poniedziałek, 5 listopada 2012

9. Kim ty jesteś do jasnej cholery?!

Spojrzałam na dłonie chłopaka. Od razu poznałam brazylijczyka.
- Felipe!- krzyknęłam z wyrzutem, odwracając się do niego przodem.
W efekcie potknęłam się o jego nogi i wylądowaliśmy na murawie. Felipe przygniótł mnie sobą, a ja zaczęłam dławić się śmiechem.
- Nie mogłeś dać mi trochę pobiegać?- zapytałam przez śmiech.
- Nie bo widziałem, że Kevin i Marcel na ciebie polowali.- oznajmił.
- I ty musiałeś pokrzyżować im plany?- bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
- No raczej, że tak.- powiedział dumnie.
- To gratuluję, teraz będziesz musiał trenować ze mną.- zaśmiałam się.
- Ja tam się z tego cieszę.- odwzajemnił gest.
- Cieszę się twoim szczęściem, ale mógłbyś już ze mnie zejść. Może nie jesteś super ciężki, ale jak dla mnie to też nie za lekki.
- Oj ty moja kruszyno.- powiedział przez śmiech i zaczął się podnosić.
Zaśmiałam się i chwyciłam rękę chłopaka. Rozejrzałam się po boisku i dostrzegłam biedną Han, która uciekała przed tabunem dzikich piłkarzy. Świetny widok.
- Już?!- krzyknęła do mnie, unikając rąk Lewego.
- To jego wina!- odkrzyknęłam i wskazałam na Santane, który szczerzył się jak głupi.
- Ej, przynajmniej nie musisz uciekać.- stwierdził.
- Powodzenia!- zwróciłam się do przyjaciółki.
Po chwili zauważyłam, ze Marcel do nas biegnie. Tylko, po co?
- A ty nie powinieneś ganiać za przyjaciółką mojej zdobyczy?- zapytał z uśmiechem Fel.
- Może i tak, ale już po ptakach. Teraz Marco i Mario kłócą się, który był pierwszy.- oznajmił pokazując na całą tą scenę.
Spojrzeliśmy tam i rzeczywiście oboje kłócili się o Han. Zabawnie to wyglądało. Przyaciółka patrzyła na nas błagalnym wzrokiem. Postanowiłam jej jakoś pomóc. Ruszyłam w jej kierunku, a za mną Felipe i Marcel,, dokładnie nie wiedziałam co chcę zrobić, ale miałam jeszcze jakieś 2 metry, zeby to się zmieniło.
- Dobra! Koniec!- krzyknęłam.
- Dziękuję ci!- powiedziała Hannah.
- Chcecie mi zamęczyć przyjaciółkę?! Kto mnie będzie znosił?- zaśmiałam się.
- No bo ja byłem pierwszy!- krzyknęli razem.
Nagle znalazł się przy nas trener.
- Mam pomysł, jako że w tym samym czasie ja złapaliście to oboje możecie z nią trenować.- zakończył spór.
- Ja też równo z Felipe złapałem Heidi!- ożywił się Schmelzer.
- Sorry, stary, ale nie ma tak dobrze. To ja byłem pierwszy!- szczycił się brazylijczyk i przytulił mnie, jakby bał się, że ktoś mnie zabierze.
- No weź!- udał focha.
- Marcel może następnym razem.- uśmiechnęłam się.
- Trzymam za słowo.
- Powiedziałam może, pamiętaj.
Zabrałyśmy z Han trzech szczęśliwców i poszliśmy na koniec boiska. Po drugiej stronie ćwiczyła reszta z Kolppem. Usiedliśmy w bramce i zaczął się nasz 'tening'.
- Pewnie myślicie, że nie będziecie ćwiczyć. Mylicie się.- oznajmiła moja BF.
- Ale będzie to inny rodzaj treningu, można powiedzieć, że taki umysłowy.- dodałam.
- Już myślałem.- powiedział z ulgą Reus.
- Dobra, to mamy do was kilka pytań. Han zacznij.
- Okej. Pierwsze pytanie. Wyobraźcie sobie, że właśnie zaczyna się mecz. Tysiące kibiców. Skandują wsze nazwiska. Siedzą na trybunach poubierani w barwy waszego klubu. Kiedy się pokazujecie na boisku wrzaski są jeszcze głośniejsze. Co wtedy czujecie?
- Dumę, radość.- odezwał się Mario.
- Determinację, pewnego rodzaju spełnienie.- dodał Felipe.
- Szczęście, że możemy dać tym ludziom powód do dumy z nas.- zakończył Marco.
