wtorek, 12 lutego 2013

22. Chyba wolałam nie wiedzieć.

#Heidi
- Szybciej! Obiecałyśmy chłopakom, ze przyjdziemy trochę wcześniej!- krzyczałam na przyjaciółkę.
- Spokojnie zielona!
- Rusz dupe i chodź!
Moja kochana przyjaciółka zaspała. Tylko, że jak ona mogła zaspać na osiemnastą to ja pojęcia nie mam, ale wnikać nie będę.
- Moja droga w nocy się śpi a nie dziki seks uprawia i później odsypia w ciągu dnia.- zaśmiałam się.
- Aleś ty zabawnaa.- odparła z sarkazmem, schodząc na dół.
- No przecież wiem. To jak, możemy już iść? Bo została niecałe dwie godziny do meczu!
- No juuuż! Tylko znajdę telefon.!
To będzie ciekawe, szczególnie dlatego, ze telefon leży obok mnie. Zapowiada się nieźle. Po mniej więcej dziesięciu minutach zlitowałam się nad szatynką i oddałam jej telefon.
- Naprawdę to była straaaaasznie zabawne.- stwierdziła, gdy byłyśmy w drodze na stadion.
Droga zajęła nam mniej czasu niż zawsze, bo co trochę poganiałam Han.
- To ty mnie tak powinnaś poganiać. W końcu twój chłopak tam czeka.- zaczęłam nawijać.
- To widocznie ciebie tam do czegoś lub kogoś ciągnie.- zrobiła znaczącą minę.
- Masz mnie, to ta murawa tak na mnie działa, jest taka pociągającaa.- wybuchnęłam śmiechem.
Przyjaciółka pokręciła tylko głową i nic nie mówiąc przyśpieszyła.

- Sorry, ze tak długo ale ta twoja sierotka telefonu szukała.- powiedziałam patrząc na Marco.
Po tym zdaniu napotkało mnie złowrogie spojrzenie przyjaciółki.
- Też cię kocham.- wyszeptałam.
- Lepiej wiej, bo tym razem nawet Felipe ci nie pomoże.- oznajmiła.
- Marceeeeel, ratuj!- wrzasnęłam i podbiegłam do chłopaka.
- Cześć, też się cieszę że cię widzę.- zaśmiał się.- Co tym razem zbroiłaś?
- Dlaczego od razu zakładasz, ze coś zrobiłam?!- „oburzyłam się”
- Może dlatego, ze krzyczysz, żebym cię ratował?- oznajmił.
- No dobra, masz mnie.- odparłam.
- Z tobą to się chyba nie da nudzić.- podsumował Mats.
- A żebyś wiedział.- Odezwała się Hannah.
- To w sam raz pasujesz do Matsa.- zaśmiał się Sebastian, za co dostał kuksańca od Hummelsa.
- Przynajmniej byśmy się nie nudzili.- puściłam oczko do obrońcy BVB.- Ale wy się lepiej w swatkę nie bawcie.
- Czemu niby?- zapytał „urażony” Kevin.
- Po prostu tak będzie lepiej dla wszystkich.- zaśmiałam się.
- Dobra koniec tych pogaduszek! Chłopaki na boisko jeszcze się trochę rozgrać, a ja się dziewczynami zajmę.
- Nie wiem czy mogę trenerowi ufać.- powiedział podejrzliwie Marco mocniej przytulając Hannah.
- No właśnie. Nie możemy być pewni.- przytaknął mu Łukasz.
Zuza i Han pokręciły z politowaniem głową i zaśmiały się.
- Jak ja wam zaraz zaufam to będziecie sobie stroje sami prać.- odparł Jurgen.
- Spokojnie, mi możecie ufać.- oznajmiłam.
- Teraz to na pewno nie zostawię tutaj Zuzy.- zaśmiał się Piszczu.
- Wy mnie wszyscy nienawidzicie! Przyznajcie się…
- Jakbym Matsa widział.- przerwał mi Lewy.
- Uznam to za komplement.- uśmiechnęłam się.
W końcu chłopaki poszli trochę pobiegać itp. Niedługo potem zaczął się mecz. W pierwszej połowie udało się Pszczółkom zdobyć prowadzą bramkę, której sprawcą był Reus. Podbiegł do nas i porwał Han w objęcia. Przez tą krótką chwilę nie szczędzili sobie czułości.
Niestety już w trzydziestej czwartej minucie Pepe doprowadził do remisu. Z takim wynikiem obie drużyny zeszły na przerwę do szatni.
Po piętnastu minutach wszyscy wrócili gotowi do dalszej rywalizacji o zwycięstwo.
W pewnym momencie Marcel miał piękną okazję do zdobycia kolejnej bramki, ale został okropnie sfaulowany.
- Marcel!- wrzasnęłam przejęta.
Zerwałam się z miejsca i gdyby nie przyjaciółki wybiegłabym na boisko. Na szczęście blondynowi nic się nie stało i mógł dalej grać. Uspokoiłam się i wróciłam na miejsce. Do osiemdziesiątej dziewiątej minuty chłopaki prowadzili dwa do jednego, bo Alvaro strzelił samobója. Niestety Ozil wykorzystał okazję i wbił Romanowi do bramki piłkę.
Mecz zakończył się remisem dwa do dwóch. Wszyscy kibice żółto-czarnych byli zadowoleni z wyniku.

