czwartek, 2 maja 2013

43. Teraz muszę poprosić kogoś o kupienie testu ciążowego.

Przerwało mi pukanie do drzwi. Westchnęłam i poszłam otworzyć.
- Marcel? Co ty tu robisz?- zdziwiłam się.
Spojrzał na moją rękę, która ciągle była mocno zaciśnięta na wisiorku.
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- Jeśli chcesz mi ostatecznie oznajmić, że z nami koniec, to sobie oszczędź. Domyśliłam się. A teraz przepraszam, ale jestem umówiona.
Te słowa cholernie ciężko przechodziły mi przez gardło. Najchętniej rzuciłabym mu się na szyję i nie puściła. Niestety musiałam się go jak najszybciej pozbyć, bo czułam że robię się czerwona, a do oczu napływają łzy.
- Heidi jesteś tam?- usłyszałam wybawicielski głos.
- Tak, już idę.
Spojrzałam smutnym wzrokiem na Marcela i wyminęłam go. Nie obawiałam się o dom, bo wiem że Schmelle ma ciągle klucze.
Wzięłam głęboki wdech i przywitałam się z Darenem. Kiedy odchodziliśmy co chwilę zerkałam w stronę domu. Tak bardzo chciałam, żeby Marcel wyszedł i nas zatrzymał. Żeby nie pozwolił mi odejść z Darenem. Widocznie naprawdę już mu na mnie nie zależało.
- Ślicznie wyglądasz.- uśmiechnął się.
- Dziękuję.- odparłam nieobecna.
- Coś się stało?
- Nie po prostu chyba jeszcze nie doszłam do siebie po wczorajszej zabawie.
- Mogłaś powiedzieć. Przecież mogliśmy spotkać się jutro.
Gdybym wiedziała, że Marcel będzie chciał do mnie przyjść, to na pewno bym się nie zgodziła. Straciłam swojego księcia z bajki…
- Mówi się trudno.- zaśmiałam się.- To co robimy?
- Myślałem o kręglach lub lodowisku.
Znowu. Znowu te cholerne wspomnienia.
Lodowisko, to jak skręciłam sobie kostkę i Marcel siedział ze mną w szpitalu. Jak zasnął kiedy na mnie czekał. Kręgle, to tam dostałam wisiorek, którego od tamtej pory nie zdjęłam.
- A może kino?- podsunęłam.- Przepraszam, ale jestem zbyt zmęczona.
- Dobrze.- zgodził się.- Avatar?
Kurwa chłopie! Czy ty to robisz specjalnie?! Jak nie kręgielnia to film. Naprawdę wszystko jest przeciwko mnie.
- Tak może być.
Zgodziłam się z dwóch powodów. Po pierwsze nie chciałam znowu rujnować mu planów. A po drugie chciałam dokładnie przywrócić te wspomnienia, mimo tego, że to strasznie boli.
Usiadłam na tym samym miejscu. Daren zajął miejsce Marcela.
To właśnie mojego byłego wyobrażałam sobie kiedy chłopak objął mnie w ten sam sposób. Oczywiście pociekły mi łzy, ale mogłam się tłumaczyć, że to przez film. Na szczęście to był ostatni raz tego wieczoru kiedy myślami wracałam do Schmelzera.
Udaliśmy się do restauracji, a później na spacer. No dobra, jeszcze w trakcie spaceru zaczęłam o nim myśleć. A dokładniej o tym, czy jestem w stanie pokochać kogoś tak mocno jak jego.
- Mam nadzieję, że się ze mną nie nudziłaś.
- Skądże. Było bardzo miło.- uśmiechnęłam się.
- To się cieszę.- powiedział i mnie pocałował.
Praktycznie cały mój organizm mówił mi, żebym to przerwała, ale nie zrobiłam tego.
Kiedy weszłam do domu, to co zobaczyłam przeszło moje oczekiwanie. Marcel siedział na kanapie.
- Ty?!
- Tak. Ja. Musimy porozmawiać.
- Już raczej nie mamy o czym.
- Raczej mamy. Heidi nie bądź taka uparta.
- Marcel, ja nie chcę z tobą rozmawiać.
- Nie wyjdę stąd dopóki tego nie zrobisz.
- To miłej nocy życzę.- powiedziałam.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę pokoju. Blondyn zatrzymał mnie, łapiąc za ramię. Wtedy mógł dokładnie przyjrzeć się jak płaczę.
- To nieprawda. Że ci nie zależy.
- Brawo! Gratuluję spostrzegawczości.
Wyrwałam się i pobiegłam na górę. Od razu rzuciłam się na łóżko.  Do późnych godzin nie mogłam zasnąć. Wszystkie smutne wspomnienia nie chciały się ode mnie odczepić. Na dodatek zostawiłam telefon na dole i nie mogłam skontaktować się z Han. Postanowiłam po niego zejść. Przecież Marcel na pewno już poszedł.
Schodząc ze schodów, przekonałam się jak bardzo się myliłam. Zobaczyłam go, śpiącego, na kanapie. Na twarz wdarł mi się uśmiech. Nie mogłam go tak zostawić. Wyciągnęłam z szafki koc i go okryłam. Wzięłam telefon i wróciłam do pokoju. Zaczęłam rozmyślać o jutrzejszej imprezie u Piszczków. Miała się odbyć już kilka dni temu, ale nie było czasu.
Zasnęłam dopiero około szóstej.

