środa, 10 kwietnia 2013

39. To teraz oficjalnie na kilka dni się ode mnie odcinasz.

- Też cię kocham.- uśmiechnął się.
- Nie rozumiesz.- zaśmiałam się.- Ja. Cię. Kocham.- powtórzyłam z naciskiem na każde słowo.
Spojrzał na mnie z niedowierzeniem i wstał.
- Naprawdę?! Heidi, ty mówisz serio?- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Tak.- kolejny raz tego dnia się popłakałam.
Naprawdę ostatnio zrobiłam się za bardzo wrażliwa. Przez każdą drobnostkę płaczę. Nie poznaję się.
Marcel wziął mnie na ręce i zaczął całować.
- Brakowało mi ciebie.- przyznałam.
W odpowiedzi blondyn wpił się w moje usta. Nie miałam zamiaru tego przerywać. Z każdym pocałunkiem wracały kolejne wspomnienia. Nie wiem jakim cudem znaleźliśmy się w mojej sypialni. Leżałam na łóżku obsypywana pocałunkami, kiedy nagle zadzwonił mi telefon.
- To Han.- oznajmiłam.
- Nie odbieraj.- odparł ciągle mnie całując.
- Może ma ważną sprawę.
- Teraz to ja mam ważną sprawę.- zabrał mi telefon i rozłączył.
- Oj ty niedobry.- zaśmiałam się.
Jednak przyjaciółka nie ustępowała. Nawet po kolejnych trzech odrzuconych połączeniach.
- Poczekaj odbiorę.
- Nie. Ja odbiorę.- zarządził, odklejają się ode mnie.- Hej… nie tu Marcel. No chwilowo nie może rozmawiać.- powiedział pozbawiając mnie legginsów.- Ile? No do jutra na pewno. Okej przekaże. Cześć.- pożegnał się i najprawdopodobniej wyłączył telefon, po czym schował go to szuflady.
- Co chciała?- zaciekawiłam się.
- Nie wiem.- przyznał.- zadzwoni jutro.
- Dzisiaj nawet jeśli by chciała to raczej jej się to nie uda.- zrobiłam znaczącą minę.
- Coś sugerujesz kochanie?- uśmiechnął się.
- Nie, coś ty.- pocałowałam go.
Po chwili oboje zostaliśmy w samej bieliźnie.

#Marcel
Leżałem sobie na łóżku wpatrzony w zielonowłosego anioła, śpiącego obok. Nigdy nie myślałem, że mógłbym się tak bardzo zakochać w takim wulkanie energii. Nigdy w życiu nie spotkałem tak pozytywnie nastawionej do życia osoby. Strasznie się cieszę, że na nią trafiłem. Już wtedy, kiedy je uratowaliśmy, wiedziałem, że ta dziewczyna jest wyjątkowa. Nie myliłem się.
Najciszej jak się dało sięgnąłem po swój telefon i zrobiłem jej zdjęcie.
- Co ty robisz?- usłyszałem Heidi.
- Nic.- uśmiechnąłem się i odsunąłem rękę z telefonem.
- No pokaż.- zaśmiała się.
- A co ja będę z tego miał?
Zielonowłosa przybliżyła się i zaczęła mnie delikatnie całować.
- To jak? Pokażesz?
- Masz bardzo ładne oczy.
- Nie zmieniaj tematu.
- No wiesz co? Żadnego ‘dziękuję kochanie’?
- Marcel kochanie, kotku, misiu mój, z całego mego serca dziękuję za ten cudowny komplement.- powiedziała z udawaną powagą.- Pasuje?- uśmiechnęła się.
- No powiedzmy.- zaśmiałem się.
- Ta zniewaga focha wymaga.- obróciła się na drugi bok.
Przytuliłem ją i zacząłem całować po szyi.
- Idź sobie, ja próbuję być na ciebie obrażona!- oznajmiła.
- Dobra już dobra. Jakby ci przeszło to jestem obok.
- Nie przejdzie.- starała się, żeby to zabrzmiało stanowczo, ale nie wyszło.
Odwróciłem się plecami i włączyłem zrobione przed chwilą zdjęcie.  Nagle poczułem ręce, obejmujące mnie.
- Czyżby komuś przeszedł foch?
- Jaki foch? Nie mi o tym nie wiadomo.- udała zdziwioną.- Na co tak patrzysz?
- Na ciebie.
- A tak na poważnie?
- No na ciebie.- powtórzyłem i pokazałem jej telefon.
- Kiedy ty to zrobiłeś?!
- Kilka sekund przed tym jak się obudziłaś.
- A tak z zupełni innej beczki, to nie powinieneś być na treningu?
- Mam jeszcze godzinę. Spokojnie zdążę. Ale wiesz, że jedziesz ze mną? Musimy się wszystkim pochwalić, że mnie pamiętasz.
- No to pa. Ja lecę się ubrać.- oznajmiła i wystartowała do szafy.
Aż się zdziwiłem, że przebranie zajęło jej tylko piętnaście minut.
- I jak?
- Ślicznie. To ja się ubiorę i jedziemy.
Dwadzieścia minut przed czasem byliśmy na Signal Iduna Park. Na miejscu brakowało tylko Marco i Hannah.
Kiedy skończyłem rozmawiać z trenerem podszedłem z powrotem do grupki. Objąłem Heidi od tyłu i oznajmiłem wszystkim obecnym dobrą nowinę.

