Przerwało mi pukanie do drzwi. Westchnęłam i poszłam
otworzyć.
- Marcel? Co ty tu robisz?- zdziwiłam się.
Spojrzał na moją rękę, która ciągle była mocno zaciśnięta
na wisiorku.
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- Jeśli chcesz mi ostatecznie oznajmić, że z nami koniec,
to sobie oszczędź. Domyśliłam się. A teraz przepraszam, ale jestem umówiona.
Te słowa cholernie ciężko przechodziły mi przez gardło.
Najchętniej rzuciłabym mu się na szyję i nie puściła. Niestety musiałam się go
jak najszybciej pozbyć, bo czułam że robię się czerwona, a do oczu napływają
łzy.
- Heidi jesteś tam?- usłyszałam wybawicielski głos.
- Tak, już idę.
Spojrzałam smutnym wzrokiem na Marcela i wyminęłam go.
Nie obawiałam się o dom, bo wiem że Schmelle ma ciągle klucze.
Wzięłam głęboki wdech i przywitałam się z Darenem. Kiedy
odchodziliśmy co chwilę zerkałam w stronę domu. Tak bardzo chciałam, żeby
Marcel wyszedł i nas zatrzymał. Żeby nie pozwolił mi odejść z Darenem.
Widocznie naprawdę już mu na mnie nie zależało.
- Ślicznie wyglądasz.- uśmiechnął się.
- Dziękuję.- odparłam nieobecna.
- Coś się stało?
- Nie po prostu chyba jeszcze nie doszłam do siebie po
wczorajszej zabawie.
- Mogłaś powiedzieć. Przecież mogliśmy spotkać się jutro.
Gdybym wiedziała, że Marcel będzie chciał do mnie przyjść,
to na pewno bym się nie zgodziła. Straciłam swojego księcia z bajki…
- Mówi się trudno.- zaśmiałam się.- To co robimy?
- Myślałem o kręglach lub lodowisku.
Znowu. Znowu te cholerne wspomnienia.
Lodowisko, to jak skręciłam sobie kostkę i Marcel
siedział ze mną w szpitalu. Jak zasnął kiedy na mnie czekał. Kręgle, to tam
dostałam wisiorek, którego od tamtej pory nie zdjęłam.
- A może kino?- podsunęłam.- Przepraszam, ale jestem zbyt
zmęczona.
- Dobrze.- zgodził się.- Avatar?
Kurwa chłopie! Czy ty to robisz specjalnie?! Jak nie
kręgielnia to film. Naprawdę wszystko jest przeciwko mnie.
- Tak może być.
Zgodziłam się z dwóch powodów. Po pierwsze nie chciałam
znowu rujnować mu planów. A po drugie chciałam dokładnie przywrócić te
wspomnienia, mimo tego, że to strasznie boli.
Usiadłam na tym samym miejscu. Daren zajął miejsce
Marcela.
To właśnie mojego byłego wyobrażałam sobie kiedy chłopak
objął mnie w ten sam sposób. Oczywiście pociekły mi łzy, ale mogłam się
tłumaczyć, że to przez film. Na szczęście to był ostatni raz tego wieczoru
kiedy myślami wracałam do Schmelzera.
Udaliśmy się do restauracji, a później na spacer. No
dobra, jeszcze w trakcie spaceru zaczęłam o nim myśleć. A dokładniej o tym, czy
jestem w stanie pokochać kogoś tak mocno jak jego.
- Mam nadzieję, że się ze mną nie nudziłaś.
- Skądże. Było bardzo miło.- uśmiechnęłam się.
- To się cieszę.- powiedział i mnie pocałował.
Praktycznie cały mój organizm mówił mi, żebym to
przerwała, ale nie zrobiłam tego.
Kiedy weszłam do domu, to co zobaczyłam przeszło moje
oczekiwanie. Marcel siedział na kanapie.
- Ty?!
- Tak. Ja. Musimy porozmawiać.
