czwartek, 25 października 2012

5. REUS Kuźwa skończ!.

- Dobra, to już ostatnie pytanie. No może przed ostatnie.- zaśmiała się prezenterka.- Czy któraś z was jest zajęta? Może obie, a może jeszcze jest szansa dla jakichś dwóch szczęśliwców?
- Haha. Jak na razie obie jesteśmy wolne.- odparłam uśmiechnięta.
- No panowie. Macie szanse.-powiedziała patrząc na publiczność.- Ale w takim razie kto przyszedł z wami? Bo widziałam tam dwóch bardzo przystojnych chłopaków.- puściła nam oczko.
- Oni nas wtedy uratowali. Właściwie dzięki nim żyjemy.- oznajmiła Hannah.
- To może będą chcieli udzielić nam krótkiego wywiadu?- zapytała.- Chłopaki zapraszam do nas.- zawołała.
Niepewnie podeszli do kanapy, na której siedziałyśmy i dosiedli się pomiędzy nas.
- Witam naszych bohaterów.- zaczęła kobieta.- Może się przedstawicie?
- Hej, jestem Marco Reus. Piłkarz Borussi Dortmnd.- powiedział i pomachał.
- Ja jestem Marcel Schmelzer, również gram w BVB.- uśmiechnął się.
- No to nie byle jacy bohaterowie. Może opowiecie nam o tamtym dniu. Jak to się stało, ze się tam znaleźliście? Co wami kierowało, by pomóc tym dziewczynom?- zawalała pytaniami Marco i Marcela.
Opowiedzieli wszystko w skrócie, co chwilę coś dopowiadając.
- Czyli można powiedzieć, ze to czysty przypadek.- stwierdziła kobieta.
- No w pewnym sensie. Chyba, że to wszystko miało się tak potoczyć.- powiedział Reus.
- Tak też mogło być.- zaśmiała się.
Chwilę popytała jeszcze chłopaków o jakieś pierdoły i w końcu mogliśmy wyjść. Po drodze spotkałyśmy Zuzę. Powiedziała, że to był świetny wywiad itp. Później umówiłyśmy się na typowe babskie spotkanie. Czyli ploty, romansidła, maseczki etc.
- To mamy jeszcze dwie godziny do meczu.- oświadczyła nam Han.
- Może wrócicie na trening?- zaproponowałam patrząc na Reusa.
- Nie patrz tak na mnie kochanie.- odparł śmiejąc się.
- Reus możesz z tym skończyć?!- zwróciłam się do chłopaka.
- Kocham cie wkurzać.- stwierdził.
- Nawet tygodnia mnie nie znasz, a już to kochasz?- spojrzałam na niego spode łba.
- Czepiasz się. Kochanie to nie ma znaczenia ile się znamy.- powiedział.
- REUS Kuźwa skończ!.- krzyknęłam, a każdy na ulicy się na nas spojrzał.
- Też cie kocham.- zaśmiał się.
Pokazałam mu język i ruszyłam przed siebie. Zaraz za mną ruszyła wspaniała trójca.
- Gdzie idziesz?- zainteresowała się najbardziej wkurzający człowiek pod słońcem.
- Do domu?-
- Nie, idziecie z nami na trening.- oznajmił.
- No chyba nie.
- Będziesz mogła się z niego ponabijać, jak trener go zobaczy. Serio chcesz to przegapić?- zwrócił się do mnie Marcel.
- Okej to idziemy, raz raz!- zawołałam z bananem.
- Co tak szybko zdanie zmieniłaś?
- Dowiesz się na miejscu Reus.
*
- Ja to bym się tutaj zgubiła.- powiedziała Han.
- Haha, pamiętam jak Marco szedł tu pierwszy raz. Spóźnił się na trening prawie godzinę.- zaśmiał się Schmelzer.
Moja reakcja była bezcenna. Zaczęłam się śmiać jak opentana. Dobrze, że ludzie mnie nie widzieli.
-Ha, ha, ha. no po prostu boki zrywać.- skwitował Reus.
- A żebyś wiedział.- wydusiłam przez śmiech.
- Oj Heidi, Heidi.- usłyszałam za sobą przyjaciółkę.
- No co ciebie to nie śmieszy?- pokręciła przecząco.- Ja się tutaj popłakałam ze śmiechu!
- Dobra ogar zielona.- zwrócił się do mnie Marco.
- Sam się ogarnij blondynko.- zaśmiałam się.
- Jak z dziećmi.- powiedziała Han, a Schmelzer tylko jej przytaknął.
Do boiska szliśmy jeszcze kilka minut, bo co chwilę musiałam się zatrzymać i kończyć śmiać.
- W końcu jesteśmy.- oznajmił Marcel akcentując początek zdania.
- To nie moja wina, że on.- pokazałam na Reusa.- daje mi powody do śmiechu.
- Niby jakie?- zapytał zażenowany moją wypowiedzią.
- Popatrz w lustro.- odparłam.
Na tym temat się zakończył. Wyszliśmy na boisko. Trybuny były pełne. Oczywiście większość kibiców BVB. Podeszliśmy bliżej trenera i zaczęło się przedstawienie.
- Reus znów zabłądziłeś?- zapytał trener ze śmiechem.
- Nie. Byliśmy w telewizji.- odparł.
- Po meczu też będziesz w telewizji. Reporter chciał przeprowadzić z tobą wywiad. A ciebie nie ma. Musiałem powiedzieć, że poszedłeś do toalety, wyszło na to, ze siedzisz tam już kilka godzin.- oznajmił trener.
- Suszone śliwki.- zaśmiał się Reus.
- Dobra szybko się przebieraj i na boisko.- powiedział Klopp.- A wy jesteście?- zwrócił się do nas z uśmiechem.
- To Hannah i Heidi, dziewczyny o których mówiłem.- powiedział Marcel.
- O miło poznać. Siadacie dzisiaj obok mnie.- oznajmił.- Marcel widziałem twoją siostrę na trybunach, szukała cię.
- To ja lecę. Spotkamy się po meczu.- powiedział i zniknął.
- Kto dzisiaj siedzi na ławce?- zapytała Hannah.
- Niestety ja.- usłyszałyśmy Kubę.
- Oł. Współczuję kontuzji.- powiedziałam.
- Jakoś wytrzymam. Kto da radę jak nie ja.- zaśmiał się.
Poszłyśmy z blondynem na miejsca. Po chwili przysiadł do nas Mario Gotze. Nie wierzę, ze właśnie siedzimy na meczu BVB. Do tego obok piłkarzy z drużyny! To spełnienie moich marzeń!
~*~
Jej :D Napisałam xd
Jestem ciągle podjarana po meczu BVB - Real *____________*
Zajebiście zagrali ! <3
Jestem dumna jak nigdy : D
Oby tak dalej grali, jak na razie prowadzą w grupie, jeśli się nie mylę mają 9 pkt :3

4 komentarze:

  1. Ooooooo, jaki fajny <3
    Wiesz ktoś cie zabije , ze skończyłaś w takim momencie !
    Lepiej pisz szybko nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak czytam to opowiadanie to od razu mam lepszy humor i się śmieję. Wyobrażam sobie, że do mnie Marco mówi 'kochanie', haha. Czekam na 6. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. BOŻE KOCHAM DUET MARCO + HEIDI ♥

    OdpowiedzUsuń