środa, 13 marca 2013

31. Już wiesz?! To możesz wyjść i dać mi spokój!

(proponuję wam włączyć piosenkę. Fajnie się przy niej czyta rozdział <3)
*
Tego samego dnia, Marco zadzwonił i powiedział, że wie o co chodzi, ale to nie jest rozmowa na telefon. Niestety nie mieliśmy kiedy się spotkać, bo w sobotę Borussia miała się zmierzyć z Bayernem, więc chłopaki ostro trenowali. A po treningu byli strasznie zmęczeni. Marcel wiele razy próbował się do mnie dodzwonić, ale nie odbierałam albo od razu się rozłączałam.
Oczywiście na mecz nie mogłam iść. Bo przez tą cholerną nogę nie mogłam się ruszyć, a od środy ból się nasilił. Wiem, że był jednobramkowy remis, dzięki golowi Mario.
Dzisiaj, czyli w niedzielę, wstałam prawie w południe. Przebrałam się i poszłam przed telewizor. Lukas chrapał jak najęty. Wczoraj prawie o północy przyleciał. Około czternastej zszedł na dół.
- Hej siostra.- uśmiechnął się.
- No hej, jak się spało?
- Dobrze, masz bardzo wygodne łóżko.- zaśmiał się.- Ale nadal nie mogę się przyzwyczaić do tych twoich włosów.
Przefarbowałam się na zieleń jakoś trzy miesiące po naszej ostatniej wizycie. Byłam słitaśną blondynką.
Brrr. Nigdy więcej!
- Dasz radę. Jak jesteś głodny to lodówka pełna.
- Widzę, że o mnie pomyślałaś. A ty już jadłaś?
- Nie, nie jestem głodna.- odparłam.
- Jak chcesz. Nie będę cię zmuszał.
- I dobrze. Dziewczyny wpadną. Hannah chciała się z tobą zobaczyć, przy okazji poznasz Zuzę.- powiedziałam.
- No spoko. To do rodziców pójdę jutro, bo wyczuwam imprezę.- zaczął się śmiać.- Nie mówiłaś im nic co nie? Chcę im zrobić niespodziankę.
- Domyśliłam się i nic nie palnęłam.
- A co tak właściwie się stało, że masz nogę w szynie?- zaciekawił się.
- Pierwsze spotkanie z lodowiskiem.- uśmiechnęłam się.
- Moja mała ofiara.- poczochrał mnie.- A właśnie, jak się ma moja "dziewczyna"?- wybuchnął śmiechem.
Chodzi mu o Han. Kilka lat temu podkochiwała się w Lukasie i od tej pory on mówi o niej "moja dziewczyna"
- Dzisiaj będziesz mógł się zapytać, tylko uważaj, bo "twoja dziewczyna" ma chłopaka.- oznajmiłam.
- Jak mogła!? Teraz moje życie nie ma sensu.- udał zrozpaczonego.
- Nie popisuj się marny aktorze.
- Że niby ja?! Marnym aktorem?!
Kiedy tak siedziałam z bratem, w ogóle nie myślałam o ostatnich dniach. Zawsze umiał mnie pocieszyć, chociaż nawet nie wiedział że to robi.
- Dzięki.- przytuliłam go.
- Ale za co?- zdziwił się.
- Za wszystko.- uśmiechnęłam się.
- Heidi, co jest grane?- uniósł brew.
- Co masz na myśli?
- Tu już dobrze wiesz.- zaprowadził mnie za rękę na kanapę.- Jak ma na imię?
- Marcel...- postanowiłam mu powiedzieć. Nic nie mam do stracenia.- Chciał iść ze mną na randkę, a dzień później całował inną.- powiedziałam z pogardą.
- Chciał? Nie zgodziłaś się?
- Zgodziłam się, no ale trudno mi się z tą nogą po schodach chodzi, a co dopiero wyjść na miasto. Rusz troszkę śliczną główką.- zaśmiałam się.
- Skąd wiesz, że ją całował?
- Widziałam to. Znaczy widziałam tylko przez sekundę, bo później zasłoniłam rolety i zaczęłam ryczeć na kanapie.
- Czyli nie możesz być pewna, że on ją całował. Może to ona się do niego przyssała.
- Ale mógł ja odepchnąć!- krzyknęłam zirytowana tym, ze może mieć rację.
Lukas nigdy nie działał porywczo, w przeciwieństwie do mnie. Zawsze musiał znać szczegóły, dopiero później oceniał. W tym wypadku może wyjść na to, ze ja jestem ta winna.
- Ale spokojnie.- zaśmiał się.- Sama powiedziałaś, że widziałaś to tylko przez sekundę, więc tak naprawdę nie wiesz co działo się później.
Przez chwilę panowała kompletna cisza. Spokojnie przyjmowałam wiadomość, ze jestem skończoną idiotką.
- Dlaczego ty zawsze musisz mieć rację?!
- Taka rola starszego brata.- przytulił mnie.- Pogadaj z nim.- znowu poczochrał mi włosy.
- Nigdy ci się to nie znudzi, co ?- zapytałam poprawiając zrujnowaną grzywkę.
- Ale ty mnie dobrze znasz.- zaśmiał się.- Ja lecę trochę na miasto.