- Już raczej nie mamy o czym.
- Raczej mamy. Heidi nie bądź taka uparta.
- Marcel, ja nie chcę z tobą rozmawiać.
- Nie wyjdę stąd dopóki tego nie zrobisz.
- To miłej nocy życzę.- powiedziałam.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę pokoju. Blondyn
zatrzymał mnie, łapiąc za ramię. Wtedy mógł dokładnie przyjrzeć się jak płaczę.
- To nieprawda. Że ci nie zależy.
- Brawo! Gratuluję spostrzegawczości.
Wyrwałam się i pobiegłam na górę. Od razu rzuciłam się na
łóżko. Do późnych godzin nie mogłam
zasnąć. Wszystkie smutne wspomnienia nie chciały się ode mnie odczepić. Na
dodatek zostawiłam telefon na dole i nie mogłam skontaktować się z Han.
Postanowiłam po niego zejść. Przecież Marcel na pewno już poszedł.
Schodząc ze schodów, przekonałam się jak bardzo się
myliłam. Zobaczyłam go, śpiącego, na kanapie. Na twarz wdarł mi się uśmiech.
Nie mogłam go tak zostawić. Wyciągnęłam z szafki koc i go okryłam. Wzięłam
telefon i wróciłam do pokoju. Zaczęłam rozmyślać o jutrzejszej imprezie u
Piszczków. Miała się odbyć już kilka dni temu, ale nie było czasu.
Zasnęłam dopiero około szóstej.
Kiedy wstałam, czyli o dwunastej, byłam strasznie
zmęczona. Nie dziwię się, sześć godzin snu dobrze na mnie nie działa. Ubrałam
się i włączyłam komputer. Około piętnastej zeszłam na dół.
- Co do…?- zdziwiłam się.
Na podłodze było pełno róż i jakieś karteczki.
Uśmiechnęłam się pod nosem i sięgnęłam po pierwszą z nich.
„Wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale nie dam ci
spokoju, dlatego wymyśliłem to co widzisz.”
On naprawdę się nie podda, pomyślałam sięgając kolejną
kartkę.
„Heidi, kocham cię jak mało kogo. Cholernie mi na tobie
zależy i nie wybaczę sobie jeśli cię stracę.”
„Naprawdę jesteś dla mnie ważna. Nigdy w życiu nie
spotkałem tak wspaniałej dziewczyny jak ty.”
„Chcę mieć cię zawsze przy sobie, bo gdy cię nie ma czuję
pustkę.”
Doszłam do drzwi, na których był napis ‘otwórz’. Zrobiłam
to i zobaczyłam Marcela z ogromnym bukietem róż.
- Dlatego, chciałbym cię prosić, żebyś dała NAM, jeszcze
jedną szansę.- powiedział i spojrzał w moje pełne łez oczy. Wypuściłam
wszystkie karteczki z ręki i podbiegłam do chłopaka. Przytuliłam go najmocniej
jak umiałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Chyba jednak nie umiem cię nienawidzić.- zaśmiałam się
przez łzy.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to mówisz.- odparł.
„Jeśli kogoś kochasz daj mu odejść. Jeżeli wróci, jest
twój na zawsze, jeśli nie, nigdy nie był twój”
Chyba jednak w końcu znalazłam miłość swojego życia.
Nigdy nie przypuszczałabym, że to właśnie sam Marcel Schmelzer będzie tym
jedynym.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz.- poprosiłam.
- Obiecuję kochanie.- pocałował mnie w czubek głowy.- Już
zawsze będziemy razem.
Spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Stęskniłam się za tobą.- stwierdziłam.
- Ja za tobą też zielona.- zaczął mnie delikatnie
całować.
- Kocham cię.- powiedzieliśmy razem.
- Zapomniałem. Dla ciebie.- uśmiechnął się wręczając mi
bukiet.
- Dziękuję, jest cudowny.- pocałowałam go w policzek.
