piątek, 1 marca 2013

28. No Mats chyba przytyłeś od naszych ostatnich popisów.

Kiedy dotarło do mnie co właśnie robię, oderwałam się od chłopaka.
- Heidi...-Marcel chciał coś powiedzieć.
Spojrzałam na Zuzę, której mordka się cieszyła. Pokręciłam z niedowierzeniem głową i wybiegłam. Po prostu od tak sobie wybiegłam. Trąciłam ludzi, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.
- Jestem skończoną kretynką!- krzyknęłam.
Jak mogłam pocałować najlepszego przyjaciela mojego chłopaka?! Jestem najgorszym materiałem na dziewczynę, na świecie.
Mimo tych myśli, nie czułam się szczególnie źle. Powinno być zupełnie inaczej! Powinnam biec uryczana do domu i prosić Matsa, żeby mnie nie zostawił, a ja tak po prostu biegłam przed siebie.
Nie czułam, że to nie było odpowiednie zachowanie w stosunku do Hummelsa, po prostu byłam... hmmm zszokowana, tak właśnie, byłam zszokowana.
- Po co być normalnym, skoro można być Heidi.- mruknęłam z sarkazmem.
Kiedy dotarłam do domu zamknęłam drzwi na wszystkie możliwe zamki i usiadłam w fotelu.
- Dobra, od początku. Masz chłopaka, który jest dosłownie twoim klonem, a ty od tak całujesz jego najlepszego przyjaciela. Gdzie tu logika?! No gdzie?- gadałam ze sobą.

#Hannah
- Chyba stresuje się bardziej niż ty.- zaśmiałam się.
- Hahaha, nie martw się, mój charakter wszystko załatwi.
- I tego się właśnie boję.- stwierdziłam.
- Dzięki Misiek.- powiedział z sarkazmem.
Kiedy byliśmy na miejscu, uśmiechnęłam się do Marco i weszłam do środka.
- To my!- krzyknęłam.
- Hannah słonko! Tak się cieszę, że przyszliście.- przywitała nas mama.
- Chodź do mnie mała.- zaśmiał się tata.
- Dzień dobry. Jestem Marco Reus.- odezwał się blondyn.
- Znamy cię, w przecież Han to twoja zagorzała fanka.- moja rodzicielka puściła mu oczko, na co się zaśmiał.- Chodź pokażę ci jej pokój.
- Tak od razu?! Mamooo! Zawstydzić powinnaś mnie na koniec!- zaśmiałam się.
Jasne mamo, zaprowadź go do pokoju, w którym na ścianach wiszą praktycznie same jego plakaty. Naprawdę pomagasz...
- Nie marudź. Chodź chłopcze.- podsumowała i za rękę zaprowadziła go do pokoju.
To się zaczyna. Uwaga Uwaga! Za chwilę wysiadamy na przystanku KOMPROMITACJA! Czas zapaść się pod ziemię!
Szybko dobiegłam do nich, bo jeszcze mama pokaże mu mój pamiętnik lub coś w tym stylu.
CO TO TO NIE!
Wcale nie pisałam tam moich cudnych historyjek z udziałem tego pana ze ścian. Wcaleeeeeeeeee ...
Wskoczyłam przed mamusię i zabarykadowałam sobą wejście.
- Musisz mi obiecać, ze to co zobaczysz, nigdy nie zostanie rozpowszechnione, bo w innym wypadku będę zmuszona cie zabić.- powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Okej, zaczynam się bać.
- Nie ma czego złotko, ona mówiła to każdemu chłopakowi, którego tu przyprowadzałam.
- Mamooo! Psujesz cały efekt!- zaśmiałam się.
W końcu nadszedł ten moment. Weszliśmy do środka.
Jak to u małej dziewczynki w pokoju ściany oczywiście różowe. Tsaaaa.
Całe łóżko w miśkach i lalkach. Na ścianach można było podziwiać moje późniejsze zamiłowania czyli piłkę nożną. A w szczególności Marco Reusa.
Mogę już zapaść się pod ziemię???
Chłopak z zaciekawieniem przyglądał się swoim podobiznom, a w tym czasie mama postanowiła jeszcze bardziej mnie zawstydzić.
- Zawsze przed snem całowała ten plakat.- zaśmiała się.
- Skąd to wiesz?!- zdziwiłam się.
- Nie wiedziałam. Aż do teraz.- przyznała.
Własna mama mnie przechytrzyła. Niezła jest.
Złapałam kompletnego buraka.
Jak najszybciej musimy znaleźć się na dole! Bo inaczej ta kobieta zrujnuje mi życie.!
Mój plan udało mi się wcielić w życie dopiero godzinę później, po tym jak mamie wyczerpały się opowieści z mojego dzieciństwa.
- W końcu wróciliście.- odezwał się tata.
- Mamie skończyły się historie kompromitujące mnie, więc mogliśmy tu przyjść.- powiedziałam.
- Oj nie przesadzaj, to że twoja ulubiona lalka nazywała się Hannah, a jej chłopak, ken, miał na imię Marco i, że spali w specjalnym łóżku, jest bardzo słodkie.- zaśmiał się Reus.
Zgromiłam go spojrzeniem i usiadłam na fotelu. Mam przyniosła jakieś ciasto i coś do picia.
- Słyszałam, ze to ty uratowałeś moją córkę.- powiedział troskliwie tata.
- Tak, ale to głównie zasługa Marcela. On wtedy wyszedł na spacer i po prostu zabrał mnie ze sobą.
- Tak czy inaczej, dziękujemy. Jesteśmy wam niezmiernie wdzięczni.- uśmiechnęła się mama.
Marco uśmiechnął się nieśmiało.
Mama zaczęła nas wypytywać o wszystko co możliwe. Każde pytanie, które przyszło jej na myśl, bez skrępowania zadawała. Czasem mieliśmy spory problem, żeby odpowiedzieć.