- Okej, wróć na dwudziestą do domu. Wszyscy przyjdą cie poznać.
- Wszyscy?- wiedziałam, że miał na myśli Marcela.
- Wszyscy.- oznajmiłam.
- To będę.- puścił mi oczko.
Chwilę później go nie było. Minutę po wyjściu Lukasa, do domu wparowały Han i Zuza.
- Gdzie mój chłopak?- zaśmiała się Han.
- Wyszedł na miasto. Za trzy godziny ma wrócić.- odparłam.
- No trudno, co tam u ciebie słychać? Rozmawiałaś z Marcelem?
- Nie.- odparłam.
- Heidi, w końcu musisz się zebrać w sobie.
- Hannah a racje, poza tym Marcel też przyjdzie.- dodała niepewnie Zuza.
- Domyśliłam się, ze za wszelką cenę, będziecie chcieli nas pogodzić.- uśmiechnęłam się.- Ale nie liczcie na to, ze ja pierwsza się do niego odezwę.- uprzedziłam.
Połowę czasu przegadałyśmy. Później dziewczyny oznajmiły, że idą się przebrać. Byłam przekonana, ze wrócą do siebie, a one z torbami poszły na górę i zaczęły się przebierać. Dziesięć minut później też zaczęłam. Na dziewiętnastą byłyśmy gotowe. Zuza wyskoczyła do sklepu, a ja i Han zaczęłyśmy chować wszystkie rzeczy, które mogą zostać uszkodzone. Dziesięć minut przed czasem wszystko było gotowe. Kiedy na stole znalazły się ostatnie butelki z piciem, do domu wszedł Luk.
- No no siostra, od tej strony to cię nie znałem.- zaśmiał się, kiedy zobaczył mój strój.
- Najwyższa okazja.- powiedziałam.- Poznaj, to właśnie Zuza. Zuza, to mój brat Lukas.
- Miło mi.- odezwali się równo.
- A jak tam się ma moja dziewczyna?!- podbiegł do Han.
- Bardzo dobrze.- uśmiechnęła się.- A mój chłopak?
- Wspaniale.- pocałował ja w policzek.
- Nawet nie wiesz jak ja bym chciała mieć takiego brata.- oznajmiła dziewczyna Reusa.
- Tak,jest wspaniały.- przyznałam.
- Przestańcie, bo się rumienię.- zaśmiał się.
Po chwili zaczęli się zjawiać pozostali goście. Jako pierwsi przyszli mój ulubiony "brat" i Reus.
- Poznajcie się. Lukas to jest Mats, a to Reus. Mats jest twoim zastępcą, a Marco to chłopak "twojej dziewczyny" Chłopaki to Lukas.
Po dwudziestu minutach byli wszyscy. Lukas złapał wspólny język z trójką Polaków z BVB.  Ja siedziałam z Marco i Matsem.
- Pogadaj z nim.- nalegał Hummels.
- Nie.
- Pogadaj z nim.- zawtórował mu Reus.
- Nie.
- No już! Siora! Idź z nim pogadaj!
- Nie!
- Zielona! Kooochanie, idź!
- Nie i koniec!
- Bo cię tam zaniosę!
- Mats, daruj sobie.- zaśmiałam się.
Spojrzał porozumiewawczo na Reusa. Blondyna już po chwili nie było.
- Nawet nie próbuj!- krzyknęłam.
- Bo co?! Bo zaczniesz mnie gonić?- zaczął się śmiać.
Zgromiłam go spojrzeniem i złapałam się oparcia kanapy. Kątem oka widziałam jak Reus idzie z Marcelem na górę. Po chwili Marco wrócił i pomógł Hummelsowi "uporać się ze mną", jak to określił.
- Puśćcie mnie! Nie możecie mnie zmuszać do czegoś, czego nie chcę!- protestowałam.
- Wiemy, ze tego chcesz! Mogę ci udowodnić.- zaśmiał się Mats.
Spojrzałam na niego z politowaniem. W tym samym momencie byliśmy na górze. Ostrożnie mnie postawili i Reus puścił oczko do bruneta.
- Chcesz dowodów to masz.- zaśmiał się Reus.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Mats zaczął mnie całować. Przez ułamek sekundy stałam zszokowana. Później szybko go odepchnęłam.
- Mówiłem.- powiedział z uśmiechem.
- To, ze cię odepchnęłam, nie znaczy, że chce tam iść.- oznajmiłam.
- To dlaczego przerwałaś?- zapytał.- Ale szczerze.
Spuściłam głowę i podziwiałam, bardzo interesującą w tym momencie, szynę na nodze.
- Heidi! Jeśli przyznasz to czego jesteśmy pewni to będzie ci lepiej.- oznajmił Reus.
- Tak! Zakochałam się w Marcelu! Zadowoleni?!- wrzasnęłam wściekła i wbiegłam do pokoju.
Kostka tak mnie zabolała, ze upadłam na podłogę. Z bezsilności zaczęłam ryczeć.
- Heidi..- usłyszałam szept.
Podniosłam głowę i zobaczyłam Marcela.
No tak, jeszcze ciebie mi tutaj brakowało!
W sumie mogłam tutaj nie wbiegać, przecież wiedziałam, że on tutaj siedzi.
Głupia, głupia ja!
- To prawda?- zapytał.

