowy.- oznajmiłam.
- I musisz iść z tego powodu do sklepu. Sama wszystko jesz?
- Han, ja nie powiedziałam, ze będę sama.
- Ooooo.- odezwał się Marco.- Kto doznał zaszczytu?
- Felipe i Mario mają wpaść. Sama bym się zanudziła.- uśmiechnęłam się.- Dobra już wam nie przeszkadzam. Lecę, paa.
Kiedy weszłam do sklepu, było kilka minut po szesnastej. W miarę możliwości streszczałam się z zakupami. Pół godziny później byłam w domu. Rozpakowałam zakupy. Nie zanosiłam ich do kuchni, bo wiedziałam, ze to by się nie opłaciło. O ustalonej godzinie wpadli chłopaki, dosłownie wpadli.
- Uwaga uwaga! Oznajmiam wszem i wobec, iż wspaniały Felipe wraz ze swym towarzyszem Mario, przybyli!- wydarł się Brazylijczyk.
- Do tego taki skromny.- powiedziałam z sarkazmem.
- No przecież. Jestem zajebiście skromny moja droga.- zaśmiał się.
Podali mi dwie torby, w których znajdował się spory zapas piwa.
- Wy chcecie mnie upić! Przyznajcie się! Już!- zaczęłam się śmiać.
- Kurde, Tele, rozgryzła nas.
- Co teraz?
- Może w końcu wejdziecie?- zaproponowałam.
- To jest nawet dobry pomysł.- zaśmiał się Mario.
Kiedy w końcu znaleźli się w salonie, od razu dopadli do jedzenia.
- Was to nikt nie karmi?
- Wyobraź sobie, że nie. Sami musimy sobie gotować.- oburzył się Gotze.
- To straszne.- "przejęłam się"
- No właśnie wiem.
 Filmy zaczęliśmy oglądać około dziewiętnastej. Na początek wybraliśmy horror "Ofiara spełniona". Z nimi ten horror nie był ani trochę straszny. Wręcz przeciwnie uśmiałam się jak głupia, kiedy chłopaki zaczęli naśladować bohaterów. Myślałam, ze tam padnę.
- Myśleliście kiedyś o karierze filmowej?- zapytałam śmiejąc się.
- Proszę cie, ja w przedszkolu grałem kamienia!- oświadczył nam Tele.
- Łooo, a ten kamień coś robił?- zaciekawił się Mario.
- Tak! Leżał!- zaśmiał się Brazylijczyk.
- To zaszalałeś.
Kilka minut przed trzecią byłam już nieźle wstawiona. Paplałam trzy po trzy. Wszystko co mi przychodziło do głowy, każdy mógł usłyszeć.
- Heidiiii, a co sądzisz o Marco?- zapytał nagle Mario
- Myślę, ze to jest najbardziej wkurzający chłopak pod słońcem, ale go lubię.- odparłam.
- Ona powie ci teraz całą prawdę.- szepnął do Felipe.
Oczywiście mój mózg nie wyłapał, ze teraz mogą to wykorzystać i dowiedzieć się wszystkiego co możliwe na mój temat. Ewentualnie co o nich sądzę. Taaaa, kocham mój mózg. -.-
- Mamy do ciebie jeszcze jedno pytanie.- uśmiechnęli się chytrze.- W kim się bujasz?- walnął prosto z mostu Gotze.
- A po co ci to wiedzieć?- zaciekawiłam się.
- Tak tylko pytam. Ja przyznam ci się, ze podoba mi się stara znajoma. Tele powiedział, ze też mu się podoba jedna dziewczyna, ale nie wiemy kto się tobie podoba.
~*~
Napisałam, ale nie jestem z niego zadowolona, do tego jest krótki x.x ostatnio nie mam weny na rozdziały :cc Postaram się jakoś to ogarnąć, ale ni wiem o czym pisać : / Na następny rdz mam pomysł, bo zrobię go od połowy z perspektywy Hannah. :DD
P.S. Umieściłam na blogu dwie sądy :> Mam nadzieję, ze będziecie głosować :33

