- Denerwuję się. Ja się denerwuję.
- Reus uspokój się. Zachowujesz się jak pięcioletnie
dziecko.- Heidi mnie wyśmiała.
- To nie moja wina. Ty byś się nie denerwowała na moim
miejscu?
- Nie.- zaśmiała się.- Bo ja nigdy nie będę na twoim
miejscu.
- Może i nie, ale wyobrazić sobie możesz, nie?
- No właśnie nie.- przyznała.- Już. Nie stresuj się tak
blondynko.- klepnęła mnie w tyłek.
- Nie podrywaj mnie! Wiem, ze na mnie lecisz i w ogóle,
ale ja mam dziewczynę. I to ciężarną!
- Trzeba było się zabezpieczać, to by dziecka nie było.
- Jesteś niemożliwa!- wybuchnąłem śmiechem.- Dziwię się
jak Marcel z tobą wytrzymuje. Nigdy go nie widziałem z dziewczyną twojego typu.-
oznajmiłem.
- Mojego typu?- zdziwiła się.
- Chodzi mi o to, ze jego dziewczyny zawsze były prawie
jak on. Wyciszone, spokojne i milutkie.
- Chcesz mi powiedzieć, ze nie jestem wyciszona i
milutka?- oburzyła się i rzuciła we mnie wstążką.
- Nie, wcale nie.- broniłem się.- Ty po prostu jesteś
jego kompletnym przeciwieństwem.- wyjaśniłem.
- Powiedzmy, ze kupiłam tą wersję.- zaśmiała się.
- A co z tymi balonami?
- No jak to co? Dmuchaj!- zarządziła.
- A ty? Miałaś mi pomóc.
- Ja, jako, że tylko pomagam, będę je wiązała.
- Zabawne, baaardzo zabawne. Ciekawe jak ja się później
odezwę.
- Spokojnie. Bez twojego gadania się obejdzie bejbe. A
teraz ruszaj ten seksi tyłek i do roboty!
Zaśmiałem się pod nosem i zabrałem do dmuchania balonów.
Na tym zajęciu zeszły mi prawie dwie godziny. Ledwo oddychałem, ale warto było.
Zanieśliśmy wszystkie do mojej sypialni na podłogę.
- Dobra. Miejsce gdzie zapłodniłeś moją przyjaciółkę mamy
z głowy. Co robimy w salonie?
- Myślałem, żeby zrobić romantyczną kolację. Tylko jest
jeden problem.
- Jaki?
- Nie umiem gotować.- przyznałem.
- HAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA. To jak chcesz zrobić
tą kolację?
- No właśnie.- zacząłem się do niej szczerzyć.-
Pomyślałem sobie, że może mi pomożesz.
- Że ja? Mam gotować? Dobre żarty.
- No Heidi! Kochanie. Błagam Cię! Wiem, że umiesz.
- Skąd niby?- uniosła brew.
- Heidi, mi kiedyś mówiła.- uśmiechnąłem się.
- Dobra. Ale jeśli kiedyś ją skrzywdzisz, to będziesz się
dławił tym co przygotowałam.
- Pierwszy raz mi grozisz, jeśli chodzi o Han.- zaśmiałem
się, dość nerwowo.
- Bo to poważna sprawa.- przymrużyła oczy.
- Okej okej.- uniosłem ręce.
Heidi poszła do kuchni a ja zabrałem się za przystrojenie
stołu. Byłem z siebie dumny, kiedy udało mi się równo położyć obrus.
- Wiesz co mnie zawsze zastanawiało?- odezwała się nagle.
- Co takiego?
- Dlaczego fani i paparazzi, prawie wcale was nie męczą.
- Po prostu umiemy się z nimi dogadać. Poza tym w Dortmundzie
BVB jest traktowane jak świętość, ale to chyba wiesz, co nie?
- No tak. To można powiedzieć, że żyje wam się tutaj
wspaniale.
- Można tak powiedzieć.- zaśmiałem się.- Dzięki, że mi
pomagasz.
- Nie ma za co.- odparła.- A dlaczego nie poprosiłeś
Mario?
- Sam nie wiem. Coś mi podpowiadało, że ty będziesz
lepsza.
- Uznam to za komplement.- uśmiechnęła się.
- Bo to był komplement- puściłem jej oczko.
- I kto tu flirtuje.- zaśmiała się.
Pokręciłem głową i wróciłem do szykowania stolika. To
jest na serio trudniejsze niż myślałem. Nigdy nie lubiłem się bawić w jakieś szczegóły
i inne duperele. Ale muszę się postarać, bo w końcu chodzi o Hann.
Wyrobiliśmy się ze wszystkim kilkanaście minut po
szesnastej. Hannah miała być u mnie o siedemnastej.
- No to ja spadam kochasiu.
- Lepiej trzymaj za mnie kciuki, a nie się śmiejesz.
- Nie masz się czym martwić.- przytuliła mnie.
- Jeszcze raz dziękuję za pomoc kochanie.- uniosłem brew.
- Oj Reus, ty blondynko. Powodzenia.- zaśmiała się i
wyszła.
Zamknąłem drzwi i poszedłem się przebrać.
#Hannah.
Kompletnie nie ma pojęcia o co chodziło Marco, kiedy
zadzwonił dzisiaj rano i oznajmił, ze mam się ładnie ubrać i na siedemnastą u
niego być. Dowiedziałam się tylko, że to miła niespodzianka. Jeszcze bardziej
się przeraziłam. Znając jego możliwości, a właściwie nie znając ich, mogę spodziewać
się nawet lotu na Marsa. Tym bardziej, że podobno Heidi mu pomagała.
Próbowałam odsunąć od siebie wszystkie te myśli i jakoś
się wyciszyć. Kilka minut przed szesnastą zaczęłam się szykować.