- Ne chcę z tobą gadać!- krzyknęłam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
W miarę możliwości próbowałam wstać. Każda moja próba zawodziła. Marcel się nade mną zlitował i pomógł. Nie ułatwiałam mu zadania, bo ciągle się szarpałam.
- Puść mnie!- warknęłam.
Nie poznawałam samej siebie. Nigdy się tak nie zachowywałam. Ale nigdy, też nikt mnie tak nie zranił. Nikt na kim mi tak cholernie zależało. Broniłam się przed nim i przed tym, co do niego czuję. Mogłam go wyzwać od najgorszych, ale czuję coś zupełnie przeciwnego.
- Nie! Powiedz mi o co ci chodzi, dlaczego się tak zachowujesz i czy to co mówiłaś, właściwie wykrzyczałaś chłopakom to prawda.- zarządził, ciągle mnie trzymając.
- Nic nie muszę ci mówić.- powiedziałam oschle, patrząc mu prosto w oczy.
Wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i wyrwałam się, ale zanim zdążyłam otworzyć drzwi złapał mnie od tyłu i mocno przytulił.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam i odwróciłam się do niego.- Puść mnie w tej chwili! Nie rozumiesz co do ciebie mówię?!- wrzeszczałam przez łzy.
- Heidi, uspokój się.- mówił spokojnie.
- Nie mam takiego zamiaru! Po prostu nie chcę mieć z tobą do czynienia! Wszyscy jesteście jedna wielką ściemą! Każdy facet jest taki sam!- wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- A dasz mi to wytłumaczyć?- zapytał i położył dłoń na mojej głowie.
- Nie! Nie będę słuchała twoich wymówek! A wiesz dlaczego?! Bo mi na tobie cholernie zależy i nawet nie wiesz jak to boli! Ta świadomość, ze osoba tak ważna dla ciebie ma cię w dupie! To nie jest miłe! A ja nie chce już więcej cierpieć!- wrzasnęłam tak głośno, ze pewnie wszyscy mnie słyszeli.
Skutecznie odepchnęłam blondyna i tak szybko jak się dało, ze względu na nogę, pobiegłam w stronę gościnnego. Przez przypadek na kogoś wpadłam.
- Heidi, co się stało?- zapytał Mario.
- Czemu płaczesz i co to były za krzyki?- dodał Tele.
Spławiłam ich machnięciem ręki i pokuśtykałam dalej. Rzuciłam się na łózko i dalej płakałam. Dlaczego ja jestem tak strasznie uparta?!
Nie dano mi nawet chwili na wypłakanie się. Ktoś wszedł do pokoju.
- Idź sobie!- wrzasnęłam myśląc, że to Marcel.
Jak się później okazało to był Marcel.
Świetnie, zajebiście po prostu cudownie!
- Proszę cię porozmawiaj ze mną.- szepnął.