pytania -> http://ask.fm/poozytywnaa

wtorek, 15 stycznia 2013

19. Nie pamiętam, żebym się na niego gapiła.

- Jak coś to zginiemy razem.- zaśmiał się i wyszliśmy z łazienki.
Ostrożnie spojrzałam ze schodów. Marco i Hannah rozmawiali z Felipe.
- Poczekaj. Gadają o naszym losie.- oznajmiłam.
- Mam nadzieję, że wyjdzie to na dobre dla nas.
- Ja też.
Siedzieliśmy na tych schodach prawie dziesięć minut. W końcu postanowiliśmy zejść. Najszybciej jak mogłam podbiegłam do Felipe i schowałam się za nim.
- No dzięki zielona!- krzyknął Mario.
- Też cię kocham.- zaśmiałam się.
- To jak będziemy żyć?- zwróciłam się do przyjaciółki.
- Na wasze szczęście jestem łaskawa i pozwolę wam żyć.- odparła dumnie.
- Dzięki!!- krzyknęliśmy razem z Mario.
- Dziękujcie Tele. On wam wszystko załatwił.- zaśmiał się Marco i puścił mu oczko.
- Dzięki, dzięki, dzięki!- podbiegłam do brazylijczyka i przytuliłam go.
- Polecam się na przyszłość.- uśmiechnął się.
Rozsiedliśmy się w salonie i zaczęliśmy oglądać film.
- Nie za wygodnie ci?- zapytał Mario, a Marcel mu przytaknął.
- eee, nie. Twój telefon wżyna mi się w łopatkę.- odparłam.
Oboje siedzieli na kanapie, a jako że nie miałam miejsca rozłożyłam się na ich kolanach. Sięgnęłam do kieszeni Marcela, wyciągnęłam telefon i podałam chłopakowi.
- Teraz jest idealnie.- uśmiechnęłam się do niego.
- Dobrze wiedzieć.- powiedział i zaczął się śmiać.
Powróciliśmy do oglądania filmu, który nie ciekawił mnie w ogóle. Zaczęłam szturchać Mario. W tej sytuacji wydawało mi się to o wiele zabawniejszym zajęciem. Chłopak co chwilę odwracał się w moją stronę i z politowaniem kręcił głową.
"Spójrz na Mario" napisałam w telefonie i pokazałam treść Marcelowi. Odwrócił głowę od telewizora i przyjrzał się koledze, który prawie się popłakał na scenie, kiedy Jack i Rose się spotkali. Blondyn jedynie zaśmiał się pod nosem i zaczął coś pisać w moim telefonie. Po krótkiej chwili oddał mi urządzenie.
"widzę, ze nie interesuje cie film"
"dobrze widzisz. mam ochotę się stąd wyrwać. Kompletnie nie jara mnie Titanic"
"wytrzymasz, jeszcze tylko dwie godziny"
Spojrzałam na niego z niedowierzeniem. Myślałam że już minęły ze dwie godziny. Jak się okazało to tylko pół godziny. Ułożyłam się wygodniej na "kanapie" i zaczęłam oglądać. Po kolejnych czterdziestu minutach, nadal nie byłam pochłonięta filmem tak jak Mario. Leżałam i gapiłam się sufit, a Marcel bawił się moimi włosami.
- Ciebie też to nie pociąga?- szepnęłam, bo w innym wypadku dostałabym ochrzan od Gotze i jego bandy zafascynowanej filmem.
- Aż tak to widać?- zaśmiał się.
- Zaplotłeś mi już z dwadzieścia warkoczy.- zawtórowałam mu.
Uśmiechnął się i powrócił do plecenia. Przetarłam zmęczone oczy i zaczęłam się gapić w ścianę.
- W końcu!- wrzasnęłam, kiedy na ekranie pojawiły się napisy.
- Nie rozumiem jak może cię nie jarać ten świetny film?!- zdziwiła się Han.
- Od razu świetny. Ale nie jestem sama. Marcel też go nie wielbi.- zaśmiałam się.
- No, ale on jest chłopakiem! Jeszcze to jakoś rozumiem.
- A co to za różnica? Po prostu mi się nie podoba i już. Koniec tematu.- oznajmiłam.
Przełączyliśmy na jakiś program muzyczny i dalej siedzieliśmy na miejscach.
- Wygodni jesteście.- powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Potraktuję to jako komplement.- odparł Marcel.
- JA również.- dodał Mario.
Chłopaki siedzieli u nas prawie do północy, ale przeraziła ich myśl, ze jutro muszą wcześnie wstać.
- Nieeeeee! Nie wstawajcie!- krzyczałam.- Wygodnie mi!
- Przykro mi, ale musimy.- stwierdził Mario.
- Nie! Nie wstaniecie, dopóki się nie podniosę.- postanowiłam.
- Tele...- odezwał się Marco.
Chłopak z bananem na twarzy wstał i już chwilę później próbował mnie podnieść. Nie ułatwiałam mu zadania, tym bardziej, że musiał uważać na szwy. W końcu dałam za wygraną i poddałam się.
- Chyba jest śpiąca.- szepnął Mario do Han.
- Słyszałam!- oznajmiłam im.

- eeee, bo jest sprawa.- zaczęła Han.
- Nie pójdziesz jutro ze mną, bo Reus cie gdzieś zaprosił, mam rację?
- tak.- zgodziła się.- nie masz nic przeciwko?
- spokojnie. Zadzwonię do Zuzy, może będzie miała czas.- zaśmiałam się.
- Dzięki.- uśmiechnęła się.
- A gdzie cię zabiera, człowiek który wkurza mnie gdy tylko może?
- Sama nie wiem. Nie chciał nic powiedzieć.- oznajmiła.- A co ty się dzisiaj tak na Felipe gapiłaś?- zapytała.
- Co?!- zdziwiłam się.
- Jak to co, no przecież widziałam.- zaśmiała się.
- Serio, nie pamiętam, żebym się na niego gapiła.- odparłam.
- No to wiedz, że to robiłaś. Masz szczęście, ze nikt nie widział, no nikt oprócz mnie.
Han zaczęła coś tam gadać, o tym jak to wyglądało. Ja w tym czasie napisałam do Zuzy, czy miałaby jutro czas, zeby przejść się ze mna po nowy telefon. Na szczęście się zgodziła.
Zaczęłyśmy gadać o najbliższej burzy. Zapowiadała się akurat na weekend. Już ustaliliśmy o której się spotkamy, zeby się przygotować i tym podobne.
- Tego Titanica ci nie wybaczę.- wypaliła nagle.
- Daj już sobie spokój. Pięęknaa!- wybuchnęłam śmiechem.
- Zielona! Nie grab sobie!
- Dobra już dobra. Bo mnie jeszcze Reus nawiedzi.
- Pff, chciałabyś.
- Uwierz, ze nie! Wystarczy mi już.
Nasze paplaniny zakończyły się kilka minut przed trzecią. Jakbym miała teraz wstawać, tak jak chłopaki, o dziewiątej... Nie wyobrażam sobie tego...
~*~
Nie podoba mi się ten rozdział   .___.
No, ale nie wiedziałam co napisać, a KTOŚ mi kazał, więc nie mogłam nie napisać, bo bym jutro w szkole życia nie miała x.x xd
LOV JU <3

( http://ask.fm/poozytywnaa )

sobota, 12 stycznia 2013

18. Właśnie chowam się z Mario w łazience

- Co wy wymyśliliście, że się tak cieszycie?- zaciekawił się Marcel.
- Tak się w swatkę bawimy.- zaśmiałam się.
- Jeśli ty lub ktoś ci znajomy ma kłopot z dziewczyną, ewentualnie chłopakiem, wal do nas śmiało!- odezwał się Mario.
- Zapamiętam sobie.- odparł blondyn.