#Heidi
Od koncertu i wiecie czego minęły już dwa tygodnie. Jest już dwudziesty piąty listopada. Przez cały ten czas starałam się unikać Marcela. Po prostu było mi głupio przez to co zrobiłam. Dziewczyny próbowały mi wmówić, żebym z nim pogadała, ale że jestem uparta bardziej niż osioł, to się nie zgodziłam. Mats też nic nie wie. Przynajmniej ja nic mu nie mówiłam. Mam nadzieje, ze dziewczyny też nic nie sypnęły. Przez te czternaście dni nie chodziłam na z dziewczynami na treningi do chłopaków. Mecze zazwyczaj oglądałam z trybun, ale zaraz po zakończeniu szybko się zmywałam. Wszyscy myśleli, że źle się czuję. Niech tak zostanie. Ale ile jeszcze mogę go unikać? Przecież w końcu to stanie się dość dziwne.. Już wczoraj po, wygranym przez BVB dwa-jeden, meczu z Mainz, chyba zaczęli coś podejrzewać. Zmyłam się zanim zdążyli wrócić z szatni.

Dzisiaj obudziłam się kilka minut przed dziesiątą. Przebrałam się i zjadłam jakieś śniadanie. Usiadłam na kanapie i gapiłam się w jeden punkt na, wyłączonym, telewizorze.
To cudowne dumanie przerwało puknie do drzwi. Wstałam i otworzyłam. Moim oczom ukazała się Hannah, Zuza, Mats i Marcel.
Cudownie!
Głupio by było, gdybym teraz tak przed nosem zamknęła im drzwi, więc wpuściłam wszystkich do środka.
- Dlaczego tak szybko wczoraj zniknęłaś?.- zapytał Mats.- Tylko tak na serio.
- Ostatnio niezbyt dobrze się czuję, mówiłam wam.
- Heidi! Powiedz prawdę.- powiedziała z naciskiem Zuza.
- Dobra, dajcie spokój.- odezwała się Han.- Zielona, Mats już wie.
Spojrzałam zdziwiona na bruneta. Uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Mała, ja wiem co jest między wami.- rzekł.- Rozmawiałem z Marcelem. Nie zdawałem sobie sprawy co jest na rzeczy.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. To dla mnie nowość.
- Powiedz coś. Ziemia do Heidi.- odezwała się Han.
- Kiedy nie wiem co.- zaśmiałam się.
- To może ja zacznę. Po tym czego się dowiedziałem, chyba będzie lepiej jeśli się rozstaniemy.- MAts zabrał głos.
- Nie. Jeśli naprawdę coś jest między wami, ja nie chcę stać na przeszkodzie.- wyrwał się Marcel.
- Może i jesteśmy jak dwie krople wody.- powiedziałam śmiejąc się.- Ale doszłam do wniosku, że Mats jest dla mnie jak brat.
- No i piona sioraa!- wrzasnął Hummels na cały dom albo dzielnicę.
- Wiem, że zabijesz mnie za to pytanie, ale co czujesz do Marcela?- zapytała Han.
- Wiesz, dobrze, zenie lubię rozmawiać o swoich uczuciach...
- No, ale o Matsie mówiłaś.- zaśmiała się.- Wiem, dlaczego nie chcesz mówić.!
Wszyscy spojrzeli na nią pytająco.
- Wyduś to z siebie.- powiedziałam z lekkim sarkazmem.
- Marcel ci się podoba. Dlatego się wstydzisz. Przyznaj to!
- Nieee.- oznajmiłam uśmiechając się.
- Śmiejesz się! Wiedziałam, że mam rację!
- Nie rozumiem, co ma do tego, to ze ona się śmieje?- zdziwił się MAts.
- Całkiem sporo, ona zawsze się uśmiecha, kiedy kłamie. Za dobrze ją znam, zeby mogła to ukryć.- powiedziała zwycięskim tonem.
Jasne, ogłoś to jeszcze całemu Dortmundowi! Daj ogłoszenie do gazet, niech wszyscy wiedzą, ze jak kłamię to zaczynam się śmiać!
- No to wszyscy już wszystko wiedzą! Teraz trzeba uczcić nową parę! Robimy imprezę u Heidi!- krzyknął Mats.

