czwartek, 22 listopada 2012

12. Spojrzałam na niego ostatni raz.

Obudził mnie głośny huk. Szybko podniosłam się z łóżka i zaczęłam rozglądać po pokoju. Nic nie dostrzegłam. Podeszłam do drzwi. O dziwo były otwarte. Wyszłam i zobaczyłam Bastiana siedzącego na kanapie. Grał w jakąś grę.
- Hej.- przywitał mnie.
Jego słowa brzmiały, tak, tak miło. Coś mi tu nie grało...
- Zjesz coś? Moze kawy?- zaproponował.
Patrzyłam na niego jak na idiotę. Czy on myślał, ze kilka miłych słówek załatwi to wszystko co zrobił?!
- Heidi posłuchaj.- wstał i podszedł do mnie. Spojrzał mi w oczy po czym chwycił za rękę. Długo jej nie potrzymał, bo momentalnie ją wyrwałam.
- Proszę wysłuchaj mnie.
Nie reagowałam. Naprawdę nie mam pojęcia co on kombinuję, ale nie dam się na to nabrać.
- Czerli.- zwrócił się do mnie.
Jeju. Czy on właśnie użył mojego przezwiska z młodych lat? Tylko rodzice i on tak się do mnie zwracali. Sam to wymyślił, bo kiedyś byłam cheerleaderką. Dziecinna głupia ksywka.
Spojrzałam na niego uważnie, jednak nadal nie miałam zamiaru się odezwać.
- Usiądźmy, proszę.- zaczął.
Zawahałam się na chwilę. Mimo, ze jedna część mnie chciała go wysłuchać, duga ze wszystkich sił się przed tym broniła. I wygrała. Obróciłam się na pięcie i weszłam z powrotem do pokoju. Zamknęłam drzwi i podparłam je sobą. Chłopak próbował się dobić, ale nic to nie dawało.
- Heidi wiem, ze mnie pewnie teraz nienawidzisz, ale naprawdę powinnaś mnie wysłuchać. Tak, zachowałem się jak ostatni głupek, ale proszę daj mi wszystko wyjaśnić!- krzyknął poirytowany moim zachowaniem.- Myślisz, ze dlaczego nie zabrałem ci telefonu?- po tym pytaniu umilkł.
No właśnie? Dlaczego tego nie zrobił? Jakoś nie wierzę, żeby zapomniał. To wszystko jakoś się do siebie nie klei. Siedziałam tam pod tymi drzwiami około dwóch godzin. Później postanowiłam włączyć telefon. Bastian chyba domyślił się, że to zrobię, bo zostawił mi smsa. Nie czytałam go. Mimo to, również go nie usunęłam. Oprócz tego były tam dwie inne wiadomości. Od Hannah i Marcela. Najpierw odczytałam tą od przyjaciółki.
"Hej kochanie jak się trzymasz? Chcieliśmy po ciebie jechać, ale chłopaki mają mecz o 15:30 i teraz są na treningu. Zaraz po ich wygranej ^^ do ciebie ruszamy, więc nie zdziw się jeśli będą w dresach."
Od razu jej odpisałam, później odczytałam wiadomość od Marcela.
"Hej Zielona :3 Nie martw się wszyscy się o ciebie martwimy, a Felipe najbardziej, bo ma wyrzuty sumienia, ze to przez niego. Spokojnie dzisiaj już będzie po wszystkim ;*"
Samotna łza poleciała mi po policzku. Chciałabym teraz być przy nich. Dopingować ich na meczu. Dzisiaj grają najważniejszy mecz. Real Madryt. Kolejny cel w ich piłkarskiej drodze na szczyt. Kiedy doszłam do wniosku, ze płakanie nic tu nie da, uspokoiłam się i napisałam do Santany.
"Proszę cie nie obwiniaj się. To, ze się tu znalazłam to nie twoja wina. Gdyby to potoczyło się inaczej, moglibyśmy być martwi, a tego bardzo bym nie chciała. Powodzenia na meczu :**"