#Hannah.
To stało się tak nagle. Nawet nie zauważyłam kiedy nasze usta się złączyły. Słyszałam krzyk siostry i huk zamykających się drzwi. Heidi chyba coś do mnie mówiła, ale byłam zbyt zajęta Marco, żeby zwrócić na to uwagę. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku i wplątałam dłonie we włosy chłopaka. Zatraciliśmy się w tym na dłuższą chwilę.
- Ja... ja przepraszam. Nie powinienem.- paplał Reus.
Zaśmiałam się i po prostu znowu go pocałowałam. Nie pomyślałam nawet, że on może tego nie chcieć. Na moje szczęście zareagował odwrotnie. Jego dłonie powędrowały na moją talie, a moje na jego szyję. Nie wiem co chciałam przez to osiągać, ale działam pod wpływem impulsu. To był moment. Przez głowę przechodziły mi różne myśli. "Co ty wyprawiasz?!" "Przestań! Zakończ to!" "Ale on świetnie całuje *o*" "Nie możesz się tak zachowywać!" "Chyba się zakochałam..."
Spojrzałam mu prosto w oczy i poczułam, że się czerwienię.
- Dzięki za wszystko.- szepnęłam i przytuliłam go.
- Nie masz za co dziękować, to przyjemność piękna.
- To się cieszę.- uśmiechnęłam się.
- Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć. Nie zdziwię się jeśli się domyślasz.- oznajmił.- usiądźmy.
- Uwierz, że teraz nie mam pojęcia o co może ci chodzić, ale jestem gotowa na wszystko.
- Chodzi o to... że... ja się chyba w tobie zakochałem.- walnął prosto z mostu.
- Dobra, chyba jednak nie byłam gotowa na wszystko.- powiedziałam.- Szczerze, to myślałam, że podoba ci się Heidi.
- Naprawdę?! Heidi jest dla mnie jak siostra, ale nic więcej.- stwierdził.
- Nie wiem dlaczego tak myślałam. Jakoś tak wyszło.
- Serio nie przypuszczałaś, że to właśnie ty mi się podobasz?
- Może cię to śmieszyć, ale nie. Nie przyszło mi to do głowy.
Marco zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.
- Mam jeszcze jedno pytanie. yyyyy, Zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał skrępowany.
- Łoł. Za dużo jak na jeden dzień.- podsumowałam.- Możemy spróbować.- uśmiechnęłam się.
- Czyli się zgadzasz?
- Tak. Zgadzam się.- przytaknęłam.