- Świetnie. Kolejne pytanie. Ostatni gwizdek. Przegraliście. Kibice mimo nie zadowolenia biją wam brawo, są z wami, a wy...- zaczęłam.
- Jestem na siebie zły, że nie udało nam się.- oznajmił Marco.
- Jest mi trochę smutno, że zawiedliśmy ich.
- A ty Felipe?- zwróciłam się do niego.
- Jestem wkurzony na siebie, ale też bardziej zdetermionowany żeby wygrać następny mecz. Do tego cieszę się, że mamy takich fanów, którzy są z nami w trudnych momentach.
- Zagraliście świetny mecz. Wszyscy was chwalą, ale następnego dnia w gazecie jakiś dziennikarz potwornie was obsmarował. Napisał, że graliście gorzej niż przedszkolaki, że nie pokazaliście na co tak na prawdę was stać i że jeszcze nigdy nie obejrzał tak okropnego meczu...
- Jestem wściekły, ale staram się tym nie przejmować w końcu każdy ma własne zdanie.- wypowiedział się Mario, a reszta mu przytaknęła.
Siedzieliśmy tam gdzieś do 18:30. Później oznajmiłyśmy, ze będziemy się zbierać i  zaczęły się lamenty.
- Dlaczegooo?- usłyszałam za plecami jęki Santany i Reusa.
- Bo za godzinę idziemy 'polować' na błyskawice.- oznajmiłam.
- Co?- zdziwił się brazylijczyk.
- No tak. Będziemy stały na polu z aparatem i kamerą, i w odpowiednim czasie ja zrobię zdjęcia, a Hannah będzie nagrywała.
- I nie boicie się?- zaciekawił się Ilkay.
- Czym jest zabawa bez ryzyka?- odparła Han.
- Już raz miałyśmy wypadek, ale nas nie zniechęca.- dodałam.
- Serio? Ja bym już raczej zrezygnował.- odezwał się Kevin.
- To chłopaki wam nic nie mówili? Marcel i Marco nas wtedy uratowali.- oznajmiła szatynka.
Wszystkie spojrzenia przeniosły się na nich.
- Coś wspominali, ale dokładnie nic nie opowiadali.- wyznał Kehl.
- Może dlatego, ze nie chcieliście wierzyć.- powiedział Reus.
Zaśmiałyśmy się i po raz kolejny powiedziałyśmy, że musimy juz lecieć. Niechętnie się zgodzili. Poszłyśmy się przebrać. Wróciłyśmy na boisko, zeby oddać stroje i ostatecznie się pożegnać.
- Możecie wziać te stroje, bo inaczej chłopaki mi się pozabijają o nie.- zaśmiał się trener.
- Dziękujemy.- uśmiechnęłam się.- A moglibyście się podpisać?
Bez zbędnych ceregieli wzięli marker i podpisali się na koszulkach. Podziękowałyśmy ładnie i ruszyłyśmy do wyjścia.
- To do jutra Reus!- krzyknęłam do niego.
Kiedy znalazłyśmy się poza stadionem, burza zaczęła nadchodzić. W powietrzu wyczuwalny był zapach deszczu. Zresztą całe ulice były mokre.
- Uśmiałabym się gdyby Miley w tym deszczu siedziała przed twoim domem.- powiedziałam.
- Szczerze, to bym się nie zdziwiła.- zaśmiała się.
W dość dobrych humorach dotarłyśmy pod mój dom. Jak się okazało szanowna siostrzyczka mojej przyjaciółki siedziała całą przemoczona na swojej walizce.
- Mówiłam.- szepnęła Hannah.- Za godzinę wpadnę.
Pożegnałyśmy się i zaczęłam otwierać drzwi. Kiedy je popchnełąm wypadła koperta. Kolejna wiadomość jak mniemam od 'koszmaru'. Mimo, ze nie byłam tak przestraszona jak wcześniej ręce zaczęły mi się trząść. Zamknęłam szczelnie dom i usiadłam na kanapie. Otworzyłam kopertę, w której, tym razem, znajdowało się jedno zdjęcie i liścik. Tego przestraszyłam sie najbardziej. Niechętnie wyciągnęłam zdjęcie.
- O Boże....
Zdjęcie było sprzed dwóch godzin. Wtedy gdy przez przypadek, wraz z Felipe, wylądowaliśmy na ziemi. Czarnym markerem zaznaczony był brazylijczyk. Miałam wielką nadzieję, ze na liściku będzie napisane zupełnie co innego, niż to co aktualnie znajdowało się w mojej głowie. Wzięłam do ręki kartkę i z przerażeniem zaczęłam czytać.
