poniedziałek, 7 stycznia 2013

16. O! Patrz kto dzwoni.

Po zmianie opatrunku odebrałam wypis i byłam w drodze do domu.
- A Miley jest jeszcze u ciebie?- zapytałam.
- Miała być do końca października, ale powiedziała, ze tak jej się tu u mnie podoba, że zostanie jeszcze trochę. Ile? nie mam pojęcia.- oznajmiła.
- A mój plan się powiódł?
- Eee, jeszcze go nie zrealizowaliśmy.- powiedziała Han.
- Jak to?- zdziwiłam się.
- Jakoś nie było okazji. Albo nie było mnie albo jej, ale to chyba nawet lepiej.
- A macie zamiar w ogóle próbować?
- Jeśli się upomni, to trzeba będzie coś wymyślić, ale jeśli nie to nie będę robiła większych kłopotów.- wytłumaczyła.
Jechaliśmy dwoma autami, bo w jednym byśmy się nie zmieścili. Jechałam z Hannah, Tele i Marcelem. Droga pod mój dom zajęła nam około dwudziestu pięciu minut - korki.
- Nie Marcel. Wystarczy, że niosłeś mnie ze szpitala do auta. Dam radę tu dojść. Przecież nogi mam zdrowe.- protestowałam.
- No okej, skoro nie chcesz, żeby on cię niósł to ja to zrobię.- powiedział Felipe.
W sumie to nie miałam nic do gadania, bo kiedy tylko wyszłam z auta znalazłam się prawie półtora metra na ziemią.
- Gdybyś był niższy, to bym zeskoczyła.- oznajmiłam.
- Punkt dla mnie.- uśmiechnął się.
- Hannah otwieraj drzwi.- zarządził Mario z uśmiechem na twarzy.
Zaśmiałam się pod nosem i czekałam, aż znajdę się w moim kochanym domu. Kiedy tylko przyjaciółka uporała się z zamkiem, moje marzenie mogło zostać spełnione.
- W końcu w domu!- krzyknęłam uradowana.
Gdy brazylijczyk postawił mnie już na podłodze, od razu podbiegłam do Hannah i przytuliłam ją najmocniej jak umiałam.
- Dziękuję.
- Nie dziękuj, wiem że zrobiłabyś dla mnie to samo.
- A nas to juz nie przytulisz? Jako twój "chłopak" jestem oficjalnie obrażony.
Oderwałam się od przyjaciółki i podeszłam do Marcela.
- Oj, przepraszam.- uśmiechnęłam się do niego.
Przytuliłam go i pocałowałam w policzek. Później przytuliłam resztę i usiadłam obok dziewczyn.
- Składam zażalenie. Z jakiej racji tylko Marcel dostał buzi w policzek?- zaciekawił się Reus.
- To wy mówicie, ze on jest moim chłopakiem co nie?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
- Okej. Oficjalnie ze sobą zrywacie. Od tej sekundy nie jesteście razem, a teraz kochanie liczę na to samo.- oznajmił.
- Reus, za to kochanie to dostaniesz kiedyś lanie. Ale niech ci będzie.- zaśmiałam się.
Zrobiłam drugą rundkę i każdy dostał buziaka w policzek.
- No i teraz jestem szczęśliwy.- powiedział uradowany.
Posiedziałam chwilę z nimi, ale w końcu stwierdziłam, że muszę się wykąpać.
- Możecie sobie tu siedzieć, jak chcecie, ale ja muszę się wykapać. Nie obrazicie się co nie?
- Jasne, ja zostaję dzisiaj na noc, więc będę tutaj jak coś.- odezwała się Han.
- A my jeszcze trochę dotrzymamy wam towarzystwa, więc spoko.- dodał Mario.
- Okej, to do zobaczenia, chyba.- uśmiechnęłam się i ruszyłam do łazienki.
Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi na zamek. Odkręciłam wodę i przygotowałam wszystkie potrzebne rzeczy do kąpieli. Wrzuciłam do wanny kulki do kąpieli. Kiedy wanna napełniała się gorącą wodą, podeszłam do lustra i po prostu patrzyłam.
- Nawet nie wiesz jakiego masz farta.- wyszeptałam do odbicia, jakbym miała nadzieje, że mnie usłyszy.
Kąpiel była gotowa. Zakręciłam kran i zaczęłam się rozbierać. W końcu mogłam zanurzyć się w gorącej wodzie. Niestety musiałam uważać na opatrunek, ale ważne że mogłam się w końcu wykąpać. Leżałam w wannie około trzydziestu minut, jak nie dalej. Akurat kiedy wychodziłam usłyszałam pukanie.
- Kto tam !?- krzyknęłam.
- To je Felipe. Możesz otworzyć?
- Teraz nie bardzo. Poczekaj dwie minuty.
Zaczęłam się wycierać. Założyłam szlafrok i otworzyłam drzwi.
- Mogłeś powiedzieć, ze krwawisz! Pośpieszyłabym się!
- Oj tam, nic się takiego nie stało.
Spojrzałam na dłoń chłopaka. Z nadgarstka ciekła krew.
- Pewnie, ze nic, jak się zaraz wykrwawisz to będę cię miała na sumieniu.- oznajmiłam.
- Przestań tak gadać, już dość się przeze mnie nacierpiałaś.- odparł.
Zostawiłam to bez komentarza. Podeszliśmy do umywalki i jakoś opatrzyłam mu ranę. Nawet nie pytałam co się stało. Wolałam nie wiedzieć.
- Naprawdę przepraszam za to wszystko.- powiedział z wyrzutem.
- Proszę, nie obwiniaj się, to nie twoja wina, ze miałeś trochę pokręconą dziewczynę.
Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam.
- Najważniejsze, ze nic ci nie jest.- szepnął.- Zejdziesz jeszcze do nas?- zapytał.
- Tak, przebiorę się i jestem na dole.- odparłam.
Tele wyszedł z łazienki, a ja szybko przebrałam się i tak jak obiecałam, zeszłam na dół. Przelotnie spojrzałam na zegarek. Trzynasta. Chyba jednak dłużej siedziałam w tej wannie.
- No w końcu jesteś.- uradowała się Han.
- Odświeżona i gotowa na spotkanie z nim.- zaśmiałam się pokazując na Reusa.
- Też się cieszę, ze cię widzę, kochanie.- usmiechnał się przebiegle.