- Idziesz?- wołałam Marco.
- Tak, już, zaraz.- odparł.
- Pośpiesz się, bo muszę pogadać z Heidi. Nie odbiera moich telefonów.
- No idę.
- Co jest? Czemu jesteś taki smętny?
- Nie ważne.- powiedział omijająco.
- Marco.- złapałam go za rękę.- O co chodzi?- zapytałam z troską.
- Nie ważne. Po prostu ostatnio naszym jedynym tematem, do rozmowy, jest Heidi.
- Zrozum, że się o nią martwię.
- Rozumiem, świetnie to rozumiem, ale ona nie jest już małą dziewczynką. Poradzi sobie, szczególnie że Marcel jest z nią praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- To że boję się o przyjaciółkę chyba nie oznacza, że musisz się na mnie złościć.
- Może i nie, ale nie jest mi miło.
- A co ty byś zrobił, gdyby Mario miał tak poważny wypadek, a później amnezję?- zaatakowałam go lekko.
- Nie stawiaj mnie w takiej sytuacji, bo nie wiem co bym zrobił.- odgryzł się.
- No właśnie. Nie wiesz, więc się mnie nie czepiaj.
- Nie czepiam się. Pytałaś co się stało, że mam taki zły humor to odpowiedziałem. Teraz to ty się czepiasz.
- Nie pomyślałabym, że będziesz zazdrosny o Heidi.
- Nie jestem o nią zazdrosny! Po prostu czuję, że coś zaczęło się sypać, odkąd cały swój czas poświęcasz Heidi.
- Cały czas, tak?! Bo całe noce spędzam Heidi. No jasne, przepraszam, że zapomniałam!- podniosłam głos.- Dobra nie ważne.- mruknęłam.
Wzięłam torebkę i wyszłam, właściwie wybiegłam. Nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, że Marco może mieć rację. Ostatnio naprawdę wiele czasu poświęcałam przyjaciółce, ale to chyba nie powód, żeby na mnie naskakiwać!
Szłam w stronę Signal Iduna Park ze łzami w oczach. Kiedy byłam mniej więcej w połowie drogi usłyszałam auto. Wystraszyłam się, bo kierowca nie wyminął mnie. Jechał równocześnie z moim tempem. Nagle usłyszałam otwierającą się szybę.
- Han, wsiadaj.- odezwał się Marco.
- Nie.
- Hannah, wsiadaj.- naciskał.
- Możesz mnie zostawić? Powiedziałam, że nie wsiądę.- oznajmiłam twardo.
Zrezygnowany blondyn z powrotem zamknął szybę i przyspieszył.
Całą drogę myślałam nad tym co się wydarzyło. Po raz pierwszy się pokłóciliśmy. I to o moją najlepszą przyjaciółkę. Mimo, że ja też nie byłam bez winy, nie miałam zamiaru od tak mu wybaczyć. Przecież mógł mi normalnie powiedzieć, że to go gryzie.
Kiedy dotarłam na S.I.P. Marco już był. Wszyscy zdziwieni spojrzeli na mnie. Olałam ich i od razu poszłam do Kloppa. Usiadłam obok trenera i zaczęłam się gapić na bramkę.
- Co się stało?- zapytał nagle.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Oboje z Marco jesteście dzisiaj jacyś nieobecni. Coś nie tak?
- Pokłóciliśmy się.- przyznałam smutna.
- Nie martw się tym. W każdym związku zdarzają się gorsze dni. Myślisz, że ja nigdy nie pokłóciłem się z żoną?- zaśmiał się.
- Jest pan tak pozytywny, że trudno byłoby stwierdzić.
- A to dlatego, że nie zamartwiam się tym. Wiem, że każde z nas sobie wszystko przemyśli i za kilka godzin będzie okej.- oznajmił.- Więc, nie przejmuj się tym tak.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się.
- Polecam się na przyszłość.- puścił mi oczko i wstał.- No! Chłopaki lecicie siedem kółek, a Marco na rozbudzenie dziesięć!
- Dzięki trenerze, kusząca oferta, ale raczej nie skorzystam.- odparł.
- A ja myślę, że z wielką przyjemnością skorzystasz.- zaśmiał się.- Marcel odklej się już od tej biednej dziewczyny i do biegania, bo z Reusem polecisz to jedenaście kółek!
- Miało być dziesięć!- oburzył się Marco.
- Ja uważam inaczej. Już! Ruszać te tyłki i biegniecie!- usiadł z powrotem.- Może być?
Zaśmiałam się i pokiwałam głową. Przez cały trening miałam czas, żeby wszystko sobie poukładać. Dziewczyny chyba wyczuły, że coś jest nie tak, bo dały mi ‘chwilę dla siebie’. Pod koniec treningu przysiadły się i wszystko im opowiedziałam.
- To teraz oficjalnie na kilka dni się ode mnie odcinasz.- zarządziła Heidi.
- Na razie raczej nie. Nie odzywam się do niego.
- No to zaczniesz.- zaśmiała się Zuza.- To w końcu twój chłopak, więc się nie dziw, że tak się zachował, ale mógł sobie darować podnoszenie głosu.
- Spokojnie, zobaczysz, że dzisiaj się pogodzicie.- uśmiechnęła się zielona.
- Mam nadzieję.- przyznałam i spojrzałam w stronę, zafascynowanego grą, Marco, a serce zaczęło mi bić szybciej.
~*~
No macie i się cieszcie, że Heidi sobie przypomniała Marcela ;DDD 
Oczywiście, żeby nie było za kolorowo to nasze, drugie, kochane gołąbeczki się poprztykały ;D

