niedziela, 18 listopada 2012

11. A ty tu czego mopie?

Kiedy Felipe dowiedział się o wszystkim po kolei, myślałam że wyskoczy nam z auta. Niestety(dla niego) musiał siedzieć nieruchomo, żebym mogła jakoś opatrzeć mu zranione miejsca.
- Jak ty się tam w ogóle znalazłeś?- zapytał Marcel.
- Byłem u Elizabeth.- odparł.
- Kto to?- zaciekawiłam się.
- To moja dziewczyna.- oznajmił Fel.
Tego się nie spodziewałam. Dlaczego nic nie mówił? A może tylko ja nie wiedziałam, może Heidi miała jakieś źródła i była bardziej do informowana...
- Po co? Przecież mówiłeś, ze nie chciała z tobą gadać.
- Właśnie dlatego tam poszedłem. Chciałem to wszystko wyjaśnić.
- I jak, co było powodem jej, chyba już, tysięcznego focha?
- Z tego co wiem, to całym problemem było to że gram w nogę.- zaśmiał się lekko.
- Ją to już chyba do reszty pierdykło. Przecież jesteś piłkarzem, jak do jasnej cholery masz nie grać?- bulwersował się blondyn.
- Wiesz, ja ją chyba trochę.. aaaał... rozumiem.- oznajmił.
- Ten cały Bastian chyba za lekko cię pieprznął. Hannah sprawdź czy on nie ma gorączki bo biedactwo nam już tutaj majaczy.
- Pewnie śmiej się śmiej. Ja mówię serio.
- Chłopie ty oszalałeś! Ona nie jest warta twojego poświęcenia. Rozmawiałeś z nia o tym?
- Nie.
- To skąd wiesz, ze o to chodzi?- zapytałam.
- Słyszałem jak rozmawia o tym z przyjaciółką, to chyba była Zuza. Nie jestem pewien, tak mi się wydaje.
- Jak tak słucham tej waszej rozmowy to się zastanawiam jaka ona jest. Bo za ciekawej opinii to chyba nie ma.- oznajmiłam.
- I masz rację. Nikt z drużyny, nie licząc Felipe oczywiście, jej nie lubi. Zachowuje się jak pani całego świata.- sprostował Schmelzer.
- A tak właściwie, ile z nią jesteś kochasz ją?- zapytałam prosto z mostu.
- Będzie jakoś czwarty miesiąc. Sam nie wiem czy ja kocham, kłócimy się, ale jakoś dobrze mi z nią.
- Chyba chciałeś powiedzieć z jej ciągłymi fochami .- poprawił kolegę.
- Po takim czasie raczej byś coś wiedział. Moze nie był byś pewien, ale przypuszczenia by były. Tak przynajmniej sądzę.- wypowiedziałam się.
- A ty kochasz swojego chłopaka?- zapytał brazylijczyk.
- jaa...- zacięłam się.- ja nie mam chłopaka.- dodałam zaczerwieniona.
- No chyba, ze tak.
- Dobra bo zboczyliśmy z tematu. Dodam tylko, ze ona powinna cię pokochać za to jaki jesteś i zamiłowanie do piłki nożnej nie powinno być przeszkodą w waszym związku.- powiedziałam.
- Dziewczyno czy ty może jesteś psychologiem, ze tak mądrze gadasz?- zdziwił się Marcel.
- Nie, jestem tylko dziewczyną, która kocha ganiać za błyskawicami.- zaśmiałam się.
- Wracając do tematu. Skoro byłeś u Elki, to jak on cie dorwał?
- No bo nie wszedłem do mieszkania. Drzwi były otwarte. Uchyliłem je i kiedy usłyszałem, ze nie jest sama to zawróciłem. Wyszedłem z klatki i nagle jeb! Zamroczyło mnie na chwilę, a w tym czasie ktoś zaczął mnie okładać pięściami, później pamiętam już tylko jak znalazłem się w tej całej szopie i że Heidi przyszła.- opowiedział.
- A co się działo do przyjścia zielonej?- zapytałam.
- Ten cały Bastian cały czas gdzieś dzwonił. Ustalał coś z kimś, ale nie słyszałem dokładnie o co chodzi bo stał na drugim końcu, a kiedy widział, że się ocknąłem rozłączył się i po prostu na mnie gapił.
Na tej rozmowie minęła nam droga na komisariat. W środku szczegółowo przesłuchali Felipe. Po prawie trzech godzinach pytać wyszedł i mogliśmy jechać. Zarządziłam, ze jedziemy do mnie i tam trochę pomyślimy nad planem działania. Jednak kiedy zorientowałam się, ze Miley ciągle u mnie jest i czeka, żeby poznać mojego chłopaka, trochę zmieniłam plany i udaliśmy się do domu Heidi.
