piątek, 8 marca 2013

29. Poczwaro?! Do mnie mówisz poczwaro?!

Tradycyjnie obudziłam się z wielkim kacem. Współczuję chłopakom, że mają dzisiaj trening. Jurgen chyba przewidział, że mogliśmy trochę zabalować, bo trening jest dopiero na czternastą. Mają szczęście.
Podniosłam swoje zwłoki z kanapy, na której leżeli jeszcze Lewy, Tele, Mario, Zuza, Sven i Ilkay. Nie mam pojęcia jak się pomieściliśmy, ale chyba wolę nie wiedzieć. Wydostałam się stamtąd i poszłam do kuchni. W pewnym momencie zaliczyłam cudowną glebę.
Dlaczego?
Bo Matsowi się nudziło i złapał mnie za nogę.
- Dzięki.- zaczęłam się śmiać.
Śmialiśmy się tak głośno, że obudzili się wszyscy.
- I ty mówisz, ze to ja jestem wkurzający?!- oburzył się Marco.
- Tak, tak właśnie mówię.- odparłam.
- Podziwiam cię Hannah. Ja bym z nią tyle lat nie wytrzymał.- odezwał się Kuba.
Wszyscy zaczęli mu przytakiwać.
- Dziękuję. Też was kocham.- powiedziałam z sarkazmem.
- Nie chcę psuć chwili, ale macie jakieś dwie godziny do treningu.- oznajmiła Zuza, schodząc z góry.
Chłopaki zaczęli się zbierać, a ja poszłam na górę w spokoju odebrać dzwoniący telefon.
- No hej mała!- usłyszałam w słuchawce głos brata.
- Proszę cię nie dobijaj mnie. Ostatnio ciągle czuję się jak krasnal.- zaśmiałam się.
- Aż tak źle?- zaśmiał się.- Czyli raczej się nie nudzisz.
- No nie nudzę się, a co u ciebie słychać braciszku?
- Ciebie hahaha.- tak, tak to po nim u mnie taka cięta riposta.- A tak na serio to, dzwonię, żeby zapytać czy może nie chcesz mnie odwiedzić.
- Dawno się już nie widzieliśmy.- uśmiechnęłam się do siebie.- A może ty chcesz do mnie wpaść? Rodzice by się ucieszyli.- zaproponowałam.
- To nie jest zły pomysł.- odparł.- To mówisz, ze mógłbym się u ciebie zatrzymać.- stwierdził.
- Mój dom stoi dla ciebie otworem.- zaczęłam się śmiać.
- To jeszcze pomyślę i jutro dam ci znać ok?
- Spoko tylko jakoś tak do południa, bo później wybieramy się na mecz z dziewczynami.- oznajmiłam.
- Jaki mecz? Z jakimi dziewczynami.?
- Z Han i Zuzą.- odparłam.- Jak to na jaki mecz?! Oczywiście, że BVB.
- No tak- usłyszałam śmiech.- To pozdrów je ode mnie i do usłyszenia.
- Bajoszki.- rozłączyłam się.
Przebrałam się i zeszłam z powrotem na dół. Prawie wszyscy już się zmyli. Został jeszcze tylko Mats, Moritz  Mario i oczywiście Han i Zuza.
- A wy nie powinniście już jechać?- zdziwiłam się.
- Niby tak, ale czekamy na jajecznicę Zuzy.- oznajmił mi Mo.
- Chyba, ze tak. To ja też poproszę.- zawołałam do przyjaciółki.- Lukas przyjedzie.- powiedziałam do Han.
- O! Super! A kiedy?
- Znaczy, na razie się zastanawia. Jutro ma dzwonić i wszystko ustalimy.
- Kto to Lukas?- zaciekawił się Mario.
- Mój brat.
- Ty masz brata?! Dlaczego nic nie mówiłaś?!- krzyknął Mats.
- Bo nie pytałeś?
Chłopaki po kolei zaczęli mnie o niego wypytywać. Ile ma lat, gdzie mieszka, czym się zajmuje etc.
Uratowała mnie jajecznica Zuzy. Po śniadaniu chłopaki się zebrali, a dziewczyny zaczęły mnie wypytywać.
- Czyli jesteś teraz z Marcelem?- bardziej stwierdziła, niż zapytała Han.
- Nieee.
- Wiedziałam!- krzyknęła.- Chwila, jak to nie?- zdziwiła się.
- No normalnie, nie. A czemu miałabym?
- Może dlatego, że oboje na siebie lecicie i w ogóle?- podsunęła Zuza.
- To, że się sobie, rzekomo, podobamy nie musi się wiązać z tym, że będziemy razem.- wyjaśniłam.
- Jak nie, jak tak?!- krzyknęły równo.
Zaśmiałam się pod nosem i włączyłam telewizor, olewając je.
- Ej, ej! Zielona! My jeszcze nie skończyłyśmy!- oznajmiła Han, zabierając mi pilota.
- O co wam jeszcze chodzi?
- Ciągle o to samo. Przecież niedawno mówiłaś, że Mats jest dla ciebie jak brat.
- No ciągle tak uważam.- przytaknęłam.
- To ja już nie rozumiem.- odezwała się Zuza.
- Ale co tu jest do rozumienia?- zdziwiłam się.
Obie zrobiły fejs palma.
- Naprawdę jesteś ciężkim przypadkiem.- stwierdziła Zuza.
- Słuchaj uważnie.- zwróciła się do mnie Han.- Jesteś sobie ty i Marcel. Ty podobasz się jemu, a on tobie.- mówiła jak do dziecka.- Więc ty i on powinniście być razem. Proste.
Już chciałam coś powiedzieć, ale niestety nie dostałam prawa głosu.
- Nie mów mi, że się wstydzisz albo jesteś przy nim nieśmiała..- zaczęły się śmiać.
Spuściłam głowę i czułam jak moja twarz robi się czerwona. Nerwowo, zaczęłam bawić się pierścionkiem.
- Żartujesz!- prawie krzyknęła Han.
Podniosłam głowę i przygryzłam wargę.
- Serio?!- wrzasnęła Zuza.
- Nie wierzę!- dodała dziewczyna Reusa.
- To uwierz.- szepnęłam.
Oczy miały jak pięciozłotówki. No, ale się nie dziwię. Hannah zna mnie ponad piętnaście lat. Przez ten czas nigdy nie wstydziłam się zagadać do żadnego chłopaka. A tu proszę. Buntownicza Heidi mięknie.
- To musi być na serio, coś poważnego.- powiedziała 'piękna'.
Wzruszyłam ramionami i rzuciłam się na kanapę. Twarz schowałam w poduszkę i wydałam z siebie głośne jęknięcie.
- Co powinnyśmy teraz zrobić?- Zuza zapytała Han.
- Nie wtrącać się.- krzyknęłam.
- Nie ciebie pytałam.- zaśmiała się.
- Ale ja odpowiedziałam.
Resztę dnia spędziłyśmy razem na oglądaniu filmów.