Kiedy wstałam, czyli o dwunastej, byłam strasznie zmęczona. Nie dziwię się, sześć godzin snu dobrze na mnie nie działa. Ubrałam się i włączyłam komputer. Około piętnastej zeszłam na dół.
- Co do…?- zdziwiłam się.
Na podłodze było pełno róż i jakieś karteczki. Uśmiechnęłam się pod nosem i sięgnęłam po pierwszą z nich.
„Wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale nie dam ci spokoju, dlatego wymyśliłem to co widzisz.”
On naprawdę się nie podda, pomyślałam sięgając kolejną kartkę.
„Heidi, kocham cię jak mało kogo. Cholernie mi na tobie zależy i nie wybaczę sobie jeśli cię stracę.”

„Naprawdę jesteś dla mnie ważna. Nigdy w życiu nie spotkałem tak wspaniałej dziewczyny jak ty.”

„Chcę mieć cię zawsze przy sobie, bo gdy cię nie ma czuję pustkę.”
Doszłam do drzwi, na których był napis ‘otwórz’. Zrobiłam to i zobaczyłam Marcela z ogromnym bukietem róż.
- Dlatego, chciałbym cię prosić, żebyś dała NAM, jeszcze jedną szansę.- powiedział i spojrzał w moje pełne łez oczy. Wypuściłam wszystkie karteczki z ręki i podbiegłam do chłopaka. Przytuliłam go najmocniej jak umiałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Chyba jednak nie umiem cię nienawidzić.- zaśmiałam się przez łzy.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to mówisz.- odparł.
„Jeśli kogoś kochasz daj mu odejść. Jeżeli wróci, jest twój na zawsze, jeśli nie, nigdy nie był twój”
Chyba jednak w końcu znalazłam miłość swojego życia. Nigdy nie przypuszczałabym, że to właśnie sam Marcel Schmelzer będzie tym jedynym.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz.- poprosiłam.
- Obiecuję kochanie.- pocałował mnie w czubek głowy.- Już zawsze będziemy razem.
Spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Stęskniłam się za tobą.- stwierdziłam.
- Ja za tobą też zielona.- zaczął mnie delikatnie całować.
- Kocham cię.- powiedzieliśmy razem.
- Zapomniałem. Dla ciebie.- uśmiechnął się wręczając mi bukiet.
- Dziękuję, jest cudowny.- pocałowałam go w policzek.
Kiedy wróciliśmy do domu, było już grubo po szesnastej, a na osiemnastą mieliśmy być u Zuzy i Piszcza. Oznajmiłam Marcelowi, że idę się naszykować i zniknęłam na piętrze.