#Heidi.
- Co powiedział?- szepnął do mnie Mario.
- Ćśśś.- uciszyłam go.- Powiedział, że się w niej zakochał.- oznajmiłam.
- W końcu.- zaśmiał się.
Siedzieliśmy w trójkę na schodach i przysłuchiwalismy się rozmowie gołąbeczków. Musieliśmy być cicho, ale Mario co chwilę nas rozśmieszał.
- A teraz co mówi?- odezwał się Marcel.
- Pyta ją czy zostanie jego dziewczyną. Awww, jakie to słodkie.
- Zgodziła się?- zapytał Gotze.
Wyjrzałam ze schodów, żeby lepiej słyszeć.
- Tak. Zgodziła się!- ucieszyłam się.
- Wiedziałem.- krzyknął szeptem Mario.
Przybiłam z nim piątkę. Wstał tak gwałtownie, że prawie spadł, ze schodów. Zrobiłam gwałtowny ruch ręką i złapałam go w ostatniej chwili. Pod bandażem poczułam ciepło.
- Chyba szwa mi puściła.- oznajmiłam i spojrzałam na opatrunek, który z każdą chwilą robił się coraz bardziej czerwony.
- Jedziemy do szpitala.- zarządził Marcel i wyciągnął kluczyki do auta.
Niemal zbiegliśmy ze schodów.
- Idziemy na chwilę do sklepu. Nie przeszkadzajcie sobie.- powiedziałam.
Szybko zapakowaliśmy się do samochodu i po niedługim czasie byliśmy na miejscu.
Akurat dr. Schoch miał dyżur.
- Dzień Dobry.- przywitałam się.
- O witaj Heidi, co cię sprowadza?
- Szwa mi poszła.- oznajmiłam i pokazałam opatrunek.
- To szybko, już cie zabieram i naprawiamy to.- rozkazał i ruszyłam za nim.
Niecałą godzinę później byłam z powrotem z nowym opatrunkiem.
- Już jest okej?- upewnił się Mario.
- Tak, po kłopocie.- uśmiechnęłam się.
- Przepraszam, moja wina.- powiedział.
- Nie szkodzi. Nie martw się. Najważniejsze, że jest dobrze.- zapewniłam go i przytuliłam.
- To co teraz trzeba wejść do tego sklepu, co?- zaśmiał się Marcel.
Wyszliśmy ze szpitala i podjechaliśmy do sklepu.
- Hannah dzwoni.- oznajmiłam chłopakom.
- Ups.- wybuchnęli śmiechem.
- Halo?- odebrałam.
- Gdzie wy jesteście?- prawie krzyknęła.
- Spokojnie. Nie mogliśmy znaleźć tego czego szukaliśmy. Poza tym kolejki są długie.- oznajmiłam.
Pewnie, że kolejki były długie, tak długie, ze aż chyba byliśmy sami  w sklepie.
- Za ile będziecie?- zapytała już spokojniej.
- Dwadzieścia minut?
- Oby.- zaśmiała się i rozłączyła.
- Ciekawie to wyjdzie jak się dowie, że nie mogliśmy znaleźć chipsów i coli.- stwierdził Marcel.
- Już nie takie rzeczy ze mną przechodziła.- powiedziałam.
Kiedy wróciliśmy Hannah i Marco oglądali jakiś film w telewizji. Próbowaliśmy przedostać się na górę najciszej jak się dało, no ale się nie udało.
- Wracać mi tu! Co wy w tym sklepie robiliście tyle czasu?!
- Hannah, spokojnie. Szukaliśmy potrzebnych produktów spożywczych.- zaśmiałam się.
- Szkoda, ze te same produkty spożywcze kupiłaś kilka godzin temu.- stwierdziła.
- Nie ważne. Macie nam coś do powiedzenia?- zrobiłam znaczącą minę.
- Podsłuchiwałaś!!- krzyknęła.
- To pa!- wrzasnęłam i zaczęłam uciekać.
Ganiała mnie z poduszka praktycznie po całym domu. Miałam przewagę, bo nie mogła mnie walnąć w ramię.
- Jak cię dopadnę, to cie uduszę!
- Ratunku! Chłopaki pomoglibyście! Mario!
- Co ja?!
Rzuciłam mu tylko mordercze spojrzenie.
- Marco, weź tą swoją dziewczynę!- zwrócił się do niego.
- A ty skąd wiesz Mario?- zdziwił się Reus.
- Ups.
Chwilę później Mario uciekał razem ze mną. Ganialiśmy się dobre dwadzieścia minut. Na szczęście Han mnie nie dopadła, bo wpadła na Marco. Mieliśmy czas z Gotze, żeby uciekać. Korzystając z okazji zamknęliśmy się w łazience. Po chwili zadzwonił mój telefon.
- Muszę w końcu zmienić tego grata.- mruknęłam i odebrałam.- Halo?
- Hej tu Felipe. Masz czas?
- Niestety nie bardzo. Właśnie chowam się z Mario w łazience przed Han i Reusem.- zaśmiałam się.
- Czyżby potrzebny ci był bohater?
- Tak! Marcel jak na razie umie tylko wszystko nagrywać.- oznajmiłam.
- Spróbuję coś wykombinować.- zaśmiał się i rozłączył.
- Tele leci nam na ratunek.- obwieściłam Mario.
Siedzieliśmy w łazience prawie godzinę. Po tym czasie usłyszeliśmy, jakąś rozmowę.
- Jak myślisz? Jesteśmy bezpieczni?- zapytał mój towarzysz.
- Nie byłabym tego taka pewna.- stwierdziłam- ryzykujemy?
~*~
Macie rozdział :3 :P
Ktoś zbiera jutro kasę na WOŚPie ?

pytania? -> http://ask.fm/poozytywnaa

czwartek, 10 stycznia 2013

17. Koniec! Dłużej nie będę tego znosiła!

- No wchodź.- zarządziłem.
- Przecież idę.- odparł oburzony.
Pokręciłem głową i zaśmiałem się pod nosem. Nie wiem dlaczego on się tak peszy. Przecież na kilometr widać jak na nią patrzy. No przynajmniej ja to widzę bardzo wyraźnie.
Bez pukania weszliśmy do środka. Hannah siedziała na kanapie i oglądała coś w telewizji. Chyba nawet nie zauważyła, ze weszliśmy. Gdy podeszliśmy bliżej, zauważyłem, że ma na sobie koszulkę Reusa i ogląda powtórkę naszego meczu ze Stuttgartem.
- Nie wierzę! Tak blisko!- krzyknęła.
- Nie moja wina, że odebrali mi piłkę.- zaśmiałem się.
- Przez ciebie miałam właśnie mini zawał!
- Jestem, aż taki straszny?- udałem smutnego.
- No czy ja wiem? Ujdziesz w tłumie- oznajmiła śmiejąc się.
- Dzięki. Mam focha!- "obraziłem się".- Idę do Heidi.
- Ale przecież ona wyszła.- odezwał się Marco.
- I co z tego? Pomogę jej nieść zakupy. A wy tu siedźcie.
Obróciłem się teatralnie i po chwili mnie nie było. Kiedy wyszedłem, Heidi akurat wracała do domu.
- O, hej!- uśmiechnęła się.
- No witam. A teraz idziemy na spacer.- oznajmiłem.
- Rozumiem, ze w środku jest Marco?- uniosła brwi.
- Właśnie tak. Co powiesz na gorącą czekoladę?
- Chętnie, ale zostawię w środku zakupy. Powiem, ze zapomniałam jeszcze czegoś kupić jak coś.
- To czekam.
Pomogłem otworzyć zielonej drzwi. Zaniosła zakupy i po chwili była z powrotem. Poszliśmy w stronę centrum miasta, do najlepszej kawiarni.
- Dzień dobry. Możemy prosić o autograf i zdjęcie?- podeszły do nas jakieś dwie dziewczyny.
- Jasne.- uśmiechnąłem się i spojrzałem przepraszajaco na Heidi.
Z rozpromienioną twarzą pogoniła mnie ręką. Oddaliłem się kawałek z fankami i podpisałem im koszulki. Później strzeliliśmy sobie kilka zdjęć.
- Masz ładną dziewczynę.- odezwała się zaczerwieniona blondynka.
- Tak, jest bardzo ładna.- poparła ja koleżanka.
- Dziękuję, ale to nie moja dziewczyna.- zaśmiałem się.- To przyjaciółka.
- A. A Możemy zrobić sobie jeszcze z nią zdjęcie?
- Raczej tak.- oznajmiłem.- Heidi, chodź na chwilę!- zawołałem dziewczynę.
Uśmiechnięta podeszła do nas i zapytała o co chodzi.
- Te dwie dziewczyny chciałyby zrobić sobie z tobą zdjęcie.- odparłem.
- Naprawdę?- zdziwiła się.- Z wielka chęcią.
Po dziesięciu minutach nasza sesja się skończyła.
- A może pójdziecie z nami? Wybieramy się na gorącą czekoladę. Ja stawiam.- zaproponowałem.- Heidi nie masz nic przeciwko?
- Jasne, ze nie.
Uradowane dziewczyny z szeroko otwartymi oczami zgodziły się i razem ruszyliśmy dalej.