Rano obudziłam się w samą porę. Gdybym pospała jeszcze minutę dłużej, wiadro pełne lodowatej wody wylądowałoby na mojej twarzy. Dziewczyny to chyba na serio mnie kochają.
- Nigdy więcej przy was nie zasnę.- oznajmiłam wstając.
- No i co my teraz zrobimy z tą wodą?!- oburzyła się Zuza.
- Wylej ją.- oznajmiłam.- Ale do wanny!- dodałam pośpiesznie.
Zaczęłyśmy się śmiać. Później ja i Han poszłyśmy robić śniadanie, a Zuza miała się przebrać. Wróciła i zmieniała mnie. Kiedy wróciłam, dokończyłam szykowanie herbaty, a Han udała się do łazienki, żeby trochę się odświeżyć. Dziesięć minut później gotowa przyszła do salonu. Zjadłyśmy śniadanie i zaczęłyśmy plotkować. Po godzinie przerwał mi telefon.
- Lukas dzwoni, zaraz wracam.- oznajmiłam.- Halo?
- No hej, twoja oferta nadal aktualna?
- Jasne, że tak.- odparłam.
- To możesz się mnie spodziewać w sobotę.- oświadczył.
- W tą?!- zdziwiłam się.
- Tak w tą, pajacu.- zaśmiał się.
- Ej! Ty mnie tu od pajaców nie wyzywaj krowo !- odgryzłam się.
- Też cię kocham.
- Muszę kończyć, bo zaraz na mecz lecimy.- oznajmiłam.
- To już cie nie zatrzymuję. Do soboty.
- No pa.- rozłączyłam się.
- Kiedy przyjeżdża?- zapytała Han, gdy wróciłam do nich.
- W sobotę.- odparłam.

