niedziela, 2 grudnia 2012

13. Tak, nie traćmy czasu.

Weszliśmy do środka, ale nikogo nie było. Nie to nie może być prawda. To tylko zły sen. Ja mam koszmar, a kiedy się obudzę, pójdę do Heidi i razem będziemy plotkowały godzinami. Proszę niech mi ktoś przytaknie.
- Spokojnie. Hannah, tylko spokojnie.- usłyszałam Mario.
Patrzyłam na niego przerażona i smutna jak jeszcze nigdy. W każdej chwili mogłam wybuchnąć nie pohamowanym płaczem. Spojrzałam w stronę Marco.
- Proszę cię, nie płacz. Musisz być silna.
Nie wytrzymałam. Łzy zaczęły mi lecieć wodospadem. Podbiegłam do okna i z całej siły w nie walnęłam. Resztki szyb leciały na ziemię zupełnie jak moje łzy i krew z ran na ręce.
- Hannah!- krzyknął Marco i pędem do mnie podleciał.
Nie reagowałam. Byłam zapatrzona na dłoń, z której ciekła krew.
- Coś ty najlepszego zrobiła?!- krzyknął i przytulił mnie.
Z początku szamotałam się jak głupia i waliłam pięściami w tors chłopaka. Ale jego uścisk stawał się wtedy mocniejszy, więc poddałam się i w pomieszczeniu słychać było tylko mój szloch.
- Mam coś!- niespodziewanie krzyknął Marcel.
Wyrwałam się z objęć Reusa i podbiegłam do przyjaciela. Trzymał w ręce małą, białą kopertę.
- Wiecie co to oznacza.- powiedział.
Otworzył ją i wyciągnął zapisaną kartkę.
- Co tam jest napisane?- zapytałam.
- Wyjaśnię wam to najprościej jak się da. Nie szukajcie jej. To przez was tutaj trafiła i to przez was może zginąć. Dokładniej przez tego pieprzonego Felipe czy jak mu tam. To przez twoją pieprzniętą do kwadratu dziewczynę, teraz Heidi dzieje się krzywda. Przemyśl sobie lepiej sprawę i pogadaj z tą psycholką. A całej reszcie doradzam odpierdolić się o tej sprawy nim będzie za późno. Pewnie zastanawiacie się czemu jej pomagam. Odpowiedź jest prosta i to właśnie jej szukacie. Tak, chodzi o Heidi. Tutaj nasuwa się kolejne pytanie, dlaczego che ja zabić? Powiedzmy, że to świetna rekompensata za wcześniejsze lata. Podsumowując, jeśli się nie odwalicie to ona zginie, a jeśli mnie posłuchacie i zostawicie nas w spokoju, to Heidi będzie bezpieczna, ale nie z wami. Ze mną. Przemyślcie sobie wszystko na spokojnie dwa razy, bo później może byc za późno.- zakończył.
- To moja wina, to wszystko przeze mnie.- powiedział zły na siebie brazylijczyk.
- Felipe, nie obwiniaj się. To co pisze ten idiota nie może być prawdą. Nie możemy w to wierzyć.- próbowałam samą siebie przekonać do tego co mówię.
- Jak mam się nie obwiniać?! To wszystko moja wina! I nie wmówicie mi, ze jest inaczej!- wrzasnął.
- Felipe! Do jasnej cholery uspokój się! Nie ma czasu na takie rzeczy, po tym liście musimy ją jak najszybciej znaleźć!- przywrócił go do porządku Marcel.
- Zabiję gnoja, jeśli coś jej zrobi.- powiedział pod nosem.
- Wiem, ze to nie jest odpowiedni moment, ale chyba ktoś tu się zakochał.- wypalił Mario.
- Masz rację, to nie najlepszy moment i wcale się nie zakochałem. Mam dziewczynę.
- Niby tak, ale Felipe każdy z nas myślał, że teraz to juz raczej przeszłość.- wtrącił Marco.
- Nie rozumiecie. Ona robi to wszystko z zazdrości.- oznajmił.
- Ta dziewczyna na serio jest pierdziachnięta.- podsumowałam.- bez urazy.
- Spoko. Teraz po prostu muszę z nią siedzieć i udawać, ze wszystko okej.- oznajmił.
- Miejmy nadzieję, ze to pomoże.- powiedziałam.
Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Zuza dzwoni. Na pewno będzie pytała czemu się nie odzywałyśmy. Co mam jej powiedzieć?
- Chyba najlepiej prawdę.- zaproponował Marcel.
Westchnęłam i odebrałam telefon. Spokojnie opowiedziałam jej wszystko po kolei.