#Hannah
Siedzieliśmy razem z Marco w salonie i oglądaliśmy powtórkę meczu BVB ze Stuttgartem, czekając na Mario i Heidi.
- Nie wydaje ci się dziwne, ze tak długo ich nie ma?- zapytałam.
- Tak, i mam przeczucie, ze oni coś uknuli, wręcz jestem tego pewien.- oznajmił blondyn.
- Coś sugerujesz?
- Mario bawi się w swatkę.- powiedział krótko i spojrzał na mnie znacząco.
- Żartujesz?!- nie dowierzałam.
- Chciałbym.- zaśmiał się.
- Czyli oni na serio myślą, ze my, no że my coś ten tego?- wybuchnęłam śmiechem.
- Na to wygląda.- odparł z uśmiechem.
Już miałam coś powiedzieć, ale nagle do domu wbiegł Marcel z wyraźnym przerażeniem na twarzy.
- Co jest?- zapytałam.
- Bastian.- rzekł.- on uciekł.- dodał.
Co? Jak to możliwe?! Przecież on niedawno został aresztowany! Jak mógł tak szybko uciec?!
- Dzwonię do Heidi.- powiedziałam stanowczo.
Kilka minut później, rozmawiałam z przyjaciółką. Kiedy tylko dowiedziała się o tym wydarzeniu, postanowiła wrócić do domu.
Siedzieliśmy w trójkę, zastanawiając się, jak to możliwe. Żadne z nas nie wpadło na konkretny pomysł.
- A może, w tym więzieniu pracuje ktoś kto dobrze znał tego osła?- narzucił Marcel.
- To jest bardzo możliwe. Trzeba zadzwonić na policję.- powiedziałam.
- Wiedzą, dzwonili do mnie niedawno, stąd wiem ze uciekł.
- A do Heidi nie dzwonili?- zdziwiłam się.
- Dzwonili, ale miała zajęty, więc zadzwonili do  mnie.
Zapadła kompletna cisza. Czekaliśmy z niecierpliwością na przyjście Heidi z Mario.