Przez całą drogę na Signal Iduna Park, dziewczyny gadały o mnie i Marcelu. Ja się na serio dziwię, że mam do nich cierpliwość, no ale cóż takie moje życie. Może im w końcu przejdzie.
- Szybciej! Bo Marco i Łukasz się was nie doczekają!- zaśmiałam się.
- Ja wiem co ty masz na myśli.- odparła Han.
Spojrzałam na nią pytająco.
- Nie udawaj. Wiemy, że cie do Marcela ciągnie.- zaczęły chichotać.
- Dajcie sobie spokój.- powiedziałam z politowaniem.
- Nie. Dopóki nie dopniemy swego, będziesz się z nami męczyć kochanie.- zaśmiała się Han.
- A ty co, w Reusa się bawisz?
- Może.- puściła mi oczko.
- To skończ, jeden taki mi wystarczy.- oznajmiłam.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce,chłopaki byli już na boisku. Mecz akurat się rozpoczął. Chłopakom szło całkiem nieźle, ale zawsze mogło być lepiej, bo spotkanie zakończyło się wynikiem jeden do jednego. Bramkę strzelił Kuba. Z mieszanymi uczuciami piłkarze poszli udzielić kilku wywiadów, a później się przebrać.
- Idziemy do kina?- zapytałam.
- Jasne, muszę się rozerwać.- odparł Reus.
Zabraliśmy się w ósemkę i spacerem udaliśmy się do kina. Oczywiście po drodze nie obyło się bez fanek piłkarzy.