- Wpadniecie jutro na trening?- zapytał Marcel.
- Sorry, ale ja chyba zostanę w domu. Muszę trochę odpocząć.- uśmiechnęłam się przepraszajaco.
- A ty piękna?- Mario zwrócił się do Hannah.
- Ej to ja mówię na nią piękna! Znajdź sobie cos innego!- oburzył się Marco.
- Dobra, dobra. Spoko stary.- uspokoił go przyjaciel.- To ja będę mówił na ciebie śliczna.- uśmiechnął się.- zadowolony?- zwrócił się do Reusa.
- Powiedzmy.- zaśmiał się tamten.
- Chętnie, ale posiedzę trochę z przyjaciółką. Chyba się nie obrazicie?
- Skądże. To jutro po treningu wpadniemy.- oznajmił Reus.
- Ale się cieszę.- powiedziałam z udawanym  niezadowoleniem.
- Kochanie, ty tu nie masz nic do gadania.- zaśmiał się.
- No już juz idź, bo się zgubisz.- wybuchnęłam śmiechem.
Wszyscy patrzyli  na mnie z minami WTF, ale nie chciało mi się wszystkiego tłumaczyć, więc skwitowałam to jednym krótkim 'nie ważne'. Po kilku minutach w końcu pożegnałyśmy się z każdym.
- Dzieki za opatrzenie ręki.- krzyknął Tele z samochodu.
- Nie ma za co.- uśmiechnęłam się i cała czwórka odjechała.