Kiedy weszliśmy do środka przeprosiłam na chwilę i zadzwoniłam do Marco.
- Słucham?
- Hej, chciałam cię przeprosić i powiedzieć, ze dzisiaj raczej nasza scenka nie wyjdzie.
- Coś się stało?
- Nie... to znaczy tak.- puściły mi emocje i głos zadrżał.- Można powiedzieć, ze porwano Heidi.- oznajmiłam i rozpłakałam się.
- Jak to ?!
- Nie mam siły wszystkiego opowiadać jeśli chcesz to przyjedź pod jej dom. Mieszka obok mnie. Felipe i Marcel tu są opowiedzą ci wszystko.
- Dobra, akurat jestem w drodze do ciebie wiec wpadnę.
Rozłączyłam się i wróciłam do chłopaków. Usiadłam obok Marcela i rozryczałam się jeszcze bardziej. Blondyn przytulił mnie i siedzieliśmy tak w kilkunastominutowej ciszy, którą przerwało pukanie do drzwi.
- Ja otworzę.- oznajmił Santana, kiedy chciałam wstać.
Podszedł do drzwi i otworzył je. Do środka wpadł Reus, a zaraz za nim Gotze i Kevin. Spoko, ale myślałam, ze będzie sam...
Całą trójka po sekundzie znalazła się przy mnie i zaczęła się akcja pocieszanie, jak za komunikował Mario.
- Spokojnie piękna, znajdziemy ją. A później utrzemy nosa twojej siostrze. Co powiesz na miesiąc na Hawajach?- paplał Reus.
Wszyscy się zaśmiali, łącznie ze mną. Mimo to Marco nie przestał.
- Zabierzemy tą cała Miley ze sobą i będziesz mogła zepchnąć ją z najwyższej górki, ewentualnie wypchniesz ją z samolotu bez spadochronu.- zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się do niego i mocno przytuliłam.
- Dzięki. Jesteś kochany.- dałam mu buziaka w policzek.
- A mnie nie przytulisz?- powiedział smutny Mario, i zrobił oczka zbitego psiaka.
- No chodź tu do mnie słodziaku.- powiedziałam i przytuliłam go.
- Ja też chcę!- krzyknął Kevin i dopadł do nas.
W taki oto sposób cała piątka mnie przytulała. Zaśmiałam się, ale juz po chwili nie miałam czym oddychać. Jednak mimo moich próśb chłopaki nie zamierzali mnie puszczać. Udało mi się wyjść pomiędzy ich nogami.
- Słodko wyglądacie.- oznajmiłam.
Popatrzyli na mnie z olbrzymim zdziwieniem.
- JA wam mówię, to jest czarownica! No bo jak ona się stąd wydostała?!- krzyknął Mario.
- Może pomiędzy waszymi nogami?- podsunęłam.
- NIEEEEEEEE, ty po prostu jesteś czarownicą. Przyznaj się!- zawtórował mu Marco i pobiegł w stronę Mario.- Łap mnie kochanie!- krzyknął i wskoczył mu na ręce.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ktoś wszedł do środka. Tym kimś okazałą się moja siostra.
- A ty tu czego mopie?- zapytałam, a w pokoju rozbrzmiał śmiech chłopaków.
- Tak przyszłam odwieeee....- zaniemówiła, patrząc na moich pocieszycieli.
- Aha juz możesz iść.- powiedziałam oschle.
- Nie przedstawisz mnie swoim kolegom?- zatrzepotała rzęsami w kierunku Marcela.
- Nie chcę ich krzywdzić, nie zasłużyli na taki koszmar.- stwierdziłam.
- Masz rację przecież ja ich znam. Jak można nie znać najprzystojniejszych piłkarzy FC Dortmund.
- Borussii Dortmund.- poprawił ją Kevin.
- No tego też.- uśmiechnęła się i podeszła bliżej Marcela.
- Uciekaj póki ci życie miłe!- krzyknęłam do niego.
Chłopak spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- eeee, ja muszę do WC.- powiedział i poleciał w kierunku schodów.
Śmiech na sali. A Miley kompletny poker fejs. Kiedy moja siostra próbowała uwieźć biednego Gotze dostałam smsa.