- Jaki film?
- Nie dawajcie wybierać Heidi! Bo będziemy oglądać jakieś romansidła!- krzyknął Mats.
- Też cię kocham.- zaśmiałam się.
- Może Avatar?- zapytał Mario.
Wszyscy się zgodzili. Kupiliśmy bilety, coś do picia i jedzenia i weszliśmy na salę. Dziewczyny odgrodziły mi tak drogę, ze wylądowałam obok Marcela. Ja je kiedyś uduszę, obiecuję!
Dziesięć minut później siedziałam wpatrzona w ekran. Starałam się nie myśleć, kto siedzi obok i kogo za to zabiję. Po prostu próbowałam skupić się na filmie.
Nie wychodziło.
Do tego jeszcze bardziej rozpraszały mnie perfumy blondyna.
- Ma ktoś chusteczkę?- szepnęłam, bo oczywiście musiałam się w jakimś momencie poryczeć.
Niestety nikt o tym nie pomyślał.
W pewnym momencie Marcel objął mnie, udając, że się przeciąga.
Niby tandetne, ale na moją twarz wdarł się rumieniec. Dobrze, ze było ciemno.
Przetarłam mokre policzki i przysunęłam się bliżej chłopaka. Siedzieliśmy tak do końca filmu.
- Ładne perfumy.- szepnęłam kiedy wstawaliśmy.
Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Odwzajemniłam uśmiech i wyszliśmy z sali.
Cała paczką udaliśmy się do najbliższej pizzerii.
Szłam sobie z tyłu i jak nigdy dotąd myślałam.
Nagle znalazł się przy mnie Schmelzer.
- Nad czym tak dumasz?- zapytał.
- Właściwie to sama nie wiem.- przyznałam.
- eeem, masz jakieś plany na jutro?- zapytał niepewnie.
- Nie przypominam sobie. A co?- uśmiechnęłam się.
- Myślałem, ze możemy wybrać się na jakiś spacer czy coś.- oznajmił.
- Bardzo chętnie.- zgodziłam się.
- To wpadnę po ciebie jutro po treningu, pasuje?
- Jak najbardziej.- zaśmiałam się.
Całą drogę do pizzerii spędziłam na rozmowie z blondynem. Co chwilę widziałam, ze dziewczyny zerkały co robimy.
Chyba nigdy im się to nie znudzi.
Chwilę później nasze pogaduszki przerwał, nie kto inny jak, Marco Reus. Dostałam kupą liści w twarz. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Wzięłam jeszcze więcej i rzuciłam się w pogoń za nim.
- Giń poczwaro!- wrzasnęłam rzucając w niego.
- Poczwaro?! Do mnie mówisz poczwaro?! Nie życzę sobie tego!
- To nie jest koncert życzeń!- pokazałam mu język.
Blondyn zaczął mnie gonić. Nie wiem po co mu to, no ale dobra. W pewnym momencie potknęłam się o kamień i prawie upadłam. Jednak dzięki jakimś dziwnym wywijasom, utrzymałam równowagę. Niestety nie było mowy o ucieczce, bo Reus mnie dopadł. Po chwili leżałam w wielkiej górce liści.
- No już, teraz pomóż mi wstać!- krzyknęłam na śmiejącego się chłopaka.
Ciągle roześmiany podszedł i wyciągnął dłoń. Oczywiście nie było mowy, żebym czegoś nie odwaliła, i pociągnęłam go do siebie. W efekcie leżał obok mnie. Zaczęłam zasypywać go liśćmi.
A co mi tam...
Nie było łatwo, ale niedługo potem Reus leżał przykryty kołderką z liści.
- Trudna z ciebie konkurencja.- zaśmiał się.
- Wiem.- odparłam.
- Ktoś mi pomoże się na niej zemścić?!- wrzasnął Marco.
NA moje nieszczęście wszyscy się zgłosili.
- Wiedziałam, ze nikt mnie tu nie lubi!- krzyknęłam przez śmiech.
Jasne jest to, ze nie udało mi się uciec i miałam liście wszędzie. Przez kolejne dziesięć minut się ich pozbywałam.
- Patola się szerzy.- zaśmiałam się.
Kiedy w końcu 'obrałam' się z liści, ponownie ruszyliśmy w drogę do pizzerii. Tym razem poszło sprawnie. Nie licząc tego, że wraz z Matsem dostałam opieprz od jakiejś staruszki, że robimy dziwne miny do ludzi, ale to się wytnie.
~*~
Po pierwsze : WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA WSZYSTKICH DZIEWCZYN Z OKAZJI DNIA KOBIET <3333 LOVE YOU ALL <33 ;*

Po drugie: Będziecie czytały moje kolejne opowiadanie?
mogę zdradzić tylko dwie rzeczy:
- będzie o BVB
- zacznę je pisać kiedy skończę to : http://my-football-story.blogspot.com/
jeśli tak to oddajcie głos w ankiecie.

Po trzecie: mam nadzieję, że rozdział wam sie podoba <3 ;**
a tutaj macie zdjęcie brata Heidi - Lukasa ;3


10 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAA <3333 SAMA NIE WIEM, CO NAPISAĆ, WIĘC: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. BĘDZIEMY CZYTAĆ! "To się wytnie" - ostatnio mój ulubiony tekst ;3 Czekam na następny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy bd czytać i bd Happy.! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Blog naprawde zajebisty.Czytam go od jakiegoś czasu.Chetnie zapraszam do siebie,chodz u mnie tp dopiero początek. http://botylkocibiechce.blogspot.com/ .Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuuuper ; *.
    Nie mogę się doczekać następnego ;).
    Zdradzisz może o jakim piłkarzu BVB będzie następny blog ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie nie ;3
      ale kiedyś pewnie wymięknę xd <3 ;*

      Usuń
  6. Aaaaa Boskie ! Marco i Heidi i Mats rządzą ! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i nowego bloga ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko więcej akcji z Marco <3 kocham go :D Poza tym superr!!

    OdpowiedzUsuń
  8. ALE MA ŁADNEGO BRATA :OOO
    KOCHAM MARCO I HEIDI RAZEM XD

    OdpowiedzUsuń
  9. ;)))))))))))))))))))) boskie

    OdpowiedzUsuń