Godzinę później zeszłam gotowa do wyjścia. Mieliśmy pół godziny na dojście do domu Łukasza, w którym nie miałam jeszcze okazji zagościć.
- Znasz drogę prawda?- zapytałam.
- Jasne, że tak.- zaśmiał się i złapał mnie za rękę.
Spacerkiem dotarliśmy na miejsce. Drzwi były otwarte, więc nie musieliśmy pukać. Od razu zaczęłam szukać narzeczonych, żeby ponownie im pogratulować.
- Już możesz mnie puścić.- zaśmiałam się do Marcela.
- No nie wiem.- pocałował mnie.
- Co ja widzę! Czyli już wszystko okej?- nagle wyrosła przy nas Han.
- Już tak.- przytuliłam blondyna.
- Strasznie się cieszę.- uśmiechnęła się.
- Nie tylko ty.- odezwał się Schmelle.
Chwilę z nią pogadaliśmy, a później ja poszłam do Zuzy, a Marcel do chłopaków.
- Jeszcze raz gratuluję.- uściskałam ją.
- Dzięki. Co tam u ciebie słychać?
- U mnie wspaniale.- oznajmiłam.
- Czyli mam rozumieć, że…
- Tak, pogodziłam się z Marcelem i znów jesteśmy razem.- dokończyłam za nią.
Pogadałam jeszcze trochę z Łukaszem i odnalazłam Han.
- Jak myślisz? Byłabym dobrą mamą?- wypaliła nagle.
- Czemu pytasz?- zapytałam podejrzliwie.- Chyba mi nie powiesz, że jesteś w ciąży.
- No właśnie nie wiem. Od kilku dni źle się czuję i strasznie mnie mdli.- wyjaśniła.
- Robiłaś test?
- Nie! Za bardzo boję się co wyjdzie.- przyznała.
- Hannah musisz to w końcu sprawdzić. Jutro idziemy do apteki, a później wszystko się wyjaśni.- przytuliłam ją.
- Zrobię ten test jeśli ty też zrobisz.
- Niech ci będzie.- odparłam zrezygnowana.
- A jeśli wpadłam? Nie mogę powiedzieć Marco.
- Musisz mu wtedy powiedzieć. Przecież dziecko musi mieć ojca.
- Boję się.
- Na razie nie masz czego. Spróbuj się rozluźnić i trochę zabawić.
Około drugiej wróciłyśmy do domu. Nocowałam dziś u przyjaciółki. Nie mogłam jej zostawić, kiedy była tak zdenerwowana.
- Hannah! Relax! Nie myśl o tym!
- To nie takie łat…- nie dokończyła bo ją zemdliło i poleciała do łazienki.
Wzięłam kubek wody i pobiegłam do niej. Podtrzymywałam jej włosy, a ona siedziała z głową nad kiblem.