#Heidi
Kiedy tylko dowiedziałam się, że Bastaian jest na wolności, od razu wstałam z miejsca i zaczęłam się ubierać. On mógł być teraz wszędzie. Oznajmiłam Mario o co chodzi. Bez wahania powiedział, ze też idzie. Dziewczynek już nie było. Poszły jakąś godzinę temu. Zapłaciliśmy rachunek i ruszyliśmy w drogę powrotną. Oglądałam się co chwilę za siebie. W oczach czułam pieczenie. Lada chwila pociekną  mi łzy.
- Ja się nigdy od niego nie uwolnię.- szepnęłam i poczułam, że poliki robią mi się mokre.
- Spokojnie. Damy radę. Już na pewno cały Dortmund go szuka. Nie ucieknie daleko.
- Ale z więzienia uciekł. I to po jak krótkim czasie!- rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Nadal nie wierzyłam w to co się dzieje. Wiedziałam, ze ta akcja poszła za szybko. On będzie chciał się na mnie zemścić. Przecież przeze mnie tam wylądował.
Kiedy dotarliśmy do domu, wszystkie spojrzenia skierowały się na nas.
- Spokojnie Heidi. Złapią go.- powiedziała Han i podbiegła do mnie, wyrywając się z uścisku Marco.
Stałyśmy chwilę w miejscu. Próbowałam się uspokoić.
- Może chodźmy na razie do mnie. Tam może być bezpieczniej.- zaproponowała.
- Nie. On pewnie mysli, ze się gdzieś schowamy, więc najpóźniej sprawdzi dom Heidi.- zaprotestował Marcel.
- To prawda. Lepiej będzie jak zostaniemy tutaj.- poparł go Marco.
Usiadłam na kanapie i gapiłam się pusto w wyłączony telewizor. Czy to są jakieś żarty, do jasnej cholery?! Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk mojego telefonu. Dzwonili  z policji.
- Halo?- odebrałam.
- Dzień dobry. Chcieliśmy panią bardzo przeprosić, ale zaszła pomyłka. Pani prześladowca jest ciągle w celi. Ktoś się pomylił. Jeszcze raz bardzo przepraszamy.- powiedział i szybko się rozłączył.
- Co to ma kurwa być?!- wrzasnełąm.
- Co się stało?- zapytał zdziwiony Schmelzer.
- Dzwonił jakiś kolo z policji. Zaszła pomyłka. Bastian siedzi ciągle w kiciu!- oznajmiłam wściekła.
- Jak to możliwe?!- prawie krzyknęła Han.
- Nie wiem. Policjant powiedział mi tylko, że zaszła pomyłka i się rozłączył.- burknęłam. No, ale jakby nie patrzeć to się cieszę.- uśmiechnęłam się.
- Wszyscy się cieszymy.- poprawił mnie Marcel.
- Jak na razie z naszego planu nici.- szepnęłam do Mario.
Na szczęście nikt nie zauważył. Zaczęliśmy gadać o planach na najbliższe dni. Niespodziewanie do mojego domu wpadła Miley.
- No hej! Jak się mają moi ulubieni piłkarze z FC Dortmund?- zapiszczała.
- Borussii Dortmund- poprawiliśmy ją chórem.
- Tak, z tego też.- powiedziała wymijająco i usiadła obok Marcela.
- Ja i Heidi mamy się świetnie, dzięki ze pytasz.- powiedziała z sarkazmem Han.
Miley nawet nie zwróciła na to uwagi.
- Słyszałam, ze zostajesz na dłużej. Ile dokładnie tu zabawisz?- zapytałam.
- Nie wiem jeszcze. Może do końca listopada.- odparła.
Widziałam ze w mojej przyjaciółce się gotowało. Na wszelki wypadek złapałam ją za rękę, bo w każdej chwili mogła wystartować i wydrapać siostrze oczy.
- Fajnie.- powiedziałam "zadowolona".
- Wiem.- zaśmiała się.- A ty jesteś tym bramkarzem co nie?- zwróciła się do Marcela.
- Pewnie. Gram na obronie, w bramce i na pomocy jednocześnie.- powiedział z sarkazmem.
- Łoł. To musisz się nieźle napracować w jednym secie meczu.- stwierdziła.
Kiedy jej słucham to mam ochotę przybić jej piątkę. Krzesłem. W twarz...
- No, ciężko jest.- wybuchnął śmiechem.
- A właśnie. Przyszłam głównie, zeby poznać tego twojego chłopaka.- oznajmiła.
- A co cie to obchodzi, plebsie?- odparła jak zawsze milutko Han.
- No dużo. Miałaś mi go przedstawić.
- Nie chciałam, żebyś poczuła się gorsza.- powiedziała ze śmiechem.
- Mam się czuć gorsza? Nie ma mowy, w końcu to mój chłopak jest adwokatem w najbardziej prestiżowej kancelarii.- zaczęła się przechwalać.
- Ale to jej chłopak jest piłkarzem jednego z najlepszych klubów.- wtrąciłam.
- Chodzisz z Ronaldo?- wytrzeszczyła gały.
- Do Ronaldo mi jeszcze trochę brakuje.- do akcji wkroczył Reus.
- Że niby ty?! Serio poleciałeś na moją siostrę?
- Wiesz, wolę lecieć na nią niż na ciebie.- stwierdził Marco.
- Pfff. I tak wam nie wierzę. Moja siostra nie mogłaby spodobać się komuś takiemu jak ty.
- Skąd ty to możesz wiedzieć?! Ona jest najpiękniejszą dziewczyną jaką spotkałem. A ty nie dorastasz jej do pięt.- oznajmił.
- Jak możesz się tak do mnie odnosić?!- oburzyła się Miley.
- Normalnie, nawet fajnie się z tym czuję- zaśmiał się.
- Takimi mopami to tylko kible na wsi sprzątać.- podsumowała Han.
- Koniec! Dłużej nie będę tego znosiła! Wyjeżdżam!- wrzasnęła i wstała.
- Chodź! Pomożesz mi się spakować!- zawołała do Marcela.
Blondyn zrobił minę WTF i wybuchnął śmiechem. Miley wkurzyła się jeszcze bardziej i ruszyła do wyjścia.
- Miley!- krzyknął Reus.
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała zniecierpliwiona na chłopaka. On szybko podbiegł do Han i zaczął ją całować. Siostra mojej BF oburzona otworzyła drzwi.
- Jesteście wszyscy jedna wielką ściemą!- wrzasnęła i wybiegła.
Wszyscy zaczęliśmy się cieszyć, a Han i Marco dalej się całowali.
- Już poszła.- szepnęłam do nich, ale nie przestali.- Zostawmy ich.- szepnęłam i wszyscy poszliśmy do mojego pokoju na górze. Kiedy byliśmy na miejscu od razu przybiłam piątkę z Mario.
~*~
Podoba się ? :33
Mam ogłoszenie!
Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach to zostawcie nazwę swojego twittera. (moja to @szesnastka_bicz), numery GG (mój: 20872278), ewentualnie fejsa ;p
Jeśli macie jakieś pytania, co do bloga albo ogólnie prywatne do mnie to zapraszam na http://ask.fm/poozytywnaa
to chyba tyle :P do następnego :** <3

