czwartek, 1 listopada 2012

7. I tak bez żadnego haczyka?

Wszyscy przez kilka sekund się na nas patrzyli, a później jak gdyby nigdy nic wrócili do wcześniejszych czynności, czyli głównie picia i tańca. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- Piszczu?!- krzyknęła Zuza, a oczy chłopaka zwróciły się na nas.
- Zuza?! Boze jak ja cię dawno nie widziałem.- powiedział gdy był przy nas.
- Co ty tutaj robisz?- wypowiedzieli razem.
- No ja gram w BVB.- zaśmiał się.
- No tak, głupie pytanie. Ja od dwóch lat tu mieszkam.- odpaowiedziała.
- I nic nie mówiłaś?!- udał obrażonego.
- To wy się znacie?- zdziwił się Reus.
- Tak, kiedyś byliśmy razem.- oznajmił nam Łukasz.
- To nie powinniście się raczej nienawidzić czy coś?- zapytała Han.
- HAHAHAHAHA, Miałabym nienawidzić Łukasza?! Żartujesz?- usłyszałyśmy Zuzę.
- Razem uznaliśmy, że lepiej będzie się rozstać. Musiałem wyjechać, żeby grać w BVB, byliśmy młodzi. Po prostu tak było nam łatwiej.- sprostował.
Mimo, że nie byli już razem widziałam, że bardzo się za sobą stęsknili. Ona chyba ciągle coś do siebie czują. To słodkie. Uśmiechnęłam się w ich stronę i zostawiłam ich samych. Hannah już mi gdzieś zniknęła, a ja muszę znaleźć kogoś do mojego planu! Poszłam na kanapę i zaczęłam się każdemu po kolei przyglądać. Brałam pod uwagę chłopaków do 25 roku życia. To i tak byłaby już duża różnica, więc na samym początku odpadło sporo osób.
Do wyboru miałam Schmelzera, Reusa, Gotze, Lewego, Perisića, Subotića, Hummelsa, Gundogana, Grosskreutza, Schibera i Leitnera.
Hmmm ...
z wspaniałej dwunastki odpadła siódemka z powodu dziewczyny. Został Reus, Gotze, Hummels, Schmelzer i Gundogan. Teraz szło coraz łatwiej. Na samym końcu został Gotze i Reus. Najtrudniejszy wybór. Akurat stała z Gotze. Popatrzyłam na nich i oceniłam jaką byliby parą. Nie powiem takie dwa Słodziaki.
- Porywam ją na chwilę.- powiedziałam podchodząc.
- Co ty robisz?- zapytała.
- Szukaj Reusa.- oznajmiłam krótko.
Spojrzała na mnie podejrzliwie, ale już po chwili szukała tego niesfornego człowieka. Stał przy blacie z drinkiem w ręku. Oj ten Marco...
- Dobra teraz stań koło niego.- powiedziałam i pchnęłam ją w jego stronę.
Oboje popatrzyli na mnie zdziwieni, a ja w głowie już porównywałam z kim lepiej wygląda. Na serio to trudna decyzja... Z Mario wygląda słodko, ale Reus wydaje się dojrzalszy. No właśnie. WYDAJE. Wiem, ze ona ma słabość do dwóch, więc udałam się do Zuzy zostawiając ich samych.
- Hej, sorry, ze przerywam. Ale mam ważne pytanie. Z kim lepiej wygląda Hannah? Gotze czy Reus?- zapytałam.
- Nawet nie będę pytała o co chodzi.- zaśmiała się.- Według mnie chyba bardziej pasuje Reus.- odparła.
- Dzięki.- rzuciłam i odeszłam.
Podeszłam do Reusa i porwałam szatynkę. Chłopak spojrzał na mnie pytająco, ale spławiłam go ruchem ręki. Wzruszył ramionami i poszedł na sofę.
- Co tym razem?- zapytała.
- Mam dla ciebie chłopaka.
- Niby kogo?- uniosła brew.