- Nie kupię tego, wstydzę się.- oznajmiła kiedy byłyśmy przed apteką.
- Przepraszam bardzo, ale to nie mi jest on potrzebny.- uniosłam brew.
- Nie i koniec, ja tam nie wejdę.- zapierała się.
- Dobra, mam inny pomysł.- uśmiechnęłam się przebiegle.- Czekaj tu.
Podeszłam do jakiejś pani, która akurat przechodziła obok.
- Przepraszam.- zaczepiłam ją.- Nie ważne.
Przypaał. To była pani, którą jakiś czas temu razem z Matsem potraktowałam jogurtami. UPS. Na szczęście mnie nie poznała. Poczekałam, aż odejdzie kawałek i wybuchnęłam śmiechem. Kiedy się uspokoiłam podeszłam do innej kobiety.
- Dzień dobry. Mogłabym mieć do pani prośbę?- zapytałam miło.
- Oczywiście, o co chodzi kochanie?
- Ja i moja przyjaciółka.- pokazałam na Han.- założyłyśmy się, no i przegrałam. Teraz muszę poprosić kogoś o kupienie dla mnie - zaśmiałam się.- Będzie pani tak uprzejma?
- Współczuję.- parsknęła śmiechem.- Dobrze, niech ci będzie.
- Dziękuję pani bardzo. Tu są pieniądze.- powiedziałam wręczając jej banknot.
Chwilę później kobieta wręczyła mi trzy testy ciążowe.
- Jeszcze raz pani dziękuję i przepraszam za zawracanie głowy.- uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co.
- Jesteś niemożliwa!- Hannah zaczęła się śmiać.
- Jakoś musiałam sobie poradzić!- broniłam się.- A teraz idziemy do domu!
Schowałam zakup do torby i ruszyłyśmy w drogę powrotną.
~*~

Miałam dodać wczoraj, ale jakoś tak wyszło, że mi się nie udało xd Ale wstawiłam dzisiaj ;p
Heidi i Marcel sie zeszli, bo mi Monika 'doradziła', żeby sie zeszli ;p
BORUSSIA DORTMUND W FINALE! OŁ JE BEJBE <33


17 komentarzy:

  1. Tak:* kocham ten rozdział :* i Bvb, czekamy do finału :D świetnie. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  2. jak dobrze, że znowu są razem <33
    Dawaj następny ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! :P Świetny pomysł Heidi z tymi testami, hahah :D no i musiałaś skończyć w takim momencie!? teraz będę cały czas myśleć o tym czy któraś z nich nie wpadła xd / Stefanka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to dobrze że się zeszli , bo świetnie do siebie pasują :P
    OOO i te testy ... ciekawe czy Hannah wpadła a jeśli tak , to jak to powie Marco :D
    czekan na następny , mam nadzieję że szybko dodasz :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, super, super, ale będą jaja, jesli obydwie będą w ciąży, to nawet urocze xD Marcel - Awwwwwww ;3 Daj się namówić i dodaj jakoś wcześniej nowy ;d
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - Nowy rozdział ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. daję się namówić i może jeszcze dzisiaj dodam ♥

      Usuń
  6. O MATKO BOSKO CZĘSTOCHOWSKO O.O
    CIĄŻA?!
    OŁKEI :D
    NO I PEWNIE, ŻE TO JA CI DORADZIŁAM ♥ W KOŃCU JESTEM TAAAKA MĄDRA :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Excellent рost. I wаs сhecking
    continuously thiѕ blog and I am imρresѕеd!
    Extrеmelу helρful info specially the last part :) I сare for such info
    а lot. I was seeking this paгtiсular infοrmatiοn fοr a
    long tіme. Thank you and good luсk.


    Feel free to visіt my homeρage - assurance credit immobilier

    OdpowiedzUsuń
  8. heheh :D świetny pomysł ;) czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. czytałam cały z gazetą w ręku, bo zabijałam komara.
    ale jest ok.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się że znowu są razem, ale chyba wolałam jak była z Hummelsem na początku. Świetny rozdział. Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;http://na-przeciw-marzeniom.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty rozdział ! ;* Dobrze, że się pogodzili. Czekam na kolejny! :D Zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam : http://cierpienie-moim-przeznaczeniem.blogspot.com/
    Komentarze mile widziane ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Juz dawno nie mogłam znaleźć twojego bloga ale juz jestem , jest cudowny oby była w ciazy i Marco sie ucieszył ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Cuudowny rozdział! Nie moge się doczekać następnego!
    zaprasz w wolnym czasie: http://my-hard-love.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  14. ciekawe która zaciążyła :O

    OdpowiedzUsuń