"Skoro tak dobrze bawisz sie z tym chłopakiem, zacznę od niego. Ciekawe ile dam mu jeszcze czasu. Może dzień, dwa tygodnie, a może już sie za niego zabieram? Powodzenia przy zdjęciach błyskawic, uważaj, żeby nic nie stało sie tobie lub Hannah".
Skąd on ma te zdjęcia? Przecież, zeby je zrobić musiał być na stadionie wtedy kiedy ja. Mogłam się rozejrzeć. Może wtedy bym go lub ją zauważyła. Heidi myśl! Na pewno ktoś cię nie lubił. Nie możliwe, że nie miałaś wroga! Każdy go ma! Nie jesteś wyjątkiem.
- Czy ty nie możesz dać mi spokoju?! Co ja ci zrobiłam?!- krzyknęłam.
Nie miałam siły na płacz, poza tym niedługo Han ma przyjść... Nagle telefon zaczął mi wibrować. Wyciągnęłam go i spojrzałam an wyświetlacz.
- Co to ma być do jasnej cholery?!
Dzwonił do mnie jakiś nieznany numer. Bałam sie odebrać, ale zebrałam sie w sobie i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Dobrze, że kiedyś ustawiłam, zeby wiadomości się nagrywały i nie umiałam tego naprawić. Nigdy nie myślałam, ze moja głupota tak sie przyda.
- Słuchaj. Nie dam ci spokoju. O tym mżzesz pomarzyć. Ty nie chciałaś dać mi kiedyś siebie. Teraz nikt nie będzie cie miał, a ja powybijam tych wszystkich facetów.- oznajmił jakiś zachrypnięty głos.
- Chciałeś, żebym sie od nich trzymała. z daleka. Dlaczego teraz chcesz ich pozabijać?!
- Bo może zmieniłem zdanie? Jak już mówiłem, skoro ja nie mogłem cie mieć nikt nie będzie cie miał.
- A Hannah? Co ona ci takiego zrobiła?- zapytałam drżącym głosem.
- Może już nie pamiętasz, sam do końca nie jestem pewny, ale wolę sie zabezpieczyć. Poza tym ona przyjaźni sie z tobą...
- Kim ty jesteś do jasnej cholery?!
- Twoim najgorszym koszmarem, ale to juz chyba wiesz.- zaśmiał sie piskliwie i rozłączył.
Może to nie pocieszające, ale przynajmniej wiem, że to chłopak. Tylko co mi po takiej wiedzy... Zaraz, ja kojarzę ten głos! Heidi skup się!
- No hej zielona!- krzyknęła Han, czym wyrwała mnie z zamysłu.
- H...hej.- uśmiechnęłam sie niepewnie.
- Co tam trzymasz?- zapytała podchodząc.
- A takie tam zdjęcie.- próbowałam ją spławić.
- Pokaż!- oznajmiła.
Wyciągnęłam rękę zza pleców. Modliłam się, żeby karteczka nie przyczepiła sie do zdjęcia. Odetchnęłam głęboko, kiedy wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami.
- Ooo, jakie słodkie. Kiedy to zrobiliście?- zapytała z uśmiechem.
- Trener Klopp, je zrobił, kiedy ty tak dzielnie uciekałaś przed bandą piłkarzy.
Nastała chwila ciszy. Musiałam ją przerwać najdurniejszym pytaniem świata.
- Pamiętasz czy ja miałam jakiegoś wroga?
- Jakoś nie kojarzę, ale możliwe, ze tak.- odparła.- A o co chodzi?
Spuściłam głowę i nie odpowiedziałam. To tylko potwierdziło obawy przyjaciółki i zaczęła mnie wypytywać...
- Heidi! CO jest?- zapytała przestraszona.
- Nic nic.
- Przecież widzę. Gadaj o co chodzi! Natychmiast.
Wiedziałam, ze teraz nie odpuści, więc wskazałam ręką, żeby poszła za mną do pokoju...
~*~
Się porobiło :D ale ja lubię komplikować im życie :D i utrudniać sobie pisanie xd

P.S. Wiecie, gdzie będzie można na 100% obejrzeć jutrzejszy mecz BVB - Real ? jeśli tak to napiszcie mi na tt ( @szesnastka_bicz ) :3

3 komentarze:

  1. jejku, boje sie :O niech ci sie nic nie stanie, i niech mi też się nic nie stanie, i niech nikomu się nic nie stanie :) proooooooooooszę <3.<3

    OdpowiedzUsuń
  2. EJ O KTO TO JEST ?! ;OO

    OdpowiedzUsuń