Chciałam dodać wczoraj, ale byłam za bardzo podjarana meczem *.* #ECHTELIEBE
Co to były za emocje <3 Poryczałam się na koniec xd Brat chciał do psychologa dzwonić xd

+ nie musicie się martwić. Nie mam zamiaru na razie kończyć tego opo ;3 nie mogłabym wam tego zrobić ♥♥ 

rozdział dla anonimka z aska <3 ;***

11 komentarzy:

  1. GE - NIAL - NY, Tyle mam dopowiedzenia, czekam na kolejny i Zapraszam do siebie:
    http://dogwizdka.blogspot.com/ - nowy post ;D
    http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - nowy rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww*-* Genialnyyy ! <3 Kocham to ! <3
    Marco grrr i tak go kocham ! <3
    Czekam na następny i się cieszę :D <3
    Aww MECZ <3

    OdpowiedzUsuń
  3. EJ POPŁAKAŁAM SIĘ PRZEZ TĄ KŁÓTNIĘ :(
    ALE JEJKU ♥ TO Z MARCELEM BYŁO TAAAAAAAAAKIE SŁOTKIE, ŻE JEJKU ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny, nic więcej nie powiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. i tu też już wpadłam xD
    zakochałam się w twoim opowiadaniu, przepraszam opowiadaniach <33
    oj dawał już ten następny rozdział ;)

    zapraszam na kolejny rozdział do mnie xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohohohoho . ! ;* Nareszcie. ;3 Dziękuję za rozdziałek . ♥ Jak zwykle zajebisty . ! *.* ~ Twój anonimek . ;* ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. luść jaskini wyгóżnіała się z tartar otoczеnіа smolistą czеrnią.
    Oraz dochodzącym spοśród niej straѕzliwуm

    smrοdem. Czołgаjąc się ryceгz wyczuwał miłe ωahanie się zіemі, wzbudzοne smoсzym chrаpaniem.
    St.

    OdpowiedzUsuń
  8. Heya just wanted to give you a brief heads up and let you know
    a few of the images aren't loading properly. I'm not sure why but I think its a
    linking issue. I've tried it in two different browsers and both show the same results.

    My webpage - цены авиабилеты пекин

    OdpowiedzUsuń
  9. boskie, cudowne, najlepsze *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Way cool! Some very valid points! I appreciate you writing this
    write-up plus the rest of the website is extremely good.


    Feel free to surf to my web site ... bock of ra kostenlos spielen

    OdpowiedzUsuń