Kliknęłam wyślij i wiadomość powędrowała do chłopaka. Spojrzałam na zegarek. 15:29 Za chwilę mecz. Niestety nie będzie dane mi go obejrzeć, bo w tym cudownym pokoju nie ma telewizora... Położyłam się na łóżku. Wtedy przypomniało i się o wiadomości od Bastiana. Z nudów odczytałam ja.
"Słuchaj, ona teraz tak nagle mi nie wybaczy. To nie jest takie proste, a ona nie jest głupia. Nie wiem dlaczego w ogóle się na to zgodziłem. Teraz już na pewno mi nie wybaczy i nigdy nie będziemy razem, ale dotrzymam obietnicy. Tylko jak już wspominałem to nie będzie łatwe. Elizabeth trzeba było to bardziej dokręcić... Kiedy tu wpadniesz?"
Ups... Chyba wysłał to nie do tej osoby, do której trzeba. Ewentualnie to kolejny podstęp. Zapisałam wiadomość, a po chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Na szczęście nie mojego. Szybko wyciszyłam samsunga i podeszłam do drzwi, zeby trochę podsłuchać.
- W kocu! Czemu nie odpisałaś na mojego smsa?... Jak to jakiego? Przecież pisałem...
Czyli to co pisał w wiadomości to prawda.
- Musiałem wysłać to na zły numer. ... Tak jest tutaj, siedzi u siebie i się do mnie nie odzywa...
Usłyszałam kroki, więc szybko wskoczyłam na łóżko, chowając się pod kołdrę i udawałam, że spię. Kiedy byłam na miejscu szybko schowałam telefon w stanik. Drzwi się otworzyły.
- Śpi... Elizabeth spokojnie... tak ten twój chłopak, piłkarzyk nadal będzie twój... Jak przyjedziesz to będzie po wszystkim...- głos mu zadrżał i usłyszałam trzask klapki.
Rozłączył się.
Wszedł do środka i usiadł na łóżku. Położył dłoń na mojej talii. Przeszedł mnie dreszcz, ale opanowałam się i nie drgnęłam.
Wzdychnął.
- Nawet nie wiesz czemu to robię. Oni nie są ciebie warci.- powiedział cicho i wyszedł.
Drzwi się zamknęły, ale nie usłyszałam przekręcania klucza. Odczekałam jeszcze chwilę udając, ze śpię. Na wszelki wypadek, zawsze mógł podglądać przez dziurkę od klucza. Po upływie kilku minut, klucz się przekręcił. Czyli miałam racje. Podglądał.
Usiadłam na łóżku i myślałam kim może być ta cała Elizabeth. Chwila, chwila. Ona ma na imię Elizabeth i chodzi z piłkarzem. Tylko jedno przyszło mi na myśl. Wyskoczyłam z łóżka i dorwałam gazetę czytaną poprzedniego dnia. Otworzyłam czytany artykuł, żeby upewnić mojej przekonania. Tak jak myślałam. Dziewczyna z którą rozmawiał Bastian, to niejaka Elizabeth Smith. Dziewczyna Felipe. Czego ona ode mnie chce?! Ponownie wróciłam na łózko i położyłam się. Oczy same zaczęły mi się zamykać. Po chwili zasnęłam.
Obudziło mnie otwieranie drzwi. Przeciągnęłam się i zobaczyłam Bastiana. Ręce trzymał za sobą. Uśmiechnął się. Sztucznie. i  usiadł na skraju mebla. Leżałam spokojnie. W pewnym momencie odwróciłam głowę, żeby na niego nie patrzeć. To był największy błąd w moim życiu. Chłopak wykorzystał to i wbił mi jakąś igłę w żyłę. Zaczęłam się trząść, zeby uniemożliwić mu to co chciał osiągnąć, ale nie udało mi się. Juz po chwili moje powieki robiły się coraz cięższe. Czyżby właśnie chciał mnie uśpić i to juz na zawsze? Spojrzałam na niego ostatni raz, może w moim życiu, z bólem w oczach. Zanim ciężkie powieki zetknęły się po twarzy poleciała samotna łza, a z ust wydobyło się cichutkie i pełne żalu oraz smutku pytanie.
- Dlaczego?
Później nastała ciemność...