- Właśnie nim gadałaś.- uśmiechnęłam się, a dziewczyna prawie udławiła się napojem.
- Że co?!
- No proszę, widzę że ci się podoba. Na bank się zgodzi.- powiedziałam na luzie.
- A jeśli nie?
- Zawsze jest Gotze.- oznajmiłam.
Tym razem dziewczyna zaczęła się dusić. UPS. Szybko poklepałam ją po plecach i przeszło.
- Sorry?- uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Nie wierze w ciebie.- rzekła kręcąc głową.
- Też cię kocham piękna.- puściłam jej oczko i ruszyłam do Reusa.
Siedział na kanapie i ruszał nogą w rytm muzyki. Miałam wielką nadzieję, ze się zgodzi. On musiał się zgodzić.
- No hej Reus!- krzyknęłam, żeby usłyszał.
- No co tam kochanie?
- Poza tym, ze mam ochotę ci przywalić za to 'kochanie' to okej. I mam do ciebie sprawę.- oznajmiłam.
- Zamieniam się w słuch.
Opowiedziałam mu wszystko, zaczynając od stosunków pomiędzy siostrami. Kiedy doszłam do tego momentu zrobiłam dłuższą pauzę. Chłopa spojrzał na mnie wyczekująco. Wzięłam głęboki wdech i palnęłam prosto z mostu.
- Będziesz jej chłopakiem.
- Okej.- odpowiedział krótko. Za krótko.
- I już? Od tak się zgadzasz?- zdziwiłam się.
Chociaż wiedziała, ze sie zgodzi, nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo.
- No. . . . tak.
- Czemu?- przesłuchiwałam go.
- Chcę wam pomóc.- oznajmił.
- I tak bez żadnego haczyka?
- No.
- Nie wierzę.- oznajmiłam.
- No dzięki.- zaśmiał się.- Na serio nic za to nie chcę.- powiedział.
- Nadal ci nie wierzę, ale okej.- rzekłam uważając na każde wypowiedziane słowo.
Poszłam po Han, która siedziała sama przy stole i upijała kolejny łyk drinka. Powiedziałam jej o przebiegu rozmowy z Marco i razem wróciłyśmy do niego.
- No hej piękna.- usmiechnał się.
Hannah, z buraczkiem na twarzy usiadła obok niego, a on objął ją ramieniem. Na serio ładnie razem wyglądali. Miałam się dosiąść do nich ale jakaś siła pociągnęła mnie do tyłu. Kidy się odwróciłam zobaczyłam Felipe. Uśmiech wdarł mi się na twarz.
- Zatańczysz?- zapytał nonszalancko.
Zachichotałam zarumieniona.
- Oczywiście.- odpowiedziałam i chwyciłam jego dłoń.
Piosenka, do której tańczyliśmy, nie była ani wolna, ani szybka. Jednak lepiej tańczyło się do niej wolnego. Tak wywnioskowałam z tępa wszystkich tańczących. Nieśmiało przysunęłam się do chłopaka. Wyglądaliśmy co najmniej śmiesznie. Dzieliło nas 30 cm wzrostu. Ledwo sięgałam mu do ramion. Brazylijczyk objął mnie w talii i przysunął do siebie jeszcze bardziej. W końcu przeniosłam wzrok, z baaardzo interesującej, w tym momencie, podłogi, na niego. Uśmiechał się i podśpiewywał słowa piosenki. Również się uśmiechnęłam i poczułam jak przechodzi mnie dreszcz. Mimo to tańczyłam dalej. Zatańczyliśmy jeszcze do kolejnej piosenki, tym razem było to coś szybszego. Kiedy zakończyliśmy nasze popisy taneczne, skierowaliśmy się do 'barku'. Zerknęłam na kanapę i zauważyłam, że Han i Marco żywo o czymś dyskutują. Pewnie ustalali szczegóły jutrzejszego spotkania.