Kiedy wróciliśmy do domu, było już grubo po szesnastej, a
na osiemnastą mieliśmy być u Zuzy i Piszcza. Oznajmiłam Marcelowi, że idę się
naszykować i zniknęłam na piętrze.
Godzinę później zeszłam gotowa do wyjścia. Mieliśmy pół
godziny na dojście do domu Łukasza, w którym nie miałam jeszcze okazji
zagościć.
- Znasz drogę prawda?- zapytałam.
- Jasne, że tak.- zaśmiał się i złapał mnie za rękę.
Spacerkiem dotarliśmy na miejsce. Drzwi były otwarte,
więc nie musieliśmy pukać. Od razu zaczęłam szukać narzeczonych, żeby ponownie
im pogratulować.
- Już możesz mnie puścić.- zaśmiałam się do Marcela.
- No nie wiem.- pocałował mnie.
- Co ja widzę! Czyli już wszystko okej?- nagle wyrosła
przy nas Han.
- Już tak.- przytuliłam blondyna.
- Strasznie się cieszę.- uśmiechnęła się.
- Nie tylko ty.- odezwał się Schmelle.
Chwilę z nią pogadaliśmy, a później ja poszłam do Zuzy, a
Marcel do chłopaków.
- Jeszcze raz gratuluję.- uściskałam ją.
- Dzięki. Co tam u ciebie słychać?
- U mnie wspaniale.- oznajmiłam.
- Czyli mam rozumieć, że…
- Tak, pogodziłam się z Marcelem i znów jesteśmy razem.-
dokończyłam za nią.
Pogadałam jeszcze trochę z Łukaszem i odnalazłam Han.
- Jak myślisz? Byłabym dobrą mamą?- wypaliła nagle.
- Czemu pytasz?- zapytałam podejrzliwie.- Chyba mi nie
powiesz, że jesteś w ciąży.
- No właśnie nie wiem. Od kilku dni źle się czuję i
strasznie mnie mdli.- wyjaśniła.
- Robiłaś test?
- Nie! Za bardzo boję się co wyjdzie.- przyznała.
- Hannah musisz to w końcu sprawdzić. Jutro idziemy do
apteki, a później wszystko się wyjaśni.- przytuliłam ją.
- Zrobię ten test jeśli ty też zrobisz.
- Niech ci będzie.- odparłam zrezygnowana.
- A jeśli wpadłam? Nie mogę powiedzieć Marco.
- Musisz mu wtedy powiedzieć. Przecież dziecko musi mieć
ojca.
- Boję się.
- Na razie nie masz czego. Spróbuj się rozluźnić i trochę
zabawić.
Około drugiej wróciłyśmy do domu. Nocowałam dziś u
przyjaciółki. Nie mogłam jej zostawić, kiedy była tak zdenerwowana.
- Hannah! Relax! Nie myśl o tym!
- To nie takie łat…- nie dokończyła bo ją zemdliło i
poleciała do łazienki.
Wzięłam kubek wody i pobiegłam do niej. Podtrzymywałam
jej włosy, a ona siedziała z głową nad kiblem.
- Nie kupię tego, wstydzę się.- oznajmiła kiedy byłyśmy
przed apteką.
- Przepraszam bardzo, ale to nie mi jest on potrzebny.-
uniosłam brew.
- Nie i koniec, ja tam nie wejdę.- zapierała się.
- Dobra, mam inny pomysł.- uśmiechnęłam się przebiegle.-
Czekaj tu.
Podeszłam do jakiejś pani, która akurat przechodziła
obok.
- Przepraszam.- zaczepiłam ją.- Nie ważne.
Przypaał. To była pani, którą jakiś czas temu razem z
Matsem potraktowałam jogurtami. UPS. Na szczęście mnie nie poznała. Poczekałam,
aż odejdzie kawałek i wybuchnęłam śmiechem. Kiedy się uspokoiłam podeszłam do
innej kobiety.
- Dzień dobry. Mogłabym mieć do pani prośbę?- zapytałam
miło.