- Mam tu coś do powiedzenia?- zaśmiałam się.
- Marcel weź ją, bo zrobiła się marudna.- odparł.
- To chyba znaczyło nie.- podpowiedział mi blondyn.
- Czyli ustalone. To widzimy się tutaj za dwie, dobra cztery.- zmienił zdanie kiedy zobaczył niezadowoloną minę Zuzy.- godziny i balujemy! Od razu mówię, ze ja i Heidi idziemy do sklepu!
- O nie!- przeraziła się Han.
- To może trzeba zadzwonić, zeby chowali wszystko co może zostać przez was zniszczone.
- Zuza, chyba musieliby sklep zamknąć.- dziewczyny miały ubaw.
- Mats, czy ty to słyszysz?! One nas jawnie obrażają! Nie wiem jak ty, ale ja się oficjalnie focham!- rzekłam.
- No właśnie słyszę i też postanowiłem się fochnąć!- poparł mnie.
- Gorzej niż dzieci.- podsumował Marcel.
- No dzięki!- powiedzieliśmy równo z Hummelsem.
- Polecam się na przyszłość.
Kiedy udało nam się ogarniać. Oczywiście chodzi tu o mnie i Matsa. Poszliśmy do sklepu. Jako, że dziewczyny nie chciały puścić nas samych, bo rzekomo jesteśmy nieodpowiedzialni. Pffff! Jako nadzór dały nam Marcela. Już my się nim zaopiekujemy. Zakupy poszły nam dość sprawnie, ale nie obyło się bez przypału. Tym razem urządziliśmy bitwę na jogurty. Siebie nie polaliśmy, ale pani, która akurat stała obok ... Powiem tyle, dużo lepiej wyglądała z jogurtem jagodowym niż truskawkowym, na twarzy.
- Jak coś to było spokojnie.- zwróciłam się do Marcela.
- Tak jest!- zaśmiał się.
Wróciliśmy do domu i rozłożyliśmy wszystko. Zostały dwie godziny do imprezy.
- Dobra to wy siadajcie, a ja idę wybrać strój. Przyjdę do was w każdym i ocenicie, który najlepszy.- oznajmiłam i poszłam na górę.
Już po dziesięciu minutach zeszłam w pierwszym zestawie.
- I jak?
- No, no siostra.- zaśmiał się Hummels.
- To ja już czekam na kolejny.- zawtórował mu Marcel.
Wróciłam do pokoju i założyłam kolejny strój.
- EEE, to my wolimy numer jeden.- oznajmili od razu gdy zeszłam.
Zaśmiałam się i bez słowa wróciłam do pokoju. Dwadzieścia minut dobierałam trzeci komplet. Zadowolona z końcowego efektu zeszłam na dół.
- Trzy razy tak, dziękujemy.- odezwał się Marcel.
- Ten obok dobrze gada, polać mu!- krzyknął Mats.
- Czyli ten?- upewniłam się.
- Głupie pytanie zielona.- odparł mój 'braciszek'
Takim oto sposobem byłam gotowa. Poszłam psiknąć się jeszcze perfumami i mogłam się bawić.
O umówionej godzinie zjawiła się Han i Zuza ze swoimi chłopakami. Pół godziny później dotarła prawie cała drużyna Borussii Dortmund.
- HEJA BVB!- wrzasnęłam moje przywitanie.
Tradycyjnie usłyszałam : "HEJA HEIDI". Wszyscy się rozpłaszczyli i zaczęliśmy imprezę.
Alkohol oczywiście lał się litrami. Marco i Mario tak jak w szatni, tak i tutaj bawili się w DJ'ów. Leciały głównie piosenki klubowe. Każdy świetnie się bawił. W końcu to impreza u mnie! Musi być zajebiście. Podeszłam do Gotze i Reusa, bo kompletnie nie miałam co robić.