#Mario
Marcel podwiózł mnie i Marco pod jego dom.
- To do jutra na treningu.- krzyknąłem spod drzwi.
- Narka.- odkrzyknął Marcel wraz z Tele.
Weszliśmy do mieszkania i bez większych przeszkód rzuciłem się na kanapę. Marco poszedł do kuchni po dwie butelki wody.
- A kiedy masz zamiar jej powiedzieć?- zapytałem z czystej ciekawości.
- Co?- zapytał zdezorientowany.
- Gówno. Jeden zero.- zaśmiałem się.- No ja to co. TO- powiedziałem z naciskiem.
- Nie wiem. W końcu samo wyjdzie.- stwierdził.
- Aha, czyli lepiej żeby jakiś kolo sprzątnął ci ja sprzed nosa, tak?
- Skąd wiesz, ze jest jakiś facet?
- Człowieku! W jakim świecie ty żyjesz?! Przecież za taka dziewczyną każdy się ogląda. A ja widzę na co ona czeka.- stwierdziłem.
- Że niby na co?- zdziwił się.
- Na ciebie ośle!- oznajmiłem i zrobiłem fejs palma.
- HAHHAHHAHAHAAHHA, dobre. Ale zasuszyłeś.
- Nie żadne zasuszyłeś tylko tak. Ja mogę ci to udowodnić. Zaraz zadzwonię do niej i zobaczysz. Nawet nie wiesz jak ona się zaczyna jakać kiedy się o tobie mówi.
- I tak nie wierzę. Coś sobie ubzdurałeś i tyle. Przecież ja nawet nie wiem czy ona ma chłopaka.
- Marco! DO jasnej cholery! A myślisz, ze jakby miała to by tyle czasu z nami spędzała? Rusz w końcu tym o masz tam w środku.- powiedziałem pukając się w głowę.
- Ej! Ja ciągle tego używam. Dlatego jeszcze jej nie powiedziałem.- oznajmił.
- No okej, to jednak tego nie używaj.- stwierdziłem.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk mojej komórki.
- O! Patrz kto dzwoni.- zaśmiałem się.
Pokazałem przyjacielowi ekran, na którym widniał napis 'Hannah'.
- Czas się przekonać.- odbierzesz i jak coś jestem w toalecie. I daj na głośnik.- oznajmiłem.
Wcisnąłem zieloną słuchawkę i podałem mu szybko telefon.
- Hej, Mario chyba zapomniałeś wziąć czapkę od Heidi. Leży na..
- Mario wyszedł do toalety.- oznajmił sztywno.- Tu Maro.
- O hej Marco. To powiedz mu, ze jak będzie miał czas to, zeby wpadł po nią.- jej głos zmienił się diametralnie.
Pierwsze zdanie wypowiedziała na luzie, jakby dzwoniła do najlepszego przyjaciela. Kiedy dowiedziała się, ze to MArco, chyba ja zatkało, bo zrobiła dość długą przerwę. Słysząc jak oboje się meczą postanowiłem wkroczyć do akcji. Od dziś jestem Mario swatka Gotze. 
Wstałem powoli z kanapy i odszedłem kawałek. Później zacząłem iść w stronę telefonu, tak żeby wyglądało jakbym wracał z WC. Główka pracuje.
- Marco dzwonił mi telefon?- zapytałem.
- Tak, Hannah dzwoniła, już ci ja daję.- oznajmił i nim skończył to zdanie telefon już był w moich rękach.
Zapytałem dziewczynę o co chodzi, bo przecież 'ja nic nie wiem'.
- Okej to zaraz wpadniemy.- oznajmiłem akcentując ostatnią sylabę.- No pa.- rozłączyłem się.
- Co ty robisz?
- Nie ja tylko my. Wstawaj idziemy do dziewczyn. Akurat Hannah jest sama, bo Heidi wyszła na spacer, a po drodze ma odwiedzić sklep.- rzekłem.
Kilka minut później udało mi się wyprowadzić go z domu o byliśmy w drodze do dziewczyn.
~*~
No sie w końcu zebrałam xd :3

+ odblokowałam możliwość dodawania komów z anonima xd

11 komentarzy:

  1. Matko O.O JA TERAZ MAM CZEKAĆ, AŻ TY NAPISZESZ KOLEJNY ROZDZIAŁ, TAK?! NO CHYBA CIĘ ... ! ALE, JAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA *_______________________* NO ZESZŁAM *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie !! W takim momencie ...Ty masz uczucia?!Weź szybko o napisz :< Plz

    OdpowiedzUsuń
  3. to tak... dosyć dawno mnie tu nie było.
    ale, nadrobiłam zaległości i coraz bardziej mi się to wszystko podoba ;)
    chcę jak najszybciej następny rozdział ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej nooo , laska ! Co to ma byc ? W takim momencie ? Jak mozesz ? XD.
    Pisz szybko , bo jestem ciekawa ^^ ;**.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prosze napisz dalej bo jestem bardzo ciekawa. Świtny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie no , ja nie żyje .. W takim momencie ?!
    Świetny rozdział , czekam na następny <33 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy napiszesz nastepny rozdział??
    Proszee pośpiesz się!! ;D xdd

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no wczoraj przeczytalam z 10 rozdzialow - siedzialam do 3 rano :-P teraz od 8 dalej czytam! Nie no masz talent. Hahahah Mario swatka Goetze hahahaha Glowka pracuje hahaha :-) czeeekam

    OdpowiedzUsuń
  9. MARIO SWATKA GOETZE -> LEJE XD

    OdpowiedzUsuń
  10. hahahahahahahahahahahaha xd dobry ;3

    OdpowiedzUsuń