poniedziałek, 7 stycznia 2013

16. O! Patrz kto dzwoni.

Po zmianie opatrunku odebrałam wypis i byłam w drodze do domu.
- A Miley jest jeszcze u ciebie?- zapytałam.
- Miała być do końca października, ale powiedziała, ze tak jej się tu u mnie podoba, że zostanie jeszcze trochę. Ile? nie mam pojęcia.- oznajmiła.
- A mój plan się powiódł?
- Eee, jeszcze go nie zrealizowaliśmy.- powiedziała Han.
- Jak to?- zdziwiłam się.
- Jakoś nie było okazji. Albo nie było mnie albo jej, ale to chyba nawet lepiej.
- A macie zamiar w ogóle próbować?
- Jeśli się upomni, to trzeba będzie coś wymyślić, ale jeśli nie to nie będę robiła większych kłopotów.- wytłumaczyła.
Jechaliśmy dwoma autami, bo w jednym byśmy się nie zmieścili. Jechałam z Hannah, Tele i Marcelem. Droga pod mój dom zajęła nam około dwudziestu pięciu minut - korki.
- Nie Marcel. Wystarczy, że niosłeś mnie ze szpitala do auta. Dam radę tu dojść. Przecież nogi mam zdrowe.- protestowałam.
- No okej, skoro nie chcesz, żeby on cię niósł to ja to zrobię.- powiedział Felipe.
W sumie to nie miałam nic do gadania, bo kiedy tylko wyszłam z auta znalazłam się prawie półtora metra na ziemią.
- Gdybyś był niższy, to bym zeskoczyła.- oznajmiłam.
- Punkt dla mnie.- uśmiechnął się.
- Hannah otwieraj drzwi.- zarządził Mario z uśmiechem na twarzy.
Zaśmiałam się pod nosem i czekałam, aż znajdę się w moim kochanym domu. Kiedy tylko przyjaciółka uporała się z zamkiem, moje marzenie mogło zostać spełnione.
- W końcu w domu!- krzyknęłam uradowana.
Gdy brazylijczyk postawił mnie już na podłodze, od razu podbiegłam do Hannah i przytuliłam ją najmocniej jak umiałam.
- Dziękuję.
- Nie dziękuj, wiem że zrobiłabyś dla mnie to samo.
- A nas to juz nie przytulisz? Jako twój "chłopak" jestem oficjalnie obrażony.
Oderwałam się od przyjaciółki i podeszłam do Marcela.
- Oj, przepraszam.- uśmiechnęłam się do niego.
Przytuliłam go i pocałowałam w policzek. Później przytuliłam resztę i usiadłam obok dziewczyn.
- Składam zażalenie. Z jakiej racji tylko Marcel dostał buzi w policzek?- zaciekawił się Reus.
- To wy mówicie, ze on jest moim chłopakiem co nie?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
- Okej. Oficjalnie ze sobą zrywacie. Od tej sekundy nie jesteście razem, a teraz kochanie liczę na to samo.- oznajmił.
- Reus, za to kochanie to dostaniesz kiedyś lanie. Ale niech ci będzie.- zaśmiałam się.
Zrobiłam drugą rundkę i każdy dostał buziaka w policzek.
- No i teraz jestem szczęśliwy.- powiedział uradowany.
Posiedziałam chwilę z nimi, ale w końcu stwierdziłam, że muszę się wykąpać.
- Możecie sobie tu siedzieć, jak chcecie, ale ja muszę się wykapać. Nie obrazicie się co nie?
- Jasne, ja zostaję dzisiaj na noc, więc będę tutaj jak coś.- odezwała się Han.
- A my jeszcze trochę dotrzymamy wam towarzystwa, więc spoko.- dodał Mario.
- Okej, to do zobaczenia, chyba.- uśmiechnęłam się i ruszyłam do łazienki.
Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi na zamek. Odkręciłam wodę i przygotowałam wszystkie potrzebne rzeczy do kąpieli. Wrzuciłam do wanny kulki do kąpieli. Kiedy wanna napełniała się gorącą wodą, podeszłam do lustra i po prostu patrzyłam.
- Nawet nie wiesz jakiego masz farta.- wyszeptałam do odbicia, jakbym miała nadzieje, że mnie usłyszy.
Kąpiel była gotowa. Zakręciłam kran i zaczęłam się rozbierać. W końcu mogłam zanurzyć się w gorącej wodzie. Niestety musiałam uważać na opatrunek, ale ważne że mogłam się w końcu wykąpać. Leżałam w wannie około trzydziestu minut, jak nie dalej. Akurat kiedy wychodziłam usłyszałam pukanie.
- Kto tam !?- krzyknęłam.
- To je Felipe. Możesz otworzyć?
- Teraz nie bardzo. Poczekaj dwie minuty.
Zaczęłam się wycierać. Założyłam szlafrok i otworzyłam drzwi.
- Mogłeś powiedzieć, ze krwawisz! Pośpieszyłabym się!
- Oj tam, nic się takiego nie stało.
Spojrzałam na dłoń chłopaka. Z nadgarstka ciekła krew.
- Pewnie, ze nic, jak się zaraz wykrwawisz to będę cię miała na sumieniu.- oznajmiłam.
- Przestań tak gadać, już dość się przeze mnie nacierpiałaś.- odparł.
Zostawiłam to bez komentarza. Podeszliśmy do umywalki i jakoś opatrzyłam mu ranę. Nawet nie pytałam co się stało. Wolałam nie wiedzieć.
- Naprawdę przepraszam za to wszystko.- powiedział z wyrzutem.
- Proszę, nie obwiniaj się, to nie twoja wina, ze miałeś trochę pokręconą dziewczynę.
Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam.
- Najważniejsze, ze nic ci nie jest.- szepnął.- Zejdziesz jeszcze do nas?- zapytał.
- Tak, przebiorę się i jestem na dole.- odparłam.
Tele wyszedł z łazienki, a ja szybko przebrałam się i tak jak obiecałam, zeszłam na dół. Przelotnie spojrzałam na zegarek. Trzynasta. Chyba jednak dłużej siedziałam w tej wannie.
- No w końcu jesteś.- uradowała się Han.
- Odświeżona i gotowa na spotkanie z nim.- zaśmiałam się pokazując na Reusa.
- Też się cieszę, ze cię widzę, kochanie.- usmiechnał się przebiegle.