- Mogliśmy to wygrać.- zrzędził Mario w szatni.
- Gotze weź przestań! Było dobrze! Powinieneś się cieszyć, że nie przegraliście, a nie zrzędzisz!- odezwałam się.
- No właśnie, zielona ma rację. Nie było tak źle. Jasne, ze po remisie zawsze jest niedosyt, ale lepsze to niż przegrana.- odezwał się Mats.
- I to ja rozumiem!- przybiłam z nim żółwika.
- Oni to się na serio dobrali.- podsumowała Zuza.
- Słyszałam.- zaśmiałam się.
- No co pasowalibyście do siebie. Przynajmniej byście się nie nudzili.- broniła się.
- Co racja to racja.- przyznał Hummels.- Dawaj buziaka kochanie!- zaśmiał się i podbiegł do mnie.
Nachylił się nade mną, no tak moje metr sześćdziesiąt cztery dało o sobie znać, i z dziubkiem oczekiwał na buziaka.
- Za ten słodki dziubek dostaniesz tego całusa.- zaśmiałam się i cmoknęłam go.
- Ale super wyszliście!- zacieszła Han.
- Co to ma być?! Ja się nie godziłam na żadne zdjęcia! Wiem, ze jestem zajebista, no ale proszę, bez przesady!
Połowa drużyny zwijała się ze śmiechu. Od zawsze wiedziałam, że jestem urodzonym komikiem, no ale w duecie z Matsem to jesteśmy mistrzami.
- Rzeczywiście. Wyszliśmy zajebiście.- powiedział Hummels, oglądając zdjęcie.
- Mats, przecież my zawsze wychodzimy zajebiście.
- Skromnością to ty nie grzeszysz.- podsumował Marcel.
- No wiesz, muszę nadrabiać za Han.- oznajmiłam.
- Jasne, chyba chciałaś powiedzieć, ze nadrabiasz za połowę ludzkości.- poprawiła mnie przyjaciółka.
- Jak tam wolisz.- zaśmiałam się.- To co robimy imprezę u mnie?- zaproponowałam.
- Jestem za!- wrzasnął zadowolony, na co cała reszta szatni mu przytaknęła.
- To zbieramy się, bo trzeba jeszcze do sklepu wstąpić.- zarządziłam.
Rozdzieliliśmy się. Ja, Marcel, Zuza, Łukasz i Mats pojechaliśmy do sklepu, a Han zabrała resztę do domu. Po niecałej godzinie dołączyliśmy.
- Co tak długo? Co tym razem Heidi odwaliła?- „przywitała” nas przyjaciółka.
- Tym razem nie była sama.- odparła Zuza.
W tym momencie do salonu wkroczyłam ja i Mats, wysmarowani ketchupem i musztardą. Śmialiśmy się w najlepsze.
- Urządzili sobie bitwę.- wyjaśnił Marcel.
- Chyba wolałam nie wiedzieć.- powiedziała Han.
Poszłam do pokoju się przebrać, a Matsowi dałam jakieś stare ubrania mojego brata. Tak, mam brata, ale on jest starszy i mieszka w Irlandii.
Kiedy wróciliśmy impreza zaczęła się w najlepsze. W końcu jesteśmy duszami towarzystwa.
Po dwóch godzinach byłam już nieźle wstawiona, ale co tam. Wskoczyłam na stół i zaczęłam „tańczyć”. Po chwili obok znalazł się mój dzisiejszy towarzysz. Tradycyjnie wszyscy zgromadzeni mają z nas bekę, a my bawimy się w najlepsze nie zwracając na to uwagi.
Kiedy zmęczyły nas te nasze tańce połamańce usiedliśmy na kanapie i znów zaczęliśmy pić.
- Ale mają z nas polewkę.- zaśmiałam się.
- Oj tam. Przynajmniej wiemy jak się rozkręca zabawę.- stwierdził.
- Hahaha, na serio jesteś do mnie podobny. Pjona!- krzyknęłam.
~*~
Wiem, że czekaliście na ten rozdział, ale mam problemy z bloggerem ;'c
YEY ! Jutro mecz ! <3 ;**

7 komentarzy:

  1. ŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, ROZDZIAŁ! ;*I JEJKU, RZUCIŁ SIĘ NA MNIE ! *.* I LUDZIE LUBIĄ MNIE BARDZIEJ OD CIEBIE ! ALE NIE MARTW SIĘ, JA CIĘ KOCHAM! <3 I CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ1 <3.<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <333 *.* Najlepszy Mats :D hahaha . Świetne !
    Ośmielę się zaprosić na mojego nowego bloga
    http://spragnieni-szczescia-bvb-jungs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahahahaha xD
    cudo <33

    zapraszam http://history-antonella.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha, pasują do sb z humelsem ;d musimy jutro wygrać, czekam na kolejny rozdzial ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygramy ten mecz. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. EJ NO A Z KIM BD HEIDI ? :O

    OdpowiedzUsuń
  7. dziewczyno ja chcę twój talent *____*

    OdpowiedzUsuń