- Czyli macie wszystko ustalone?- upewniałam się w drodze do domu.
- Tak.- odpowiedziała znudzona Han.
- A o której Miley będzie u ciebie?- zapytałam.
- O 17:00 a wyjedzie za dwa dni później.- oznajmiła.- Możemy o tym nie gadać o czwartej nad ranem? Proszę cię.
- Okej, okej.- zaśmiałam się.- A co z nią zrobisz kiedy pójdziemy na błyskawice?
- Zostanie w domu ze swoi super chłopakiem.- powiedziała z sarkazmem.- rzygam nią już.
- Uwierz wiem i też za nią nie przepadam.
- Pjona!- krzyknęła.- A o której się jutro spotykamy?
- Z tego co wiem, to najlepsze widowisko zacznie się około 19:00, może 18:30?- zaproponowałam.
- Okej, to o 17:10 jestem u ciebie.
- Dobra, rozumiem ukryty przekaz.- oznajmiłam.
- I dobrze, to do 17:00.- powiedziała i weszła do domu.
Zaśmiałam się pod nosem i weszłam do siebie. Byłam wykończona. Wzięłam błyskawiczny prysznic i walnęłam prosto na łóżko. Już prawie spałam, ale przebudził mnie dźwięk esemesa.
- No chyba sobie ze mnie żartujecie.- powiedziałam wściekła do siebie.
Chwyciłam telefon i odczytałam wiadomość od nieznanego mi numeru.
"I jak? Doszłaś do domu cała i zdrowa? Sorry jeśli obudziłem :* Marcel"
Oooj, jakie to słodkie. Zapisałam jego numer i odpisałam na wiadomość. Po chwili dostałam kolejną wiadomość, tym razem od przyjaciółki, która chwaliła się smsem od Reusa, w którym napisał praktycznie to samo co było zawarte w mojej wiadomości. Zaśmiałam się pod nosem. Odpisałam jej i ponownie położyłam głowę na poduszce, która w tej chwili działała na mnie jak magnes. Okryłam się szczelnie kołdrą i oddałam się nadchodzącemu snu.

Rano obudziło mnie walenie do drzwi. Kto to może być o... Która jest?
Sięgnęłam po telefon i spojrzałam na ekran. Z początku oślepiło mnie jego światło, ale po chwili już mogłam dostrzec, ze jest 10:00. Za żadne skarby świata nie zamierzałam ruszać się z łózka. Przewróciłam się z brzucha na prawy bok i ponownie zasnęłam. Kiedy kolejny raz obudziłam się o 13:00 byłam ciekawa kto kilka godzin temu dobijał się do drzwi. Ubrałam się i zeszłam na dół. Przeżyłam szok. Szyba w salonie była rozbita, a obok fotela leżał wielki kamień z wiadomością. Przestraszona podeszłam i wyciągnęłam kartkę.
"Jeszcze raz się zbliżysz do nich, a zobaczysz, że długo nie pociągniesz. Co? Boisz się? Masz rację. Na razie tylko ostrzegam, ale ty i twoja przyjaciółekczka macie spore kłopoty." 
Czy ten ktoś właśnie mi groził? Ej no, co to ma być?! I od kogo mam się trzymać z daleka, do jasnej cholery?! Do tego Hannah też jest zagrożona...
- To chyba jakieś żarty!- krzyknęłam.
~*~
Hehunie xd co sądzicie ? :D

4 komentarze:

  1. HEHUNIE ?! ty mi tu wyjeżdżasz z jakimiś groźbami ?! domyślam się, kto może za tym stać, no ale cóż ... możesz pisac następny, ja się nie obraże :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. CO TO MA BYĆ :OOOOOOOOOOOOO

    OdpowiedzUsuń
  3. WA TA FAK W OGÓLE ?!

    OdpowiedzUsuń