- Chyba jednak nie powinnam zakładać tych szpilek.-
mruknęłam patrząc na odbicie w lustrze.- Ciąża wymaga poświęceń.- dodałam zmieniając
je na baletki.
Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. U Marco drzwi były otwarte,
więc weszłam bez pukania.
- Marco.- zawołałam.
#Marco.
- Już idę Skarbie.- odparłem, kiedy usłyszałem wołanie.
Poprawiłem włosy, psiknąłem się perfumami, schowałem
pierścionek do kieszeni i wyszedłem do niej.
- Teraz nie ma odwrotu stary.- pomyślałem.
- Łał, jak tu ślicznie. Nie spodziewałam się.- zaśmiała
się.- A z jakiej to okazji?
- A musi być okazja?- zapytałem.- Ale możemy uznać, że to
dla naszego maluszka.- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją.
- Powiedzmy, że wierzę.- uniosła brew.
- Jak wolisz.- wzruszyłem ramionami.- Widzisz kochanie,
mamusi mi nie wierzy.- powiedziałem głaszcząc brzuch Han.
- A właśnie. Jutro mam wizytę. Idziesz ze mną?
- Mam trening.- odparłem smutno.
- Wiem, dlatego umówiłam nas pod wieczór. To jak?-
zapytała siadając przy stole.
- Skoro tak, to jasne, że idę.- oznajmiłem.
Siedzieliśmy przy kolacji już ponad trzy godziny, a ja
nadal nie mogłem się zebrać na odwagę, żeby poprosić ją o rękę.
- Przyniosę jeszcze szampana.- oświadczyłem lekko
zdenerwowanym głosem.
- Nie powinnam już pić.- zaśmiała się.
- Skusisz się jeszcze na lampkę. Możesz iść do mojego
pokoju.
Teraz już naprawdę nie było odwrotu. Hannah wstała i
ruszyła w stronę sypialni. Włożyłem rękę do kieszeni i nerwowo bawiłem się
pudełeczkiem.
- Dasz radę. Spokojnie ona się zgodzi.- pocieszałem się.
- Marco o co tu chodzi?
- Chyba już jest w pokoju.- zaśmiałem się.
- Już idę.- zawołałem.
Chwyciłem szampana i poszedłem do pokoju. Wiedziałem, ze
się zdziwi. W końcu cała podłoga była w balonach, a sypialnię mam dość dużą.
Postawiłem szampana na biurku i uśmiechnąłem się do
szatynki.
- Co ty kombinujesz?- spojrzała na mnie rozbawiona.
Jej oczy były tak radosne, jak wtedy gdy się poznaliśmy.
To w tym spojrzeniu tak się zakochałem.
- Usiądź.- wskazałem na łóżko.
Kiedy się tam znalazła podszedłem bliżej i łapiąc ją za
dłoń klęknąłem.
- Nie!- niedowierzała,
Uśmiechnąłem się i zacząłem mówić.
- Już chyba wiesz o co chodzi. Więc Hannah. Mam nadzieję,
że uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać panią Reus. Wiem, że czasem
się kłócimy, ale kocham cię najbardziej na świecie i nie potrafię o tobie nie
myśleć. Wyjdziesz za mnie?
- Tak! Oczywiście, że tak.
Założyłem jej pierścionek na palec i pocałowałem.
- Kocham Cię Marco.
~*~
macie rozdział, a ja w końcu lecę spać xd ♥
nawet za bardzo nie wiem co jest w tym rozdziale, więc się nie dziwcie, że tam może być coś od czapy xd
właśnie tak teraz wyglądam xdd #heheszki
akurat weszłam zobaczyć czy nie napisałaś czegoś : D
OdpowiedzUsuńwchodzę a tu nowy rozdział ;'''3
najlepsza niespodzianka przed snem x
ma się to wyczucie ;p
kocham początek tego rozdziału xd
Heidi + Marco ♥♥♥ XDDDD
ogólnie jak zawsze bosko ;*
dawaj szybko kolejny <3
Miśka <3 ;*
Rozdział jet genialny. Kocham tego bloga. Ja tak samo wyglądam w szkole.hehhe... czekam na kolejne cudo :***
OdpowiedzUsuńWspaniały. Nareszcie się oświadczył, i to jak. No nieźle mu to wyszło. A może jakieś zamieszanie u Heidi? Czekam na kolejny. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhahahahaha xd nie kuś ^^^
UsuńSuuuuuuuuuuuuper. śłodko, cudownie, wspaniale!xD Teraz czas na Heidi i Marcela !!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/ - 12 rozdział ;D
idealnie ;)
OdpowiedzUsuńno Rozczochraniec zebrał się na odwagę ;]
cieszę się, że się zgodziła xD
do następnego ;3
Jejku, przeczytałam, zaraz, jak go napisałaś, i tak się jarałam, że aż zapomniałam skomentować :333
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAWWWWWWWWWWWW, OŚWIADCZYŁ SIĘ!!!! ♥♥♥♥ JEJ JEJ JEJ JEJ JEJ JEJ JEJ ♥♥♥ JAKI ON JEST KOCHANY ***.***
CZEKAM NA NASTĘPNY, JAK NAJSZYBCIEJ ♥
ZAJEBISTY ♥__________♥
OdpowiedzUsuńświetny ;) dawaj następny ;3
OdpowiedzUsuńdawaj mi tu szybko kolejny rozdział ! cudo *.*
OdpowiedzUsuńZajebisty ;)
OdpowiedzUsuńboski. kiedy następny ? ;)
OdpowiedzUsuńświetny ;3
OdpowiedzUsuńboski jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńZajebioza!!:D:D: Pisz szybko pisz!!
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie!!!:D
http://what-do-you-thing-of-him.blogspot.com/