#Hannah
- Dawać chłopaki ! Musicie to wygrać!- darłam się jak opętana.
Może i z zewnątrz nie wyglądałam na dziewczynę, której życie wali się z każdą godziną jeszcze bardziej, ale tak właśnie było. Mój najgorszy wróg - siostra, oznajmiła, że prawdopodobnie zostanie do końca miesiąca. Czyli będę musiała gościć ją i jej faceta. Do tego dochodzi przyjaciółka, którą porwano. Nic tylko się cieszyć...
- Taaaaak ! 2:1 dla BVB.
Po pięknych bramkach Lewego i Marcela Borussia wygrała to spotkanie. Wszyscy kibice PSZCZÓŁEK byli wniebowzięci! Nikt nie spodziewał się tak wspaniałego widowiska.

- Gratulacje!- krzykęłam i rzuciłam się na Mario, gdy schodzili z boiska.
- Dzięki.- uśmiechnął się.
Chłopaki poszli się migiem odświeżyć i już po 10 minutach byli przed stadionem. Całą piątka wpakowaliśmy się do samochodu Marcela i sporządziliśmy plan.
- Dobra, znam tylko jedno miejsce, które pasuje do opisu Heidi. Jedzie się tam około godziny stąd.- oznajmiłam.
- To na co czekamy? Ruszaj.- wtrącił się Felipe.
Drugi raz nie trzeba było Marcelowi powtarzać z piskiem opon ruszyliśmy. Co trochę podpowiadałam mu gdzie ma skręcić etc.
Udało nam się wyrobić z drogą w czterdzieści minut. Znajdował się tam stary opuszczony hotel. No może nie stary, bo wybudowali go kilka miesięcy temu, ale właściciel uznał, ze tu straszy i zostawiając wszystko wyprowadził się na drugi koniec Dortmundu. Budynek miał sześć pięter. Sprawdziliśmy wszystkie pięć najdokładniej jak się dało, ale nic tam nie było. Na szóstym postanowiliśmy trzymać się razem. Na tym piętrze znajdowało się siedem apartamentów. W pierwszych pięciu nie było nic, w szóstym tylko szczury, pająki i pełno pajęczyny. Kiedy wchodziliśmy do ostatniego byłam kompletnie załamana.
- Piękna nie martw się, znajdziemy ją.- pocieszał mnie Marco.
- Powoli zaczynam tracić nadzieję, on musiał ją gdzieś wywieźć.- oznajmiłam.
- Albo ciągle siedzą w ostatnim pokoju. Nie załamuj się. A teraz proszę uśmiech.- zarządził.
Zdobyłam się na jakiś mizerny uśmieszek.
- Mogło być lepiej.- zaśmiał się nerwowo i przytulił mnie...
~*~

5 komentarzy:

  1. NO ZNOWU W TAKIM MOMENCIE ?!
    DOBRZE, ŻE CIĘ WRESZCIE ZMUSIŁAM DO TEGO ROZDZIAŁU :D CZEKAM NA WIĘCEJ <3 :3

    OdpowiedzUsuń
  2. ale się podziało... :D jestem ciekawa co dalej. :>

    OdpowiedzUsuń
  3. masz. pisać. to. dalej. w. tej. chwili.

    OdpowiedzUsuń
  4. PO TYTULE MYŚLAŁAM, ZE UMARŁA :O XD

    OdpowiedzUsuń
  5. jhjgfftdjgkjctyseyuiug *__________*

    OdpowiedzUsuń