- Wpadniecie jutro na trening?- zapytał Marcel.
- Sorry, ale ja chyba zostanę w domu. Muszę trochę odpocząć.- uśmiechnęłam się przepraszajaco.
- A ty piękna?- Mario zwrócił się do Hannah.
- Ej to ja mówię na nią piękna! Znajdź sobie cos innego!- oburzył się Marco.
- Dobra, dobra. Spoko stary.- uspokoił go przyjaciel.- To ja będę mówił na ciebie śliczna.- uśmiechnął się.- zadowolony?- zwrócił się do Reusa.
- Powiedzmy.- zaśmiał się tamten.
- Chętnie, ale posiedzę trochę z przyjaciółką. Chyba się nie obrazicie?
- Skądże. To jutro po treningu wpadniemy.- oznajmił Reus.
- Ale się cieszę.- powiedziałam z udawanym  niezadowoleniem.
- Kochanie, ty tu nie masz nic do gadania.- zaśmiał się.
- No już juz idź, bo się zgubisz.- wybuchnęłam śmiechem.
Wszyscy patrzyli  na mnie z minami WTF, ale nie chciało mi się wszystkiego tłumaczyć, więc skwitowałam to jednym krótkim 'nie ważne'. Po kilku minutach w końcu pożegnałyśmy się z każdym.
- Dzieki za opatrzenie ręki.- krzyknął Tele z samochodu.
- Nie ma za co.- uśmiechnęłam się i cała czwórka odjechała.

#Mario
Marcel podwiózł mnie i Marco pod jego dom.
- To do jutra na treningu.- krzyknąłem spod drzwi.
- Narka.- odkrzyknął Marcel wraz z Tele.
Weszliśmy do mieszkania i bez większych przeszkód rzuciłem się na kanapę. Marco poszedł do kuchni po dwie butelki wody.
- A kiedy masz zamiar jej powiedzieć?- zapytałem z czystej ciekawości.
- Co?- zapytał zdezorientowany.
- Gówno. Jeden zero.- zaśmiałem się.- No ja to co. TO- powiedziałem z naciskiem.
- Nie wiem. W końcu samo wyjdzie.- stwierdził.
- Aha, czyli lepiej żeby jakiś kolo sprzątnął ci ja sprzed nosa, tak?
- Skąd wiesz, ze jest jakiś facet?
- Człowieku! W jakim świecie ty żyjesz?! Przecież za taka dziewczyną każdy się ogląda. A ja widzę na co ona czeka.- stwierdziłem.
- Że niby na co?- zdziwił się.
- Na ciebie ośle!- oznajmiłem i zrobiłem fejs palma.
- HAHHAHHAHAHAAHHA, dobre. Ale zasuszyłeś.
- Nie żadne zasuszyłeś tylko tak. Ja mogę ci to udowodnić. Zaraz zadzwonię do niej i zobaczysz. Nawet nie wiesz jak ona się zaczyna jakać kiedy się o tobie mówi.
- I tak nie wierzę. Coś sobie ubzdurałeś i tyle. Przecież ja nawet nie wiem czy ona ma chłopaka.
- Marco! DO jasnej cholery! A myślisz, ze jakby miała to by tyle czasu z nami spędzała? Rusz w końcu tym o masz tam w środku.- powiedziałem pukając się w głowę.
- Ej! Ja ciągle tego używam. Dlatego jeszcze jej nie powiedziałem.- oznajmił.
- No okej, to jednak tego nie używaj.- stwierdziłem.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk mojej komórki.
- O! Patrz kto dzwoni.- zaśmiałem się.
Pokazałem przyjacielowi ekran, na którym widniał napis 'Hannah'.
- Czas się przekonać.- odbierzesz i jak coś jestem w toalecie. I daj na głośnik.- oznajmiłem.
Wcisnąłem zieloną słuchawkę i podałem mu szybko telefon.
- Hej, Mario chyba zapomniałeś wziąć czapkę od Heidi. Leży na..
- Mario wyszedł do toalety.- oznajmił sztywno.- Tu Maro.
- O hej Marco. To powiedz mu, ze jak będzie miał czas to, zeby wpadł po nią.- jej głos zmienił się diametralnie.
Pierwsze zdanie wypowiedziała na luzie, jakby dzwoniła do najlepszego przyjaciela. Kiedy dowiedziała się, ze to MArco, chyba ja zatkało, bo zrobiła dość długą przerwę. Słysząc jak oboje się meczą postanowiłem wkroczyć do akcji. Od dziś jestem Mario swatka Gotze. 
Wstałem powoli z kanapy i odszedłem kawałek. Później zacząłem iść w stronę telefonu, tak żeby wyglądało jakbym wracał z WC. Główka pracuje.
- Marco dzwonił mi telefon?- zapytałem.
- Tak, Hannah dzwoniła, już ci ja daję.- oznajmił i nim skończył to zdanie telefon już był w moich rękach.
Zapytałem dziewczynę o co chodzi, bo przecież 'ja nic nie wiem'.
- Okej to zaraz wpadniemy.- oznajmiłem akcentując ostatnią sylabę.- No pa.- rozłączyłem się.
- Co ty robisz?
- Nie ja tylko my. Wstawaj idziemy do dziewczyn. Akurat Hannah jest sama, bo Heidi wyszła na spacer, a po drodze ma odwiedzić sklep.- rzekłem.
Kilka minut później udało mi się wyprowadzić go z domu o byliśmy w drodze do dziewczyn.
~*~
No sie w końcu zebrałam xd :3

+ odblokowałam możliwość dodawania komów z anonima xd