Przez następne cztery dni byłam kompletnym wrakiem. Zuza miała do mnie pretensje, ze od razu jej nie powiedziałam, ale nie wypominała mi tego. Śladu po Heidi jak nie było tak nie ma. Już prawie dwa tygodnie żyję bez niej. Bardzo się o nią martwię. Wczoraj chłopaki wygrali mecz z Freiburgiem 2:0. Wiem, ze nie łatwo było im się skupić na grze, ale spięli się i Mario strzelił jedną ze zwycięskich bramek. Felipe każdą możliwą chwilę spędza z El. Każdy z nas ma nadzieję, ze to pomoże, ale pewności nie ma.
- Wiem! Gdzie ja ostatnio widzieliście?- zapytała Zuza.
Siedziałyśmy we dwie u mnie, przy kawie i ciastku.
- W tym opuszczonym hotelu pana Starka, a co?
- Mój wujek pracuje zaraz obok. Prowadzi sklep z narzędziami. Możemy popytać czy coś widział.- oznajmiła.
- Naprawdę? To wspaniale!- uśmiechnęłam się po raz pierwszy od ostatnich czterech dni.
- Tak! Możemy jechać nawet teraz.- powiedziała.
- To zadzwonię do Marcela i ruszamy!
Kiedy chłopak usłyszał nowe wiadomości, obiecał że za chwilę będzie. Po 10 minutach zjawił się pod moim domem. Wyszłyśmy z Zuzą i wsiadłyśmy do środka. Ku mojemu zaskoczeniu w środku siedział Marco.
- A co on tu robi?- zapytałam.
- Uparł się, że musi jechać, zeby być blisko ciebie na wszelki wypadek. Ałł!- powiedział Marcel, po czym dostał od Marco jakimś pudełkiem.
- To prawda?- zapytała Zuza.
Reus oblał się rumieńcem i przytaknął. Słodko wyglądał z tymi czerwonymi policzkami.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego z przedniego siedzenia.
Po kilku minutowej wymianie zdań ruszyliśmy w wyznaczone przez Zuzę miejsce. Droga zajęła nam niecałe pół godziny.
- Hej wujku.- powiedziała dziewczyna do starszego mężczyzny.
- Witaj kochanie. Ale wyrosłaś!- uśmiechnął się.- Który z was jest chłopakiem mojej kochanej chrześniaczki?- zwrócił się do naszych towarzyszy.
- Nie ma tu mojego chłopaka. Świętuje zwycięstwo po wczorajszym meczu.- uśmiechnęła się.
- No dobrze.- powiedział milutko.- To co was do mnie sprowadza?
-  Dość poważna sprawa.- zaczęłam.- Chodzi o moją przyjaciółkę...
Streściliśmy mu całą historię. Mężczyzna był pod wrażeniem.
- Rzeczywiście to ciężka sprawa. Możliwe, ze jestem w stanie wam pomóc. Widziałem jakiegoś mężczyznę, który tam wchodził. Po kilku dniach wynosił na rękach jakąś dziewczynę. Oczy już nie są super sprawne, ale moją uwagę przykuły zielone włosy.
- Boże! To Heidi!- zakryłam usta dłońmi.
- Bardzo ładna dziewczyna. Tylko martwiło mnie to, ze chyba była nieprzytomna.- oznajmił wujek Zuzy.
- On jej coś zrobił! Ja go chyba zabiję!- rozpłakałam się.
- A wie pan, w którą stronę się kierował?- zapytał Marco przytulając mnie.
- Jeśli się nie mylę, to szedł w stronę centrum miasta. Poczekajcie.- powiedział i zniknął na zapleczu.- Ta kartka wypadła mu, kiedy wychodził z budynku.- oznajmił, podając mi kawałek karteczki.
- To jakiś adres.- zwróciłam się do reszty.- Musimy go sprawdzić.
- Dziękuję wujku. Naprawdę nam pomogłeś.- Zuza uśmiechnęła się do chrzestnego.
- Nie ma za co. Jeśli będziecie czegoś potrzebowali to śmiało proście. Powodzenia.- pożegnał nas.
- To jedziemy tam?- zapytał Marcel kiedy siedzieliśmy w samochodzie.
- Tak, nie traćmy czasu.- zarządziła Zuza.
Siedziałam z Marco z tyłu. Patrzyłam na miasto tętniące życiem. Cholernie bałam się o przyjaciółkę. Łzy zbierały się strasznie szybko. Nie mogę teraz płakać, nie ma na to czasu. Muszę znaleźć Heidi.
Wzięłam się w garść i żeby się nie rozpłakać, zaczęłam rozmowę, na zupełnie inny temat.
- To który jest tym szczęśliwcem?- zapytałam Zuzę.
- O co chodzi?- zdziwiła się.
- No kto jest tym twoim chłopakiem?
- Ale ciekawska jesteś.- zaśmiała się.
- No powiedz, nie bądź taka.
- Szczerze? Jeszcze nie jest moim chłopakiem.- odparła.
- Jak to?
- No, niby jesteśmy razem, ale oficjalnie mnie nie poprosił.- oznajmiła.
- Nie martw się o to, ale kto to w końcu jest?- ciekawość wzięła górę.
- Łukasz.- zarumieniła się.
~*~
Po dość długiej przerwie coś tam napisałam :p Mam nadzieje, ze się spodoba : >

6 komentarzy:

  1. EJEJEJEJEJEEJJEJEJEJEJEJEJEJEJEJEEJJEJE <3
    JEJKU, NIECH TO SIĘ WRESZCIE SKOŃCZY (MAM NA MYSLI TĄ SPRAWĘ Z PORWANIEM, NIE OPKO :D), BO JA TU CHYBA NIE WYCZYMIĘ PSYCHICZNIE ! DAWAJ DAWAJ DALSZY ROZDZIAŁ <3 :3

    OdpowiedzUsuń
  2. dajesz dajesz podoba mi się ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej : )
    Nominowałam cię:
    http://thewanted-viki.blogspot.com/2012/12/liebster-awards.html

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. KSDJVNSDKVOLADBSV *____*

    OdpowiedzUsuń