- Oczywiście, o co chodzi kochanie?
- Ja i moja przyjaciółka.- pokazałam na Han.- założyłyśmy
się, no i przegrałam. Teraz muszę poprosić kogoś o kupienie dla mnie - zaśmiałam się.- Będzie pani tak uprzejma?
- Współczuję.- parsknęła śmiechem.- Dobrze, niech ci będzie.
- Dziękuję pani bardzo. Tu są pieniądze.- powiedziałam wręczając
jej banknot.
Chwilę później kobieta wręczyła mi trzy testy ciążowe.
- Jeszcze raz pani dziękuję i przepraszam za zawracanie
głowy.- uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co.
- Jesteś niemożliwa!- Hannah zaczęła się śmiać.
- Jakoś musiałam sobie poradzić!- broniłam się.- A teraz
idziemy do domu!
Schowałam zakup do torby i ruszyłyśmy w drogę powrotną.
~*~
Miałam dodać wczoraj, ale jakoś tak wyszło, że mi się nie udało xd Ale wstawiłam dzisiaj ;p
Heidi i Marcel sie zeszli, bo mi Monika 'doradziła', żeby sie zeszli ;p
BORUSSIA DORTMUND W FINALE! OŁ JE BEJBE <33
Tak:* kocham ten rozdział :* i Bvb, czekamy do finału :D świetnie. Kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że znowu są razem <33
OdpowiedzUsuńDawaj następny ;]
Genialne! :P Świetny pomysł Heidi z tymi testami, hahah :D no i musiałaś skończyć w takim momencie!? teraz będę cały czas myśleć o tym czy któraś z nich nie wpadła xd / Stefanka
OdpowiedzUsuńJak to dobrze że się zeszli , bo świetnie do siebie pasują :P
OdpowiedzUsuńOOO i te testy ... ciekawe czy Hannah wpadła a jeśli tak , to jak to powie Marco :D
czekan na następny , mam nadzieję że szybko dodasz :D
Pozdrawiam :D
Super, super, super, ale będą jaja, jesli obydwie będą w ciąży, to nawet urocze xD Marcel - Awwwwwww ;3 Daj się namówić i dodaj jakoś wcześniej nowy ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - Nowy rozdział ;]
daję się namówić i może jeszcze dzisiaj dodam ♥
UsuńO MATKO BOSKO CZĘSTOCHOWSKO O.O
OdpowiedzUsuńCIĄŻA?!
OŁKEI :D
NO I PEWNIE, ŻE TO JA CI DORADZIŁAM ♥ W KOŃCU JESTEM TAAAKA MĄDRA :D
Excellent рost. I wаs сhecking
OdpowiedzUsuńcontinuously thiѕ blog and I am imρresѕеd!
Extrеmelу helρful info specially the last part :) I сare for such info
а lot. I was seeking this paгtiсular infοrmatiοn fοr a
long tіme. Thank you and good luсk.
Feel free to visіt my homeρage - assurance credit immobilier
heheh :D świetny pomysł ;) czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńczytałam cały z gazetą w ręku, bo zabijałam komara.
OdpowiedzUsuńale jest ok.
Cieszę się że znowu są razem, ale chyba wolałam jak była z Hummelsem na początku. Świetny rozdział. Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;http://na-przeciw-marzeniom.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział ! ;* Dobrze, że się pogodzili. Czekam na kolejny! :D Zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam : http://cierpienie-moim-przeznaczeniem.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKomentarze mile widziane ;)
Juz dawno nie mogłam znaleźć twojego bloga ale juz jestem , jest cudowny oby była w ciazy i Marco sie ucieszył ;D
OdpowiedzUsuńCuudowny rozdział! Nie moge się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńzaprasz w wolnym czasie: http://my-hard-love.blogspot.com/ :*
Hej, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńciekawe która zaciążyła :O
OdpowiedzUsuńsuper ;3
OdpowiedzUsuń