- No co tam u ciebie słychać?- odezwał się Mario.
- Aktualnie muzykę, którą puszczacie.- zaśmiałam się.
- Ale mi pocisnęłaś!- odparł.
- No przecież.
- Słyszałem, ze byłaś na koncercie Browna.- wtrącił Reus.
- No byłam byłam.- uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.- A co zazdrościsz?- zaśmiałam się.
- A żebyś wiedziała.- odpowiedział.
- Właśnie! Zaraz wracam!- krzyknęłam i pobiegłam do pokoju.
Kiedy byłam na górze spotkałam tam Piszcza z dziewczyną.
- Nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko na chwilę.- uśmiechnęłam się znacząco do Zuzy.
Wzięłam potrzebną rzecz i wróciłam do chłopaków.
- Dla ciebie. Hannah mówiła, ze też lubisz Chrisa. Ze specjalną dedykacją.- uśmiechnęłam się do Marco.
- Dzięki zielona!- krzyknął i przytulił mnie.- Jak ją zdobyłaś?
- Byłyśmy z Zuzą na scenie i dostałam płytę. Wtedy przypomniało mi się, że też go lubisz to poprosiłam o kolejną z autografem dla ciebie.- odparłam jak gdyby nigdy nic.
- Zaraz ją wypróbujemy.- zarządził i wyciągnął płytę.- TO teraz ludzie pobawimy się przy muzyce z płyty od najlepszej przyjaciółki!
- Nie słódź tak! Dobra spadam dalej.- zaśmiałam się.
Nalałam sobie coś do picia i dalej nawiedzałam gości.
- Zielona!- usłyszałam krzyk za sobą.
- Tele!
- Jak ja cie dawno nie widziałem!- przytulił mnie.
- Wzajemnie! Co tam słuchać?
NA rozmowie z Felipe zeszły mi ponad dwie godziny. Później znowu poszłam się napić, a następnie skieowałam się do Marcela, ale w połowie drogi przerwał mi krzyk Hummelsa.
- Siora! Dawaj napierdalamy densa na stole!
Zaśmiałam się pod nosem i dołączyłam do bruneta. Tym razem stół nie wytrzymał naszych wygłupów i runęliśmy na podłogę.
Śmiech na sali, a my jeden wielki szok.
- No Mats chyba przytyłeś od naszych ostatnich popisów.- zaczęłam się śmiać.
- Ja?! No chyba ty.- odparł.
- Ale mi pojechałeś.- wyśmiałam go.
- Pff, to się nazywa gaszenie kogoś poziom hard.- oznajmił zadowolony z siebie.
~*~
Przyznam się, ze jestem zadowolona z 3/4 treści tego rozdziału ;p
no, ale nie chce mi się już poprawiać xd,bo musiałabym zmieniać praktycznie cały rozdział xd
no trudno xd mam nadzieje, ze wam się spodoba ;**
pytania -> http://ask.fm/poozytywnaa

PROSZĘ! ZOSTAWIAJCIE LINKI DO SWOICH OPOWIADAŃ W ZAKŁADCE OPOWIADANIA! I ZANIM JE TAM UMIEŚCICIE, UPEWNIJCIE SIĘ, ZE JUŻ GO NIE CZYTAM! BARDZO PROSZĘ <3 ;*

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. haha świetne ;d zawsze śmieję się czytająć to opowiadanie. Super czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. po prostu kocham twojego bloga, jest genialny.
    Czekam na kolejny rozdział. :)

    Pozdrawiam . :)

    OdpowiedzUsuń