- Nie mamy o czym.- syknęłam.
- Heidi ty chyba siebie nie słyszysz. Przed chwilą wykrzyczałaś mi prosto w twarz, że ci na mnie zależy, a teraz twierdzisz, ze nie mamy o czym rozmawiać?- wyczułam, ze jest już lekko zdenerwowany, a mimo to mówił do mnie łagodnie.
- Może i jesteś dla mnie ważny, ale to nie zmienia tego, że całowałeś jakąś laskę! I to przed moim domem! To mnie boli! Dlatego tak się zachowuję! Może i nie jesteśmy razem, ale to cholernie zabolało! Już wiesz?! To możesz wyjść i dać mi spokój!- zakończyłam swój monolog.
- Nie wyjdę stąd dopóki wszystkiego ci nie wyjaśnię.- oznajmił twardo.
Nie chciałam tego słuchać, więc usiadłam plecami do chłopaka. Usiadł na łóżku i obrócił mnie do siebie.
- A teraz proszę wysłuchaj mnie.- zaczął, kiedy na niego spojrzałam.- Ja się z nią nie całowałem. Kiedy wysiadłem z samochodu, chciałem iść prosto do ciebie. Nawet nie wiesz jak bardzo. Nagle jakaś dziewczyna rzuciła się na mnie i chciała pocałować. Bez wahania ją odepchnąłem i trochę nagadałem. Powiedziałem jej, ze właśnie idę do dziewczyny, przy której czuję się szczęśliwy. Rozumiesz? Do niczego nie doszło, za bardzo mi na tobie zależy. Już wtedy gdy ona się mnie uczepiła czułem się jakbym cie zdradził, a ty nawet nie jesteś moją dziewczyną.
Nie zdążyłam zareagować. Marcel wpił się w moje usta i zaczął całować. Z początku nie byłam przekonana jego historią i zaczęłam się szarpać. Co z tego, że wyrywałam mu się, skoro ciągle się uśmiechałam.
- Nie udawaj już złośnico.- uśmiechnął się.
Spojrzałam na niego zapłakanymi oczyma i przygryzłam wargę. Przyłożył dłoń do mojej twarzy i znowu zaczął mnie całować.
~*~
Mój ulubiony rozdział *.*
Podoba mi się najbardziej ze wszystkich trzydziestu jeden O.O
Jestem z siebie dumna, że udało mi się go napisać ;3
a wy co sądzicie? ;*

pytania, prośby, hejty, dedyki - > http://ask.fm/poozytywnaa

12 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW, JESTEŚCIE RAZEM BICZYZ *________________________________________________________* JEJKU, JAK TY(ZNACZY SIĘ, HEIDI, NIE, ŻEBYM MYLIŁA FIKCJĘ Z RZECZYWISTOŚCIĄ) TAM TAK PŁAKAŁAŚ I TAK KRZYCZAŁAŚ, TO AŻ MNIE W SERDUSZKU KŁUŁO ; ((((((((
    I JEEEEEEEEJ LUKAS MOIM(ZNACZY SIĘ, HANNAH) CHŁOPAKIEM <333333333333
    I WIESZ CO??!! HABEMUS PAPAM!!!!!!!!!!!!!
    JAKOS DZISIAJ NIE MAM WENY NA TKI DŁUGI KOMENTARZ, JAKI CI DAŁAM WCZORAJ ; ))))))))))))
    TRUDNO, MOŻE NASTĘPNYM RAZEM BARDZIEJ SIĘ POSTARAM : *************

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdzial, bardzo mi sie podoba. Bardzoo cie prosze daj nastepny szybko. Najlepiej jeszcze dzis hehe

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam Ci rację - najlepszy ;)
    Ale to nie znaczy, że reszta jest zła ;)
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny ? <3 jest super

    OdpowiedzUsuń
  5. super, cudowny ! Będą razem jeej ;d Uwielbiam twojego bloga, ten rozdział najlepszy !! <3 Czekam na kolejny z niecierpliwością. ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. JEZUU ;OOO
    RYCZAŁAM JAK CZYTAŁAM TEN ROZDZIAŁ *.*
    a to mi się często nie zdarza ;o
    już na pewno nie przy opowiadaniach ;p
    ale twoje jest tak zajebiste, że śmiało mogę cię moją ulubioną autorkę <3 ;**
    Zajebiście piszesz ;>
    czuć w tym wszystkim emocje i można się wczuć w rozdziały <3
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału i kolejnego opowiadania twojego autorstwa *___*
    Pisz szybko następny rozdział *.*

    Miśka <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! :3
    Czekam na kolejny!
    Zapraszam do mnie na opowiadanie o BVB http://sylwunia09.blogspot.com/ mile widziane komentarze ;3
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny, z resztą jak każdy .:)

    zapraszam do siebie, nowy rozdział http://to-co-kocham-bvb.blogspot.com/

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. PORYCZAŁAM SIĘ ;ooooo ♥

    OdpowiedzUsuń