#Heidi
Kiedy się ocknęłam strasznie bolała mnie głowa. Miałam mroczki przed oczami. Leżałam na czymś miękkim. To chyba było łóżko. Powoli otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był to jakiś mały pokoik. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Na przeciw łóżka stała jakaś komoda, na niej lampka i kilka gazet. Po prawo od niego było wejście. A na lewo okno. Wstałam z łóżka i podeszłam do jedynej rzeczy łączącej mnie ze światem. Wyjrzałam przez nie i przeraziłam się. Byłam na wysokości jedenastego piętra, jak nie wyżej. Miałam nadzieję, ze będzie to parter i będę mogła wyskoczyć, moje plany legły w gruzach. Gdybym tylko miała coś dzięki czemu mogłabym skontaktwać się z Hannah. Rozejrzałam się po pokoiku, ale nic nie znalazłam. Nagle mnie olśniło. Telefon! Przecież ten  dureń go nie zabrał. Szybko wyciągnęłam z kieszeni mojego samsunga i napisałam do przyjaciółki smsa, w którym opisałam dokładnie miejsce gdzie akurat się znajdowałam. Później szybko wyłączyłam telefon w obawie, ze kiedy przyjdzie Bastian dostanę odpowiedź i wtedy będzie po mnie. Akurat kiedy go schowałam, usłyszałam dźwięk przekręcanego kluczyka. Po chwili w pokoju zjawił się Brauer z tym cholernym uśmieszkiem.
- Hej słodka.- powiedział i chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się.- No jak nie przywitasz się ze mną?
Mój plan był prosty. Ignorować go na tyle ile to możliwe.
- Aaaa, czyli się do mnie nie odzywasz. Okej. Zobaczymy ile wytrzymasz. Jeśli będziesz głodna daj znać.- zaśmiał się i wyszedł.
Dlaczego musiał wspomnieć o jedzeniu? Kiedy tylko o tym pomyślałam, mój brzuch się odezwał. Przeszukałam cała kurtkę, spodnie i bluzę. Nie było źle. Znalazłam pół paczki landrynek i paczkę gum owocowych. Musi mi wystarczyć, przynajmniej na jakiś czas.
Jenak nadal nie mam pojęcia czego on ode mnie chce. No przecież jestem tutaj. On też. I co dalej? Przecież moi przyjaciele na pewno mnie szukają. Co on myśli, że ten cału, jeszcze mi nie znany, plan się uda? Może ja zdążę zginąć, ale przynajmniej jemu nie ujdzie to na sucho.
Praktycznie cały dzień zleciał mi na siedzeniu przed oknem. Bastian jeszcze kilka razy próbował ze mną porozmawiać, ale nie przyniosło to innego efektu niż na początku. Wieczorem ponownie włączyłam telefon. Miałam wiadomość od Han. Napisała, że jak tylko pozbędą się Miley i uda im się uwolnić Marcela a WC to jadą po mnie. Odpisałam jej, że bardzo ich wszystkich kocham i żeby byli ostrożni. Później ponownie wyłączyłam telefon. Z braku zajęcia wzięłam pierwszą lepszą gazetę i zaczęłam przewracać kartki w poszukiwaniu ciekawego artykułu.
"Kłótnie w związku Felipe Santany i jego dziewczyny Elizabeth. Który to już raz?"
Ten nagłówek przykuł moją uwagę. Nie miałam zielonego pojęcia, że ona ma dziewczynę. Przeczytałam artykuł i byłam pod wrażeniem. Pisali tam, ze jak podają różne źródła juz od pierwszej randki się kłócą i podobno nikt z BVB nie lubi tej dziewczyny. NA dole było zdjęcie.
- Nie dziwię się, pięknością to ona nie grzeszy.- powiedziałam do siebie.
Kilka razy jeszcze kartkowałam gazetę, ale nie trafiłam na ciekawe artykuły. Znudzona położyłam się spać, z nadzieje na lepsze jutro...
~*~
Macie rozdział i się cieszcie lub nie xd

4 komentarze:

  1. NO JA CIĘ KIEDYS ZABIJĘ, PRZYSIĘGAM ! CZEMU TAKI KRÓTKI ?! DLA KOGOŚ TO MOŻE BYĆ DŁUGI, ALE DLA MNIE KRÓTKI ! PROSZĘ PROSZĘ PROSZĘ O WIĘCEJ ! : 3

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny ;>>>>>>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń